W
pomieszczeniu roznosił się beztroski śmiech dwóch mężczyzn. Justin siedział
znużony, zaglądając do wnętrza swojej szklanki. Na dnie naczynia znajdowała się
reszta złotej cieczy. W trójkę wypili jedną butelkę, a zaraz po niej wyciągnęli
kolejną. Trochę szumiało mu w głowie, a zawartość jego żołądka niebezpiecznie
się wierciła. Stefan wraz z Ryanem dyskutowali głośno, cofając się pamięcią
parę lat wstecz. To tylko potęgowało odruch wymiotny u Justina. Czuł się jak
powietrze i tak też zaczęli go traktować po piątej szklance alkoholu.
Zauważył kątem
oka, jak jego telefon się podświetlił i zaczął delikatnie podskakiwać na stole,
poprzez wibracje. Gwałtownie wstał, przez co zakręciło mu się w głowie. Odsunął
krzesło z hukiem, ale jego towarzysze nawet na niego nie spojrzeli. Wstał.
Znowu poczuł ten cholerny ból w nodze, a w dodatku kołysał się na boki. Dotarł
do salonu i zgarnął z drewnianego stołka komórkę. Parę sekund męczył się z
odblokowaniem, bowiem nie mógł trafić w odpowiednie cyfry, stanowiące kod. Gdy
wreszcie mu się udało, okazało się, że dostał wiadomość. Pośpiesznie kliknął w
odpowiedni klawisz i jego oczom ukazała się niebieska chmurka z jakimiś literkami,
które niestety zlewały się w jedną całość. Musiał lekko przymknąć powieki, aby
nabrać nieco ostrości. Odczytał jedno zdanie, ponownie zablokował telefon i
wsadził go do tylnej kieszeni spodni. W mgnieniu oka znalazł się na dworze,
gdzie zrobiło mu się cholernie gorąco. Zaczął pocierać dłońmi ramiona i szedł w
stronę wyznaczonego miejsca.
Zatrzymał się.
Niespodziewanie na swojej drodze spotkał dwie, ciemne postacie. Zamrugał
gwałtownie i uniósł brwi. Bez wątpienia był to jakiś chłopak i dziewczyna.
Niewiele myśląc zrobił krok naprzód, by zbliżyć się do osób.
Chłopak
odwrócił głowę w stronę Justina i uśmiechnął się szeroko. Na jego twarzy
malowała się ulga i złość zarazem.
- Bieber! –
krzyknął. Trochę czasu zajęło szatynowi, zarejestrowanie tego dźwięku, a
później dopasowanie go do Roya. Harper obiegł wzrokiem sylwetkę przyjaciela.
Włosy miał potargane, usta delikatnie rozchylone a oczy zmrużone, jakby
niedowidział. Poza tym kuśtykał na jedną nogę i śmierdziało od niego wódką. –
Co ci się stało?
- Jakiś
skurwiel mnie potrącił – wzruszył beztrosko ramionami. Zachowywał się, jakby to
była najnormalniejsza rzecz na świecie. Pewnie alkohol tak na niego działał,
zabrał wszystkie troski i dał chwilę zapomnienia.
Misty, stojąca
nieco dalej, pragnęła wyznać mu, że tym skurczybykiem był zapewne Ryan.
Widziała jednak w jakim stanie jest Justin i po prostu nie chciała go bardziej
denerwować.
- Cieszę się,
że nic ci nie jest – mruknęła. Bieber wzdrygnął się na dźwięk jej łagodnego,
spokojnego głosu. Zapomniał, że oprócz Harpera jest tu jeszcze jedna osoba.
Misty ulokowała ciepłą dłoń, na ramieniu chłopaka, ale ten od razu ją strzepnął.
– Cholernie się bałam! – dodała cichutko. Sama ledwo to usłyszała, więc nie
miała pewności, czy te słowa dotarły też do szatyna.
- Jak widzisz,
niepotrzebnie! – odpowiedział, uśmiechając się sztucznie i uniósł ręce do góry.
– Christian musi coś knuć… - podrapał się po karku, zwracając się do
przyjaciela. Kompletnie ignorował obecność dziewczyny, co tylko ją rozdrażniło.
Miała ochotę krzyknąć: Hej! Jestem tutaj,
wiesz?
- Co z tym
zrobimy? – rzuciła luźno.
- Ty? – uniósł
brwi i wreszcie na nią spojrzał. Jego brązowe niczym czekolada tęczówki nie
wyrażały żadnych uczuć. Jakby emocje nie odgrywały w tym momencie, w jego życiu
żadnej roli. – Nic.
- Daj sobie
wreszcie pomóc! Boże! – warknęła, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi, na
drugą. Uniosła wzrok ku górze, jakby szukała tam pomocy. Roy westchnął głośno.
Dostrzegł jak Bieber momentalnie się zgarbił, a jego szczęka napięła się.
Mimika twarzy szatyna nie wróżyła nic pozytywnego. Po raz kolejny musiał
interweniować.
- Skasowałem
swoje Porsche, stary – napomknął, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni bluzy.
Jednocześnie kiwał się na piętach w przód i w tył. Justin momentalnie zerknął
na niego z pełną obojętnością.
- Wow! –
otworzył szeroko usta, udając przejętego. Kształtem przypominały literę ‘o’. –
Roy Harper bez swojego Porsche to jak Robin Hood bez łuku! – zakpił Justin.
Blondyn
stracił cierpliwość. Rozumiał, że Justin jest w złej sytuacji, ale nienawidził,
kiedy z tego powodu zachowywał się jak niewyżyty gówniarz.
- Pieprz się,
Bieber – warknął.
Odpowiedział
mu głośny rechot, wydostający się z ust przyjaciela. Roy momentalnie się
wyprostował, robiąc kroku ku niemu. Mało brakowało, a uderzyłby go w twarz.
Powstrzymała go jedynie Misty. Ulokowała swoją drobną dłoń na chaotycznie
unoszącej się i opadającej klatce piersiowej Harpera i spojrzała na niego
błagalnie.
- Daj mu
spokój. On cię tylko prowokuje… - nieudolnie próbowała tłumaczyć Biebsa. A on
stał tuż za jej plecami, wzruszając ramionami. Sztuczny, arogancki uśmiech
chyba na stałe przykleił się do jego ust.
- Ty też się
pieprz, Misty – sapnął, potrząsając głowa. – W zasadzie pieprzcie się nawzajem
– ruszył przed siebie i przy wymijaniu przyjaciela, niby przypadkiem szturchnął
go ramieniem.
Justin śmiejąc
się pod nosem, zmierzał w stronę mieszkania. Czuł obecność Misty, ale
lekceważył to. Odezwał się dopiero, gdy znaleźli się przy drzwiach tarasowych.
-Przywitaj się
z wujaszkiem, Mis – wyszczerzył białe zęby w szerokim uśmiechu, wskazując brodą
na Stefana, który siedział rozwalony na krześle, podpierając głowę na dłoniach.
Justin od paru
dni nie potrafił się zrelaksować. Czuł, że przyjazd młodszego Drake jest
początkiem kolejnych kłopotów. Ostatnimi czasy chłopak zauważył, że kiedy uda
mu się wyjść na prostą, życie znów płata mu figle, podkładając mu kłody pod
nogi. Ekstremalnie mocno potrzebował chwili odpoczynku i przerwa świąteczna,
wydawała się do tego idealną okazją. Nawet się nie obejrzał, a trzy
miesiące pobytu w Phoenix, przeleciało mu koło nosa. A on wciąż stał w tym
samym miejscu, co na samym początku bez żadnych odpowiedzi.
Sięgnął dłonią
po otwarte piwo, a następnie z powrotem wcisnął się wygodnie w fotel, opierając
jedną nogę na drugiej. Państwo Drake udali się dziś za miasto, chcąc odwiedzić
dalszą rodzinę i przy okazji kupić parę drobiazgów na nadchodzące święta. Co za
tym szło zostawili młodym całe mieszkanie do dyspozycji. Justin zaprosił dwóch
najlepszych kumpli. Misty natomiast swoją przyjaciółkę i chłopaka. Kupili parę
zgrzewek piwa i postanowili spędzić miły wieczór, przed telewizorem.
Wszyscy
jednogłośnie zgodzili się obejrzeć jakiś straszny horror. Później jednak
okazało się, że jedyną osobą zainteresowaną produkcją był Marcus. Roy co jakiś
czas wymieniał się spojrzeniami z rudowłosą Millie. Justin miał wrażenie, że tą
dwójkę coś łączy, ale nie chciał zmuszać Roya do wyznań. Poczeka, aż blondyn
sam się przed nim otworzy. W powietrzu unosił się zapach popcornu i rozgrzanego
masła. Bieber sunął spojrzeniem po pomieszczeniu. Jego brązowe tęczówki
zatrzymały się na Misty, zawzięcie rozmawiającej z Ryanem w kuchni. Westchnął
ciężko, czym od razu zwrócił na sobie uwagę Harpera. Blondyn pochylił się ku
niemu, otwierając usta.
- Kiedy
wreszcie się przyznasz, Biebs? – szepnął, jakby bał się, że ktoś inny może to
usłyszeć.
- Niby do
czego? – Justin z trudem oderwał wzrok od współlokatorki i powłóczył go na
przyjaciela. Jednocześnie uniósł brwi w pytającym geście. Chyba domyślał się,
do czego zmierzał Harper, jednak udawanie idioty ostatnio było najlepszym
wyjściem.
- Że lubisz
Misty! – powiedział entuzjastycznie i walnął kolegę z łokcie w żebra.
Nienawidził, kiedy Bieber oszukiwał samego siebie. – W ten inny sposób.
- Daj spokój –
machnął ręką szatyn. Kiedy jednak znów zatrzymał wzrok na zgrabnej sylwetce
Misty i dłoniach Ryana na jej idealnej tali, zgniótł w ręce metalową puszkę po
piwie. Roy zarechotał pod nosem, na co Justin potrząsnął głową. – Jak mogłaby
podobać mi się ta mała, ciekawska, uparta… - nie dokończył, bowiem usłyszał za
plecami słaby głos Millie. Momentalnie przerwał wypowiedź i zerknął w tamtym kierunku. Rudowłosa stała przy
oknie, uparcie się czemuś przypatrując. Jej pełne usta, muśnięte czerwoną
szminką zastygły w bezruchu.
- Nie
wiedziałam, że macie ochronę – mruknęła, drapiąc się po karku. Miała na sobie
obcisłą, czarną sukienkę, która stopniowo rozkloszowała się ku dołowi.
- Bo nie mamy
– brwi Justina zmarszczyły się tworząc jedną linię. Jednocześnie na jego czole
pojawiła się lwia zmarszczka.
- W takim
razie… dlaczego ktoś nas obserwuje?
Justin pragnął
coś z siebie wydusić, ale udało mu się tylko jęknąć. Momentalnie wszyscy prócz
Marcusa poderwali się na równe nogi i pomknęli do okna. Szatyn na początku nie
chciał w to uwierzyć, ale kiedy tylko wyjrzał przez szybę… Rzeczywiście, jakaś
ciemna postać stała pod drzewem i wlepiała swój wzrok prosto w dom. Misty
machinalnie ścisnęła za rękę Ryana, z taką siłą, że przez moment uniemożliwiła
jego krwi przepływ. Przełknęła nerwowo ślinę, gdy jej żołądek wywinął fikołka.
Naprawdę się bała. Co jeśli to jakiś morderca, albo zboczeniec? Z drugiej
strony może Christian znowu kogoś wynajął, aby obserwował Justina? Nie, to było
niemożliwe. Nie mógł posunąć się, aż tak daleko.
- Zajmę się
tym – Justin jako pierwszy przerwał, panującą wokół cieszę. Najwyraźniej każdy
pochłonięty był we własnych myślach, główkując o co tutaj chodzi. Zgarnął z
krzesła bluzę i niedbale ją na siebie zarzucił. Na dworze robiło się coraz
zimniej, co przypominało mu o nadchodzącej zimie. Wybiegł na zewnątrz,
rozglądając się na boki. Nieznajomy wciąż stał w tym samym miejscu i nawet nie
drgnął, dostrzegłszy chłopaka. Bieber przyjął to jako pozwolenie i nogi zaczęły
prowadzić go w tamtym kierunku. Zatrzymał się, gdy dzieliło ich parę metrów,
ale mimo to mogli się usłyszeć.
- Kim jesteś?
– mruknął ponuro, ale w jego głosie kryła się obawa. Schował dłonie do kieszeni
bluzy, zagryzając mocno wargę. Towarzysz milczał, co jeszcze bardziej go
rozdrażniło. – Pytam: kim jesteś?
- Szukam
Stefana – odezwał się bardzo tajemniczy, ochrypły głos. Justin próbował się mu
przyjrzeć, ale połowę jego twarzy zakrywał kaptur. Na wierzchu zostały jedynie
usta, zaciśnięte w wąską linię.
- Cóż… nie ma
go tutaj – szatyn wzruszył ramionami. – Coś przekazać?
Musiał chwilę
poczekać na odpowiedź. Postać zrobiła kilka kroków ku niemu, lecz wciąż
pozostawała w cieniu. Wkurzał go fakt, że nie mógł poznać tożsamości
nieznajomego. Po głosie i sylwetce domyślał się jedynie, że to chłopak. Choć
równie dobrze mógł być dziewczyną, która pragnęła stać się mężczyzną.
- Powiedz mu,
że jego czas powoli ucieka – gdy uszy Justina zarejestrowały te słowa, a potem
jego mózg je przetworzył, zamrugał parę razy. Jaki znowu czas? Nagle w głowie
chłopaka pojawiły się pytania, na które pewnie nigdy nie dostanie odpowiedzi.
Nim się zorientował, postać wyminęła go i zaczęła się oddalać. Nie zamierzał
odpuścić. Podbiegł do niej i szarpnął ją za ramię. W efekcie poczuł, jak kolano
napastnika wbija się w jego żebra. Momentalnie zgiął się w pół, jęcząc coś
niezrozumiałego pod nosem.- To od szefa – usłyszał, ale gdy podniósł wzrok
nikogo już nie było.
*
Dodaję rozdział, w sumie nie wiem dlaczego. Chyba z powodu nudy i mojego złego humoru przez wczorajszy mecz Hiszpania - Holandia. Proszę was, zmotywujcie się i zostawcie po sobie opinie, dodajcie mi trochę motywacji, bo ostatnio znowu ją tracę :(
Pamiętajcie, że wielkimi krokami zbliża się prolog na striptease-club! Czekacie?
Świetny xx
OdpowiedzUsuń@_swaggy1994
Coraz batdziej poplatane. Ale coraz bardziej wciagajace. :) czejam na kolejny
OdpowiedzUsuńWow wow wow lubie to!
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie. Jest mega :)
OdpowiedzUsuńJuż mi się wszystko po plątało @NierrieOX
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej mnie to wciąga i interesuje. z rozdziału na rozdział coraz bardziej chcę się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi <3
OdpowiedzUsuńrozdział genialny - zresztą jak zawsze, więc nie wiem po co się powtarzam XD
no i o co chodzi z tym 'czasem' i jaki 'szef' ?! *o*
czekam na kolejny! :*
@saaalvame
+też mam beznadziejny humor przez ten mecz... :((((((((
genialny rozdział :) x
OdpowiedzUsuńSpokojnie moja droga. Hiszpanie dadzą radę. W końcu tam płynie krew Barcelony i Realu, a te kluby się nie poddają :D No i nie zapominajmy, że tam jest Iniesta. Ten człowiek jedną bramką potrafi zmienić bieg historii.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to opowiadanie zdecydowanie nabiera tempa, a to bardzo mnie cieszy :D Brakuje mi scen Justina z Misty, ale będę na nie czekać z niecierpliwością ! :D
Opowiadanie wciąga jak nie wiem. Kiedy tylko widzę nowy rozdział, to choćby była 2 w nocy- ja i tak przeczytam to teraz xd
super ;)
OdpowiedzUsuńświetny ! ciekawi mnie ta postać, nie trzymaj nas długo w niewiedzy ;d
OdpowiedzUsuńWooow genialny ;3 pisz dalej i nie przestawaj bo swietnie ci to wychodzi :) czekam nn
OdpowiedzUsuńNiesamowity z resztą jak zawsze. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ! <3 Pewnie, że czekam ; )
OdpowiedzUsuńWoow genialny !! @aga_belieber
OdpowiedzUsuńTyle pytań tak mało odpowiedzi ;) świetne
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to, jesteś cudowna :)
OdpowiedzUsuńAle genialny rozdział, chciałabym żeby Justin z Misty byli ze sobą. Ciekawe co to za facet pod koniec rozdziału XD
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny ;)
@daria_222
SUPER ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńale chciałabym, żeby Misty i Jus się do siebie zbliżyli ;/
pozdrawiam i pamiętaj, że kocham to opowiadanie! :*
Omg świetny rozdział
OdpowiedzUsuńOh mam nadzieję że w końcu Justin i Misty będą razem hihi czekam na nn
OdpowiedzUsuńświetnie, mam nadzieję że Justin z Misty w końcu się do siebie zbliżą
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
czemu wszyscy biją mojego Justinka ? :C
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej wciąga <3
całuję @RembiszRembisz xx
Coraz więcrj intryg! Świetne!
OdpowiedzUsuńWspanialy rozdział!
OdpowiedzUsuńaddicted-fanfic.blogspot.com
czekamy czekamy :D
OdpowiedzUsuńHmm robi się coraz ciekawiej :) Tylko bez sensu jest to że robi się coraz więcej tajemnic a brak na nie jasnej odpowiedzi :c
OdpowiedzUsuńmotywacja nie jest w komentarzach tylko w tb skarbie :**
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny jak każdy zresztą, ogólnie ten blog to jedno wielkie cudo i mam ogromną nadzieję, że będziesz dalej go realizowała a czytelnicy będą komentować, mam nadzieję, że tak właśnie będzie. :)
OdpowiedzUsuńfakt faktem jest mnóstwo tajemnic i czekam na rozwiązanie ich. :)
dajesz następny bo nie umiemy się wszyscy doczekać <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3 Ale wkorza mnie to ze Biebs jest nie mily dal Misty xD ale po za ty koffam to opowiadanie ;***
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń