14.6.14

[22]. Wiadomość



W pomieszczeniu roznosił się beztroski śmiech dwóch mężczyzn. Justin siedział znużony, zaglądając do wnętrza swojej szklanki. Na dnie naczynia znajdowała się reszta złotej cieczy. W trójkę wypili jedną butelkę, a zaraz po niej wyciągnęli kolejną. Trochę szumiało mu w głowie, a zawartość jego żołądka niebezpiecznie się wierciła. Stefan wraz z Ryanem dyskutowali głośno, cofając się pamięcią parę lat wstecz. To tylko potęgowało odruch wymiotny u Justina. Czuł się jak powietrze i tak też zaczęli go traktować po piątej szklance alkoholu.
Zauważył kątem oka, jak jego telefon się podświetlił i zaczął delikatnie podskakiwać na stole, poprzez wibracje. Gwałtownie wstał, przez co zakręciło mu się w głowie. Odsunął krzesło z hukiem, ale jego towarzysze nawet na niego nie spojrzeli. Wstał. Znowu poczuł ten cholerny ból w nodze, a w dodatku kołysał się na boki. Dotarł do salonu i zgarnął z drewnianego stołka komórkę. Parę sekund męczył się z odblokowaniem, bowiem nie mógł trafić w odpowiednie cyfry, stanowiące kod. Gdy wreszcie mu się udało, okazało się, że dostał wiadomość. Pośpiesznie kliknął w odpowiedni klawisz i jego oczom ukazała się niebieska chmurka z jakimiś literkami, które niestety zlewały się w jedną całość. Musiał lekko przymknąć powieki, aby nabrać nieco ostrości. Odczytał jedno zdanie, ponownie zablokował telefon i wsadził go do tylnej kieszeni spodni. W mgnieniu oka znalazł się na dworze, gdzie zrobiło mu się cholernie gorąco. Zaczął pocierać dłońmi ramiona i szedł w stronę wyznaczonego miejsca.
Zatrzymał się. Niespodziewanie na swojej drodze spotkał dwie, ciemne postacie. Zamrugał gwałtownie i uniósł brwi. Bez wątpienia był to jakiś chłopak i dziewczyna. Niewiele myśląc zrobił krok naprzód, by zbliżyć się do osób.
Chłopak odwrócił głowę w stronę Justina i uśmiechnął się szeroko. Na jego twarzy malowała się ulga i złość zarazem.
- Bieber! – krzyknął. Trochę czasu zajęło szatynowi, zarejestrowanie tego dźwięku, a później dopasowanie go do Roya. Harper obiegł wzrokiem sylwetkę przyjaciela. Włosy miał potargane, usta delikatnie rozchylone a oczy zmrużone, jakby niedowidział. Poza tym kuśtykał na jedną nogę i śmierdziało od niego wódką. – Co ci się stało?
- Jakiś skurwiel mnie potrącił – wzruszył beztrosko ramionami. Zachowywał się, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Pewnie alkohol tak na niego działał, zabrał wszystkie troski i dał chwilę zapomnienia.
Misty, stojąca nieco dalej, pragnęła wyznać mu, że tym skurczybykiem był zapewne Ryan. Widziała jednak w jakim stanie jest Justin i po prostu nie chciała go bardziej denerwować.
- Cieszę się, że nic ci nie jest – mruknęła. Bieber wzdrygnął się na dźwięk jej łagodnego, spokojnego głosu. Zapomniał, że oprócz Harpera jest tu jeszcze jedna osoba. Misty ulokowała ciepłą dłoń, na ramieniu chłopaka, ale ten od razu ją strzepnął. – Cholernie się bałam! – dodała cichutko. Sama ledwo to usłyszała, więc nie miała pewności, czy te słowa dotarły też do szatyna.
- Jak widzisz, niepotrzebnie! – odpowiedział, uśmiechając się sztucznie i uniósł ręce do góry. – Christian musi coś knuć… - podrapał się po karku, zwracając się do przyjaciela. Kompletnie ignorował obecność dziewczyny, co tylko ją rozdrażniło. Miała ochotę krzyknąć: Hej! Jestem tutaj, wiesz?
- Co z tym zrobimy? – rzuciła luźno.
- Ty? – uniósł brwi i wreszcie na nią spojrzał. Jego brązowe niczym czekolada tęczówki nie wyrażały żadnych uczuć. Jakby emocje nie odgrywały w tym momencie, w jego życiu żadnej roli. – Nic.
- Daj sobie wreszcie pomóc! Boże! – warknęła, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi, na drugą. Uniosła wzrok ku górze, jakby szukała tam pomocy. Roy westchnął głośno. Dostrzegł jak Bieber momentalnie się zgarbił, a jego szczęka napięła się. Mimika twarzy szatyna nie wróżyła nic pozytywnego. Po raz kolejny musiał interweniować.
- Skasowałem swoje Porsche, stary – napomknął, chowając zmarznięte dłonie do kieszeni bluzy. Jednocześnie kiwał się na piętach w przód i w tył. Justin momentalnie zerknął na niego z pełną obojętnością.
- Wow! – otworzył szeroko usta, udając przejętego. Kształtem przypominały literę ‘o’. – Roy Harper bez swojego Porsche to jak Robin Hood bez łuku! – zakpił Justin.
Blondyn stracił cierpliwość. Rozumiał, że Justin jest w złej sytuacji, ale nienawidził, kiedy z tego powodu zachowywał się jak niewyżyty gówniarz.
- Pieprz się, Bieber – warknął.
Odpowiedział mu głośny rechot, wydostający się z ust przyjaciela. Roy momentalnie się wyprostował, robiąc kroku ku niemu. Mało brakowało, a uderzyłby go w twarz. Powstrzymała go jedynie Misty. Ulokowała swoją drobną dłoń na chaotycznie unoszącej się i opadającej klatce piersiowej Harpera i spojrzała na niego błagalnie.
- Daj mu spokój. On cię tylko prowokuje… - nieudolnie próbowała tłumaczyć Biebsa. A on stał tuż za jej plecami, wzruszając ramionami. Sztuczny, arogancki uśmiech chyba na stałe przykleił się do jego ust.
- Ty też się pieprz, Misty – sapnął, potrząsając głowa. – W zasadzie pieprzcie się nawzajem – ruszył przed siebie i przy wymijaniu przyjaciela, niby przypadkiem szturchnął go ramieniem.
Justin śmiejąc się pod nosem, zmierzał w stronę mieszkania. Czuł obecność Misty, ale lekceważył to. Odezwał się dopiero, gdy znaleźli się przy drzwiach tarasowych.
-Przywitaj się z wujaszkiem, Mis – wyszczerzył białe zęby w szerokim uśmiechu, wskazując brodą na Stefana, który siedział rozwalony na krześle, podpierając głowę na dłoniach.

Justin od paru dni nie potrafił się zrelaksować. Czuł, że przyjazd młodszego Drake jest początkiem kolejnych kłopotów. Ostatnimi czasy chłopak zauważył, że kiedy uda mu się wyjść na prostą, życie znów płata mu figle, podkładając mu kłody pod nogi. Ekstremalnie mocno potrzebował chwili odpoczynku i przerwa świąteczna, wydawała się do tego idealną okazją. Nawet się nie obejrzał, a trzy miesiące pobytu w Phoenix, przeleciało mu koło nosa. A on wciąż stał w tym samym miejscu, co na samym początku bez żadnych odpowiedzi.
Sięgnął dłonią po otwarte piwo, a następnie z powrotem wcisnął się wygodnie w fotel, opierając jedną nogę na drugiej. Państwo Drake udali się dziś za miasto, chcąc odwiedzić dalszą rodzinę i przy okazji kupić parę drobiazgów na nadchodzące święta. Co za tym szło zostawili młodym całe mieszkanie do dyspozycji. Justin zaprosił dwóch najlepszych kumpli. Misty natomiast swoją przyjaciółkę i chłopaka. Kupili parę zgrzewek piwa i postanowili spędzić miły wieczór, przed telewizorem.
Wszyscy jednogłośnie zgodzili się obejrzeć jakiś straszny horror. Później jednak okazało się, że jedyną osobą zainteresowaną produkcją był Marcus. Roy co jakiś czas wymieniał się spojrzeniami z rudowłosą Millie. Justin miał wrażenie, że tą dwójkę coś łączy, ale nie chciał zmuszać Roya do wyznań. Poczeka, aż blondyn sam się przed nim otworzy. W powietrzu unosił się zapach popcornu i rozgrzanego masła. Bieber sunął spojrzeniem po pomieszczeniu. Jego brązowe tęczówki zatrzymały się na Misty, zawzięcie rozmawiającej z Ryanem w kuchni. Westchnął ciężko, czym od razu zwrócił na sobie uwagę Harpera. Blondyn pochylił się ku niemu, otwierając usta.
- Kiedy wreszcie się przyznasz, Biebs? – szepnął, jakby bał się, że ktoś inny może to usłyszeć.
- Niby do czego? – Justin z trudem oderwał wzrok od współlokatorki i powłóczył go na przyjaciela. Jednocześnie uniósł brwi w pytającym geście. Chyba domyślał się, do czego zmierzał Harper, jednak udawanie idioty ostatnio było najlepszym wyjściem.
- Że lubisz Misty! – powiedział entuzjastycznie i walnął kolegę z łokcie w żebra. Nienawidził, kiedy Bieber oszukiwał samego siebie. – W ten inny sposób.
- Daj spokój – machnął ręką szatyn. Kiedy jednak znów zatrzymał wzrok na zgrabnej sylwetce Misty i dłoniach Ryana na jej idealnej tali, zgniótł w ręce metalową puszkę po piwie. Roy zarechotał pod nosem, na co Justin potrząsnął głową. – Jak mogłaby podobać mi się ta mała, ciekawska, uparta… - nie dokończył, bowiem usłyszał za plecami słaby głos Millie. Momentalnie przerwał wypowiedź i zerknął  w tamtym kierunku. Rudowłosa stała przy oknie, uparcie się czemuś przypatrując. Jej pełne usta, muśnięte czerwoną szminką zastygły w bezruchu.
- Nie wiedziałam, że macie ochronę – mruknęła, drapiąc się po karku. Miała na sobie obcisłą, czarną sukienkę, która stopniowo rozkloszowała się ku dołowi.
- Bo nie mamy – brwi Justina zmarszczyły się tworząc jedną linię. Jednocześnie na jego czole pojawiła się lwia zmarszczka.
- W takim razie… dlaczego ktoś nas obserwuje?
Justin pragnął coś z siebie wydusić, ale udało mu się tylko jęknąć. Momentalnie wszyscy prócz Marcusa poderwali się na równe nogi i pomknęli do okna. Szatyn na początku nie chciał w to uwierzyć, ale kiedy tylko wyjrzał przez szybę… Rzeczywiście, jakaś ciemna postać stała pod drzewem i wlepiała swój wzrok prosto w dom. Misty machinalnie ścisnęła za rękę Ryana, z taką siłą, że przez moment uniemożliwiła jego krwi przepływ. Przełknęła nerwowo ślinę, gdy jej żołądek wywinął fikołka. Naprawdę się bała. Co jeśli to jakiś morderca, albo zboczeniec? Z drugiej strony może Christian znowu kogoś wynajął, aby obserwował Justina? Nie, to było niemożliwe. Nie mógł posunąć się, aż tak daleko.
- Zajmę się tym – Justin jako pierwszy przerwał, panującą wokół cieszę. Najwyraźniej każdy pochłonięty był we własnych myślach, główkując o co tutaj chodzi. Zgarnął z krzesła bluzę i niedbale ją na siebie zarzucił. Na dworze robiło się coraz zimniej, co przypominało mu o nadchodzącej zimie. Wybiegł na zewnątrz, rozglądając się na boki. Nieznajomy wciąż stał w tym samym miejscu i nawet nie drgnął, dostrzegłszy chłopaka. Bieber przyjął to jako pozwolenie i nogi zaczęły prowadzić go w tamtym kierunku. Zatrzymał się, gdy dzieliło ich parę metrów, ale mimo to mogli się usłyszeć.
- Kim jesteś? – mruknął ponuro, ale w jego głosie kryła się obawa. Schował dłonie do kieszeni bluzy, zagryzając mocno wargę. Towarzysz milczał, co jeszcze bardziej go rozdrażniło. – Pytam: kim jesteś?
- Szukam Stefana – odezwał się bardzo tajemniczy, ochrypły głos. Justin próbował się mu przyjrzeć, ale połowę jego twarzy zakrywał kaptur. Na wierzchu zostały jedynie usta, zaciśnięte w wąską linię.
- Cóż… nie ma go tutaj – szatyn wzruszył ramionami. – Coś przekazać?
Musiał chwilę poczekać na odpowiedź. Postać zrobiła kilka kroków ku niemu, lecz wciąż pozostawała w cieniu. Wkurzał go fakt, że nie mógł poznać tożsamości nieznajomego. Po głosie i sylwetce domyślał się jedynie, że to chłopak. Choć równie dobrze mógł być dziewczyną, która pragnęła stać się mężczyzną.
- Powiedz mu, że jego czas powoli ucieka – gdy uszy Justina zarejestrowały te słowa, a potem jego mózg je przetworzył, zamrugał parę razy. Jaki znowu czas? Nagle w głowie chłopaka pojawiły się pytania, na które pewnie nigdy nie dostanie odpowiedzi. Nim się zorientował, postać wyminęła go i zaczęła się oddalać. Nie zamierzał odpuścić. Podbiegł do niej i szarpnął ją za ramię. W efekcie poczuł, jak kolano napastnika wbija się w jego żebra. Momentalnie zgiął się w pół, jęcząc coś niezrozumiałego pod nosem.- To od szefa – usłyszał, ale gdy podniósł wzrok nikogo już nie było. 

*
Dodaję rozdział, w sumie nie wiem dlaczego. Chyba z powodu nudy i mojego złego humoru przez wczorajszy mecz Hiszpania - Holandia. Proszę was, zmotywujcie się i zostawcie po sobie opinie, dodajcie mi trochę motywacji, bo ostatnio znowu ją tracę :( 

Pamiętajcie, że wielkimi krokami zbliża się prolog na striptease-club! Czekacie?

32 komentarze:

  1. Świetny xx
    @_swaggy1994

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz batdziej poplatane. Ale coraz bardziej wciagajace. :) czejam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to opowiadanie. Jest mega :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już mi się wszystko po plątało @NierrieOX

    OdpowiedzUsuń
  5. coraz bardziej mnie to wciąga i interesuje. z rozdziału na rozdział coraz bardziej chcę się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi <3
    rozdział genialny - zresztą jak zawsze, więc nie wiem po co się powtarzam XD
    no i o co chodzi z tym 'czasem' i jaki 'szef' ?! *o*
    czekam na kolejny! :*

    @saaalvame
    +też mam beznadziejny humor przez ten mecz... :((((((((

    OdpowiedzUsuń
  6. Spokojnie moja droga. Hiszpanie dadzą radę. W końcu tam płynie krew Barcelony i Realu, a te kluby się nie poddają :D No i nie zapominajmy, że tam jest Iniesta. Ten człowiek jedną bramką potrafi zmienić bieg historii.
    Co do rozdziału, to opowiadanie zdecydowanie nabiera tempa, a to bardzo mnie cieszy :D Brakuje mi scen Justina z Misty, ale będę na nie czekać z niecierpliwością ! :D
    Opowiadanie wciąga jak nie wiem. Kiedy tylko widzę nowy rozdział, to choćby była 2 w nocy- ja i tak przeczytam to teraz xd

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny ! ciekawi mnie ta postać, nie trzymaj nas długo w niewiedzy ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Wooow genialny ;3 pisz dalej i nie przestawaj bo swietnie ci to wychodzi :) czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowity z resztą jak zawsze. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ! <3 Pewnie, że czekam ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Woow genialny !! @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyle pytań tak mało odpowiedzi ;) świetne

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny jak zawsze, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam to, jesteś cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale genialny rozdział, chciałabym żeby Justin z Misty byli ze sobą. Ciekawe co to za facet pod koniec rozdziału XD
    Z niecierpliwością czekam na następny ;)
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  15. SUPER ROZDZIAŁ!
    ale chciałabym, żeby Misty i Jus się do siebie zbliżyli ;/
    pozdrawiam i pamiętaj, że kocham to opowiadanie! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Oh mam nadzieję że w końcu Justin i Misty będą razem hihi czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  17. świetnie, mam nadzieję że Justin z Misty w końcu się do siebie zbliżą
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  18. czemu wszyscy biją mojego Justinka ? :C
    coraz bardziej wciąga <3
    całuję @RembiszRembisz xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Coraz więcrj intryg! Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspanialy rozdział!

    addicted-fanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. czekamy czekamy :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmm robi się coraz ciekawiej :) Tylko bez sensu jest to że robi się coraz więcej tajemnic a brak na nie jasnej odpowiedzi :c

    OdpowiedzUsuń
  23. motywacja nie jest w komentarzach tylko w tb skarbie :**

    OdpowiedzUsuń
  24. rozdział cudowny jak każdy zresztą, ogólnie ten blog to jedno wielkie cudo i mam ogromną nadzieję, że będziesz dalej go realizowała a czytelnicy będą komentować, mam nadzieję, że tak właśnie będzie. :)
    fakt faktem jest mnóstwo tajemnic i czekam na rozwiązanie ich. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. dajesz następny bo nie umiemy się wszyscy doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham to opowiadanie <3 Ale wkorza mnie to ze Biebs jest nie mily dal Misty xD ale po za ty koffam to opowiadanie ;***

    OdpowiedzUsuń