31.5.14

[19]. Akcja ratunkowa



Przez resztę nocy nawet nie próbowała zmrużyć oka. Siedziała na kanapie, przykryta kołdrą i tępo wpatrywała się w ścianę przed sobą. Całe ciało Misty drżało, a serce pośpiesznie bilo z nadmiaru adrenaliny w organizmie. Jej żołądek skręcił się w supełek, miała ochotę zwymiotować. Sama nie wiedziała, co powinna o tym wszystkim myśleć. Czuła obrzydzenie do ojca. Nie chciała mieć z tym człowiekiem nic wspólnego. Z drugiej strony próbowała się uspokoić. Powinna najpierw wysłuchać każdej strony, a dopiero później oceniać. Niestety zawsze postępowała wręcz przeciwnie. Co było powodem tak gwałtownej reakcji ze strony panny Drake? Nie chciała nad tym rozmyślać, choć wiedziała, że wszystko zmierzało do jednej osoby. Justina. Czy gdyby chodziło o kogoś innego, też przejęłaby się do tego stopnia? Miała ochotę powyrywać sobie włosy z głowy z tego zdenerwowania.
Momentalnie poderwała się, kiedy drzwi od sypialni rozsunęły się, a w ich progu stanął półnagi Ryan. Miał poczochrane włosy i ponury wyraz twarzy. Najwyraźniej alkohol, który wpił zaczął dawać mu się we znaki. Złapał się za głowę, mając nadzieję, że ten gest, choć odrobinę zmniejszy ból, który odczuwał. W dodatku w jego ustach panowała Sahara. Ruszył naprzód, niedbale podciągając czarne bokserki od Calvina Kleina. Nawet nie raczył zerknąć na dziewczynę. Od razu przemknął do kuchni, stanął przed lodówką i wyciągnął z niej butelkę wody. Pośpiesznie odkręcił korek i odrzuciwszy go gdzieś na blat, upił sporego łyka. Zimna ciecz od razu pozwoliła odtajać jego ciału. Potrząsnął głowa.
- Mój ojciec dzwonił – powiedziała oschłym tonem i spojrzała na swoje dłonie. – Chciał, żebyś zajął się Bieberem.
Była ciekawa jego reakcji. I na pewno nie spodziewała się tego, że przyjmie tą wiadomość z takim spokojem. Skinął tylko głowa i wziąwszy w dłonie telefon, zaczął coś w nim przeglądać. Uniósł wzrok po upływie minuty i wbił go prosto w twarz Misty. Przyglądał jej tak takk intensywnie, jakby jego życie od tego zależało.
- Dlaczego odebrałaś? – spytał, z powrotem odkładając urządzenie na swoje miejsce.
Zignorowała pytanie Ryana.
- Zrobisz to?
- Oczywiście – wzruszył ramionami, kierując się do sypialni. Jego organizm wciąż domagał się odpoczynku. – To moja praca – dodał, odwróciwszy się do niej przez ramię. Następnie puścił do niej oczko. Zanim zniknął w pokoju, zdążył jeszcze usłyszeć za plecami:
- Więc mój ojciec ci za to płaci?
Nie odpowiedział. Rozmowa na ten temat znajdowała się na końcu listy rzeczy, na które miał ochotę. Misty opadła na kanapę, a z jej ust wydobyło się długie westchnięcie. Pośpiesznie zarzuciła na siebie marynarkę i wybiegła z mieszkania, trzaskając drzwiami.

Laurel zawsze powtarzała jej, że gdy ktoś się śpieszy, to diabeł cieszy się w piekle. Prawdopodobnie miała rację, ale teraz nie było czasu na powolne przemieszczanie się po Phoenix. Był poranek, a ludzie już pędzili do pracy, przez co na ulicach zaczął tworzyć się korek.
Zabrała auto McCartneya. Musiała zrobić wszystko, aby utrudnić mu dostanie się do Justina. Znała Ryana nie od dziś i wiedziała do czego jest zdolny. Tym bardziej, jeśli za kimś nie przepadał.
Uderzyła otwartą dłonią w klakson, który wydał z siebie irytujący, głośny dźwięk. Niestety to wcale nie pomogło. Wkurzona i zdenerwowana zarazem, przycisnęła stopą pedał gazu i wjechała samochodem na chodnik. Nie dbała o to, że kierowcy wyzywają ją przez uchylone okno, albo, że w każdej chwili może dorwać ją policja. Parę minut zajęło jej ominięcie wszystkich aut. Skręciła we właściwą stronę. Nawigacja powiadomiła ją, że do wyznaczonego miejsca pozostało tylko parę metrów. Wreszcie zza koron drzew, wyłonił się duży domek. Zaparkowała na podjeździe i nawet nie zamknęła pojazdu na klucz. Od razu popędziła do wejścia.
Wpadła do środka niczym podmuch wiatru. Rozpaczliwie rozejrzała się dookoła. Pusto. Dwa szybkie kroki wystarczyły, aby znalazła się w kuchni, gdzie na szczęście znalazła Laurel. Kobieta siedziała przy stole i czytała najnowszą prasę. Co parę sekund poprawiała palcem, spadające z nosa okulary, których używała do tego typu czynności. Słysząc kroki, machinalnie uniosła wzrok i ujrzawszy swoją córkę, posłała jej szeroki uśmiech.
- Jest Justin? – rzuciła na jednym tchu szatynka. Dopiero teraz poczuła zadyszkę. Podparła dłonie na biodra i wzięła kilka głęboki wdechów. Laurel pokręciła przecząco głową. – Tata? – spytała z nadzieją w głosie Misty, ale uzyskała taką samą odpowiedź jak poprzednio.
Nie wiedziała co robić. Czuła, że traci rozum. Jedynym rozsądnym wyjściem, było udanie się do Roya. I tak właśnie zrobiła. Dotarła tam w przeciągu dziesięciu minut, choć mieszkał na obrzeżach miasta. Nigdy wcześniej nie miała okazji odwiedzić chłopaka. Kiedyś, na wszelki wypadek wzięła od Justina adres Harpera. I w tym momencie, cholernie cieszyła się z tego faktu. Roy mieszkał w kawalerce i lubił powtarzać, że to przejściowe.
Zacisnęła dłonie w pięści i z całej siły uderzała nimi o drewno. Zdawała sobie sprawę z tego, że blondyn pewnie jeszcze smacznie śpi, więc musiała zrobić wszystko, aby go obudzić. Kiedy nikt nie raczył jej otworzyć, wcisnęła dzwonek i trzymała go przez parę chwil. Jednocześnie uderzała o futrynę drzwi, swoimi idealnie spiłowanymi paznokciami w kolorze mięty. Wreszcie zdołała usłyszeć kroki, które nasilały się z każdą sekundą. Następnie o bębenki uszu szatynki uderzył odgłos przekręcanego zamka. Drzwi uchyliły się, a z wnętrza mieszkania swoją głowę wyłonił Roy Harper.
Wyglądał na zaspanego. Widocznie go obudziła. Przejechał dłonią po zaspanej twarzy. Pojedyncze kosmyki jego włosów opadały na czoło, a reszta sterczała na inne strony. Ledwo patrzył na oczy. Przez moment przyglądała się idealnym kościom policzkowych kolegi i wysuniętej szczęce, która musiała być mocno zaciśnięta. Roy zarzucił na ramiona jedynie czerwoną bluzę i zapiał ją do połowy, przez co widać było kawałek umięśnionego torsu. Na tyłku miał zwykłe, szare dresy. Stał na boso i zamrugał parę razu, jakby nie dowierzał, że odwiedziła go Misty. Szczerze mówiąc była ostatnim gościem, jakiego mógł się spodziewać… o ósmej dwadzieścia dwa rano.
- Czego chcesz? – jego głos był oschły i zachrypły. Nawet nie zaprosił jej do środka.
- Justin jest w niebezpieczeństwie – wyrzuciła z siebie i poczuła jakiegoś rodzaju ulgę. Twarz Roya nie wyrażała żadnych emocji, jakby w ogóle się tym nie przejął.
- Żadna nowość – wzruszywszy ramionami, wydął wargę i poprawił spadający z ramienia materiał bluzy.
- Nic nie rozumiesz –westchnęła, czując jak narasta w niej złość i irytacja. Jak Roy mógł być taki obojętny, gdy chodziło o jego przyjaciela? – On naprawdę ma kłopoty! Mój ojciec spiskuje z Ryanem przeciwko niemu! Dziś. Coś. Mu. Się. Stanie! – dodała, wyraźnie akcentując ostatnie zdanie, na wszelki wypadek, gdyby Harper nie zrozumiał.
- Kiedy Pani Ciekawska przestanie wtykać nos tam gdzie nie trzeba? – mruknął chłopak i uśmiechnął się w najbardziej arogancki sposób. Tym samym w jego policzkach uformowały się dołeczki, a wokół oczu zarysowały się kurze łapki.
- Roy – jęknęła, błagalnym tonem.
- Justin potrafi o siebie zadbać – napomknął, oparłszy się ramieniem o futrynę drzwi. Według niego było to oczywiste, ale Misty tego nie rozumiała. Była uparta i zdeterminowana. Mogła stać tutaj, chociażby kilka godzin, tylko po to, aby namówić Harpera do współpracy.
- Nie ma go w domu. Zaczynam się bać – w jej spojrzeniu było coś tak szczerego. Mówiła od serca. Naprawdę zaczynała wariować ze strachu. Serce szybko jej łomotało, a w głowie powstały setki różnych historyjek związanych z tą sytuacją. Przymknęła powieki, odpychając od siebie wszystkie złe wizje.
- Od kiedy tak się nim przejmujesz? – spytał z entuzjazmem niebieskooki i uniósł do góry brwi. Widząc jednak zaciętą minę Misty, odpuścił. Usta zacisnęła w wąską linię i wyglądała dość groźnie, by Roy się przejął. – Dobra – westchnął wreszcie. – Niech stracę. Zrobię wszystko co w mojej mocy.

Postanowił się przejść. Zarzucił na czubek głowy kaptur i wcisnął w uszy słuchawki. Głośną muzyką pragnął zagłuszyć natłok myśli. Zatrzymał się dopiero na czerwonym świetle. Mała dziewczynka stojąca obok z mamą, przyglądała mu się badawczo. Odniósł dziwne wrażenie, że jakimś cudem poznała wszystkie jego sekrety. Potrząsnął szybko głową. To było przecież niemożliwe. 
Ze zdenerwowania począł tupać stopą w rytm piosenki, lecącej z telefonu. Wreszcie światło zmieniło się na zielone, więc mógł ruszyć dalej. Wszedł do pierwszego lepszego sklepu. Od razu skierował się na dział z alkoholem. Jeśli miał poznać prawdę, musiał zebrać w sobie odwagę. Nic tak nie dodawało mu pewności siebie jak tego typu trunki. 
Stanął przy kasie, bębniąc długimi palcami o blat. Ucieszył się, że za ladą stała młoda kobieta. Od razu wyczytał z jej zachowania, że jestem nim zainteresowana. Uśmiechała się szeroko, przez co w policzkach blondynki uformowały się urocze dołeczki. Później niby przypadkiem musnęła dłonią, jego dłoń. 
- Nie za młody? - spytała, dokładnie lustrując go wzrokiem. Wzruszył bezradnie ramionami, puszczając jej oczko. Zachichotała i momentalnie zalał ją rumieniec. 
- Znasz to uczucie, kiedy całe żyjesz w kłamstwie i nagle masz okazję poznać prawdę? - zagadnął i schował dłonie w kieszenie spodni. Przez to wykazał swoją pogardę względem innych. Blondynka pośpiesznie potrząsnęła głową. - Ja znam. Chujowe uczucie. Dlatego potrzebuję znieczulenia - znów puścił w kierunku dziewczyny pawie oko. 
Tak jak myślał. Skasowała produkt, a na rachunku zapisała swój numer. 
Nie zamierzał do niej dzwonić. Gdy tylko odwróciła wzrok, zgniótł papierek i wyrzucił go do kosza.
*

Dodaję rozdział wcześniej, mimo,że komentarzy jest coraz mniej. Bardzo smutno mi z tego powodu, ale nie zmuszę was do tego. Nie mniej jednak byłoby mi miło, gdybyście się zmotywowali i zaczęli komentować to jak zawsze. 
Po drugie rozdziały będę teraz dodawać co sobotę, lub dwa razy w tygodniu, wszystko zależy od was! ;) 
Jak wcześniej wspominałam niedługo ruszam z nowym opowiadaniem. Możecie już zapoznać się z fabułą oraz bohaterami na striptease-club. Możecie dodawać  bloga do obserwowanych! Zapraszam również do oglądania zwiastunu: KLIK

P.S PISZCIE DO MNIE NA TWITTERZE (@MALIKDRUG), ZADAWAJCIE PYTANIA, PISZCIE SUGESTIE, COKOLWIEK. UWIELBIAM Z WAMI ROZMAWIAĆ! PROSZĘ! :)

32 komentarze:

  1. rozdział jak zwykle wspaniały, jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ;)) @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  3. chcę miłości Justina i Misty !! nie mogę Sie doczekać następnego . @peaceonpluton

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem bardzo ciekawa ci nedzie dalej. Co stanie sie z Justinem ?
    Czy Misty uda sie uratowac Justina :(
    Mam nadzieje ze nic mu nie bedzie
    @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny xx
    @_swaggy1994

    OdpowiedzUsuń
  6. Misty będzie 'walczyć' o Justina. <3 widać, że nie jest jej obojętny - słodko. *u*
    świetny jest ten rozdział. :) ciekawa jestem jak dalej potoczy się ta akcja z 'zajęciem' się Justinem..
    czekam na kolejny, kochana :*

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  7. uh dawno nie komentowałam za co przepraszam, ale muszę ci powiedzieć, że na pewno nie piszesz słabych rozdziałów, są one co najwyżej niezbyt ciekawe i dlatego ludziom nie chce się ich czytać lub komentować. mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie się dużo działo i wiele się wyjaśni :)
    świetny pomysł z tym częstszym dodawaniem rozdziałów, to może przyciągnąć czytelników :)
    @bi3bst3r

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial lekko nudny ale swietnie napisany :)

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział troszkę krótki i mało się dzieje..jednaki tak mi sie podoba;)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział! Aww Misty tak się przejęła tym, że Justinowi może się coś stać. Sama się o niego boję, no ale skoro Roy każe się nie przejmować... Jestem ciekawa co się stanie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow świetny!
    Fajni ze beda czasem 2 razy w tygodniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. wspaniały rozdział. Mam nadzieje ze nic justinowi sie nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział może i krótki (dla mnie wszystko jest krótkie hihi) ale i tak wspaniały jak zawszw <3 @herosendi

    OdpowiedzUsuń
  15. Co teraz? Coś mu się stanie? Misty w końcu zaczęła się bardziej przejmować,aw :) czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział jest fajny ale za dużo to się w nim nie dzieje

    OdpowiedzUsuń
  17. awwww ona się nic strasznie przejmuje *-*

    OdpowiedzUsuń
  18. Ooo Misty się nareszcie przejęła Justinem, słodko ;) Rozdział genialny z resztą jak zawsze. Z niecierpliwością czekam na następny.
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  19. No nawet ok, ale od samego początku nie podoba mi sie pisanie pov ogólnym fajniej by było np misty pov itp

    OdpowiedzUsuń
  20. No rozkręca się coraz bardziej i to mi się podoba ! :D ciekawe kiedy to wszystko się rozwiąże <3
    p.s pisz po swojemu,jak Ci wygodnie i dawaj nam przyjemność ze swojej przyjemności !

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieję, że Misty uda się dotrzeć na czas. Jej ojciec i Ryan to kutasy. Czekam na następny :>

    OdpowiedzUsuń
  22. o w mordę. jzjsnianzks, mówiłam ci że kocham tego bloga? nie? okej, kocham tego bloga. miałaś na niego zajebisty pomysł, który świetnie ci wyszedł. życzę dużo weny i dużo czytelników! x

    OdpowiedzUsuń
  23. SMDBASFJKBSAJKFBSAFJSAFJKABFBSA
    TEZ CHCE ZEBY JUSTIN TO MNIE MURGNAL
    I WGL
    ANKSFNSALGFBLSAF

    OdpowiedzUsuń
  24. CZEKAM NA NX ;D2 czerwca 2014 19:26

    super
    cudne
    aaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. jeśli możesz to dodawaj rozdziały częściej :) oszczędzisz nam długiego czekania xD

    OdpowiedzUsuń
  26. ciekawe co dalej :) ?

    OdpowiedzUsuń
  27. Niesamowite, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! Boże uwielbiam Cię i to opowiadanie ; * Dodawaj rozdziały jak najczęściej ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  28. świetny jdhskdhgkjsdgs
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń