{muzyka}
Nie wiedziała
co odpowiedzieć. Każda odpowiedź wydawała się zła, lub jeszcze gorsza.
- C-c-co!? –
wyjęczała wreszcie, odzyskując władzę nad własnym językiem, który wcześniej nie
był skłonny do rozmowy. Musiała zamrugać parę razy, aby upewnić się czy to nie
sen. Tak właśnie się czuła. Ku jej niepowodzeniu, cała ta sytuacja okazała się
jawą. Nie było opcji, by obudziła się w swoim łóżko, po uszczypnięciu w rękę.
- Nie udawaj
zdziwionej – Ryan uniósł brwi do góry, przez co na jego czole pojawiło się parę
zmarszczek. Wygładził dłonią biały obrus i jednocześnie uniósł wzrok, ponieważ
przy stoliku pojawił się kelner z zamówieniem. Poczekał, aż odejdzie i wrócił
do rozmowy. – Myślałaś, że się nie dowiem? – spytał, kręcąc drobiazgowo głowa i
zaśmiał się pod nosem. Upił łyk wody i oparł się wygodnie o krzesło, strzykając
kośćmi. Wydawał się spokojny niczym morze w upalny dzień. Nic nie wskazywało na
to, że wybuchnie. Przez moment miała wrażenie, że kompletnie go to nie
obchodziło. Podjął ten temat, jakby od niechcenia.
Milczała. Nie
potrafiła ułożyć w myślach odpowiedniego wyjaśnienia. Niby co miała mu
powiedzieć? Że to nie tak jak myśli ; że to nic nie znaczyło? A co jeśli było
zupełnie inaczej? Ostatnimi czasy Misty zaczęła gubić się we własnych
uczuciach. Coraz częściej przyłapywała się na tym, że jej myśli nieustannie
krążą wokół jednej osoby. Justina. I szczerze nienawidziła się za to.
Nie potrafiła
spojrzeć w oczy Ryana. Bała się tego, co może tam dojrzeć. Złość, a może
cierpienie? Czuła się tak, jak na dywaniku u dyrektora. Spocone dłonie
ulokowała na drżących kolanach, tępy wzrok wbiła w swoje paznokcie i wpatrywała
się w nie, jakby były najbardziej ciekawą rzeczą na świecie. Czy tylko ona
odniosła wrażenie, że w pomieszczeniu zrobiło się cholernie gorąco?
- Zabrakło ci
czegoś? Nie wystarczałem ci? – mruknął, podpierając brodę na splecionych
dłoniach. Tymi słowami wzbudził w niej jeszcze większe poczucie winy. Chciała
się rozpłakać, ale nie mogła pęknąć przed nim. Łzy cisnęły się do oczy Misty,
więc zacisnęła mocno powieki, aby nie znalazły ujścia. Przełknęła nerwowo
ślinę. – Spojrzysz na mnie wreszcie? Czy będzie udawać idiotkę do końca? –
temperatura jego głosu spadła do poniżej zera. Szatynka znała go i wiedziała,
że tylko stwarza pozory opanowanego. W rzeczywistości w środku niemal płonął ze
złości i brakowało paru chwil, aby to ujawnił. Dla własnego spokoju, uniosła
wzrok i zerknęła na niego. Napływające łzy utrudniały jej widoczność.
Rozchyliła usta i przeszyło ją gorące, nieprzyjemne uczucie.
-
Prze-przepraszam… Ryan… j-ja… - wychlipała, niezdarnie pociągając nosem. Głos
dziewczyny drżał i łamał się. Chłopak nawet nie drgnął, jego twarz nadal nie
wyrażała żadnych emocji. – Nie chciałam…
Skinął głową.
- Więc zmusił cię
do tego? – spytał z powagą, bębniąc w blat stołu swoimi długimi, kościstymi
palcami.
Oczywiście już
kilka razy przemknęło jej przez myśl, aby skłamać i wszystko zrzucić na
Biebera. W kłamaniu przecież była niemal mistrzynią. Gdyby rozdawali za to
nagrody, nie mogłaby ich pomieścić w domu. Mimo wszystko miała serce i nie
mogła mu tego zrobić. Zawiniła i musi ponieść konsekwencje. Pokręciła przecząco
głową.
Usta chłopaka
rozchyliły się, a po chwili wydostało się z nich długie, ciężkie westchnięcie.
- W moim życiu
codziennie spotykam miliony dziewczyn, które mógłbym pieprzyć – zaczął.
Zaciekawione spojrzenie Misty od razu skupiło się na rysach jego twarzy.
Szczęka mu drgała, a niebieskie tęczówki straciły dawny blask. Zmierzał do
czegoś? Też ją zdradził? – I wiesz ile razy cię zdradziłem? – pokręciła głową.
Nawet nie chciała o tym myśleć. Rozbolał ją brzuch. Raz? Dziesięć? Zrozumiała,
jak źle musiał się z tym czuć. Zagryzła wargę, aż poczuła w ustach metaliczny
smak krwi. – Zero! Ani jednego pieprzonego razu, rozumiesz!? – wrzasnął.
Najwidoczniej
był to kulminacyjny moment tej sytuacji. Gwałtownie wstał, odpychając się od
stołu. Klatka piersiowa Ryana szybko unosiła się i opadała. Dostrzegła
przelotnie obrzydzenie w błękicie tęczówek chłopaka. Zacisnął mocno szczękę i
zmrużył oczy. Miał głęboko w poważaniu fakt, że wzrok wszystkich klientów
zwrócił się ku ich dwójce. Czuł każdy nerw w ciele. Złość do cna przesiąkła
umysł McCartneya i potrzebował wreszcie dać jej upust.
- Bo kiedy z
kimś jestem, to jestem mu wierny – napomknął pod nosem. Z trudem go usłyszała. Nagle
całe poczucie winy i strach, które próbowała od siebie odepchnąć, zalały ją
niczym powódź. Nie panowała już nad sobą, dlatego łzy zaczęły spływać po jej
rozgrzanych policzkach. Nie dbała o to, że porywają ze sobą makijaż, nad którym
pracowała kilkanaście minut. Szlochała, co chwile łapiąc głębsze oddechy.
Pierwszy raz
Ryan nie przejął się zapłakaną dziewczyną. Napawał się cierpieniem Misty, z
nadzieją, że to choć w połowie wynagrodzi mu ból. Wyglądał na twardziela, ale
nikt tak naprawdę nie miał pojęcia o tym, że jego serce rozpadło się na
maleńkie kawałeczki.
Nawet na nią
nie zerknął. Po prostu odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
Justin wyłonił
się z własnej jaskini, w której spędził pół dnia. Pokój wydawał się oazą. Miał
okazję porządnie się wyspać, zapominając o bólu każdej części ciała. Teraz, gdy
wybiła dziewiętnasta, rozpierała go energia i nie wyobrażał sobie, że za parę
godzin znów powinien szykować się do snu. Postawił bose stopy na kafelkach i
szybko przemknął do kuchni, przelotnie przeczesując dłonią i tak zmierzwione
już włosy.
Zdziwił się,
że o tej porze w mieszkaniu była tylko Laurel, przygotowująca ciepły posiłek.
Zazwyczaj w tych godzinach dom tętnił życiem. Christian siedział na swoim
ulubionym fotelu, przeglądając prasę, a Misty narzekała na życie.
Oparłszy się o
blat, skupił spojrzenie na kobiecie i obserwował każdy jej ruch.
- Gdzie
podziali się wszyscy? – spytał zaciekawiony. W tym samym czasie jego brzuch
zaburczał, przez co musiał się za niego złapać. Nie jedzenie śniadań i obiadów
dało się we znaki. A zapachy, które unosiły się w kuchni, wcale mu nie
pomagały. Wręcz przeciwnie, wzmagały apetyt chłopaka. Mógłby zjeść konia z
kopytami.
Laurel
zaśmiała się cicho, schylając się do piekarnika, by sprawdzić co z jej
specjałem.
- Jak widzisz
jesteśmy na siebie dziś skazani – chichot kobiety niósł się echem, odbijając
się od ścian. Wyprostowała się i zerknęła na młodzieńca. Dojrzała fioletowego
sińca pod jego okiem, ale nie zamierzała zadawać pytań. Nie była przecież matką
Justina. Nie miała prawda wtykać nosa w jego sprawy.
Nagle w umyśle
szatyna zaświeciła żarówka. Uśmiechnął się chytrze pod nosem. Laurel zawsze
mówiła prawdę i brzydziła się kłamstwem. Dlatego też postanowił wykorzystać
fakt, że mogą cieszyć się swoją obecnością. Zagryzł lekko wargę i obdarował
blondynkę spojrzeniem szerokich źrenic.
- Znałaś moją
mamę? – zagadnął. Patrzył na nią intensywnie spod długich, lśniących rzęs. Na
początku wyglądała na zaskoczoną jego pytaniem, ale po chwili posłała mu
promienny uśmiech.
- Nigdy nie
miałam okazji jej poznać – westchnęła i machnęła ręką. – Ale to musiała być
wspaniała kobieta, skoro wychowała cię na takiego młodzieńca – nie mogła się
powstrzymać, podeszła do Justina i objęła go ramieniem. Po części traktowało go
jak syna. Pewnie powodem tego było to, że odezwał się w niej dawno uśpiony
instynkt macierzyński. Przeleciała w umyśle każde wspomnienie ze szkoły
średniej, chcąc przypomnieć sobie rodzicielkę Justina. I wtedy też,
niespodziewanie o czymś sobie przypomniała. Niemal wrzasnęła z podniecenia. –
Poczekaj tu chwileczkę! – poleciła, a sama pognała do małej biblioteczki w
kącie salonu. Przez moment wodziła opuszkiem palca po okładkach książek, aż
wreszcie wyciągnęła jakiś album i wróciła do Biebera. Otworzyła go na
odpowiedniej stronie i podsunęła pod nos szatyna. – To jedyne zdjęcie Christiana
z twoją matką – powiedziała.
Faktycznie,
fotografia przedstawiała trójkę, uśmiechniętych ludzi. Po lewej stronie
znajdował się chłopak o kruczoczarnych włosach i tandetnej fryzurze. Jego twarz
była znajoma i Justin od razu rozpoznał w nim Christiana. Obok niego
niewątpliwie siedziała Pattie. Miała wtedy długie, kasztanowe włosy, sięgające
do pasa. Po lewej natomiast znajdował się ktoś, z kim Justin nigdy nie miał
styczności. Nawet gdyby chciał, nie mógł rozpoznać tego chłopaka. Jasnobrązowe
włosy postawione miał do góry i odstawały na każdą stronę. W ciemnych
tęczówkach migotały złote rozbłyski. Biała koszulka na ramiączkach, opinała się
na mięśniach szatyna, a jedno z jego ramion zdobił tatuaż.
- Wiedziałam,
ze gdzieś widziałam to zdjęcie… - kontynuowała Laurel, ale Bieber już jej nie
słuchał. Potrząsnął głową, wciąż badawczo przyglądając się obcemu facetowi. Nie
miał pojęcia kim był i przez to czuł się zaintrygowany.
- Kto to? –
wskazał palcem na mężczyznę, tym samym przerywając kobiecie monolog.
Oprzytomniała i wlepiła wzrok w młodszego Drakea.
- Oh, Stefan
jest bratem Christiana – machnęła ręką.
- Co się z nim
stało? – uniósł brwi, widocznie zaciekawiony. Nie miał pojęcia skąd się to u
niego wzięło, ale pragnął wiedzieć wszystko na temat Stefana. Kimkolwiek był.
- Wyjechał
kilkanaście lat temu. Odwiedza nas od czasu do czasu. Pewnie będziesz miał
okazję go poznać – kąciki jej ust drgnęły i powędrowały ku górze.
Kilkanaście
lat temu? Czy to nie było podejrzane? Znał Pattie, a Ryan wyraźnie przyznał, że
ojciec Justina wyjechał po jego narodzinach. Jakie było prawdopodobieństwo, że
to Stefan był jego ojcem, a nie Christian? W umyśle chłopaka znów pojawiły się
kolejne pytania, zwiększające mętlik, jaki tam panował. Przeklął się w myślach.
Cała ta sprawa była cholernie zagmatwana i czasem ręce mu opadały.
Nadszedł
czasy, aby wszystko wyjaśnić i poznać prawdę.
*
Cześć wszystkim! Na starcie chciałabym wam podziękować za ogromną ilość komentarzy pod rozdziałem! Było ich ponad 50! Zupełnie tak jak na początku opowiadania! Jesteście wielcy! Tak myślę, że mogłaby publikować rozdziały częściej, na przykład co wtorki i piątki. Piszecie się na to? Wszystko zależy od was! :)
Wielu z was pisało, że z chęcią poczytałoby opowiadanie o Justinie jako striptizerze. Jak na razie założyłam tylko bloga, więc możecie zapoznać się z bohaterami (striptease-club). Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to premierę przewiduję jakoś na czerwiec! Cieszycie się tak bardzo jak ja? :D
Jeśli macie ochotę, możecie zadawać mi pytania na tt, z dopiskiem #fakedboyPL :)
Komentujcie i obserwujcie. Kocham was! xoxo
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńjak zwykle wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńNareszcie jest coraz bliżej poznania prawdy Justin. A Misty współczuje :c
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z publikowaniem dwóch rozdziałów tygodniowo :)
Auć biedna Misty ;( szkoda mi jej No a ja się osobiście karambol twoim drugim blogiem!!!
OdpowiedzUsuń@JustinowaLova
genialne! <3 ta końcówka mega intrygująca... może faktycznie to Stefan jest ojcem Justina? jestem tego cholernie ciekawa... :)
OdpowiedzUsuń+ cieszę się, że zdecydowałaś się na drugi blog! czekam na premierę! <3
@saaalvame
Świetny rozdział, nareszcie coś się może wyjaśnić ;) z niecierpliwością czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń@daria_222
Cudny <3 Jestem strasznie ciekawa kto jest jego ojcem . Popieram pomysl z dodawaniem rozdzialow 2 razy w tygodniu <3 Aww a co do opowiadania o Justinie jako striptizerze genialny :-) Bede czekac <3 Mam nadzieje ze bedzie rownie genialny jak faked boy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Szkoda mi Ryana, szkoda mi Misty. Jedynie u Justina wszystko ok, bo jest coraz bliżej poznania prawdy. Tylko ciekawe co zrobi teraz Misty. Ryan zostawił ją w tej restauracji całą załamaną. :( Co do rozdziałów dwa razy w tygodniu - 3 razy TAK!!
OdpowiedzUsuń$wietny :o szkoda mi Misty. Miałam nadzieje, że powie, że Justin skłamał, chociaż w sumie nie powiedział, że to on powiedział. W każdym bądź razie świetny tylko trosku krótki ale to nic. Czekam na następny tak świetny rozdział. Oby tak dalej! :* weny życzę :)
OdpowiedzUsuńjeju, cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńUu ale sie porobiło :c
OdpowiedzUsuń@_swaggy1994
omg, cuuuuuudny *-* sjdfhiuskjdfhjsudhf
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Misty ; ( Rozdział rewelacyjny jak zawsze z resztą ! Co do dodawania rozdziałów dwa razy w tygodniu to jak najbardziej ! Już nie mogę doczekać się następnego ;*
OdpowiedzUsuńbiedna Misty :( swietny rozdzial
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Oh... cudowny! Zżera mnie ciekawosc co sie okaże w zwiazku z ojcem Justina! Uwielb iam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńWow:) Tego to się nie spodziewałam...Serio ten cały Stefan to niezła zagadka :D
OdpowiedzUsuńOby wszystko jakoś się ułożyło:)) Kurcze szkoda mi Misty, ale nie oszukujmy się miała chwilę słabości, za którą musi ponieść konsekwencje:(((
Jestem ciekawa co dalej między nimi x.x
Czekam i życzę weny :))
@Best_faan_ever
Super rozdzial !!
OdpowiedzUsuń@aga_belieber
Genialne :))
OdpowiedzUsuńświetny :>
OdpowiedzUsuńOh pewnie Stefan jest ojcem Justina. Jeszcze do tego blondyn :3 czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Duzo sie dzieje szkoda mi Misty i mam nadzieje ze bedzie z Justinem ! Co do rozdzialow 2 razy w tygodniu to tak tak tak !
OdpowiedzUsuńteż Cię kochamy! <3
OdpowiedzUsuńPo prostu cudooo < 3 Strasznie się cieszę że piszesz to opowiadanie :) Czekam na następny < 3 Co do rozdziałów 2 razy w tygodniu to jestem za : )
OdpowiedzUsuńsmutno mi sie zrobilo przez Ryana.. za moało Biebera i Misti
OdpowiedzUsuńSuper chce juz nn <3
OdpowiedzUsuń