20.5.14

[17]. Rodzinny album




Nie wiedziała co odpowiedzieć. Każda odpowiedź wydawała się zła, lub jeszcze gorsza.
- C-c-co!? – wyjęczała wreszcie, odzyskując władzę nad własnym językiem, który wcześniej nie był skłonny do rozmowy. Musiała zamrugać parę razy, aby upewnić się czy to nie sen. Tak właśnie się czuła. Ku jej niepowodzeniu, cała ta sytuacja okazała się jawą. Nie było opcji, by obudziła się w swoim łóżko, po uszczypnięciu w rękę.
- Nie udawaj zdziwionej – Ryan uniósł brwi do góry, przez co na jego czole pojawiło się parę zmarszczek. Wygładził dłonią biały obrus i jednocześnie uniósł wzrok, ponieważ przy stoliku pojawił się kelner z zamówieniem. Poczekał, aż odejdzie i wrócił do rozmowy. – Myślałaś, że się nie dowiem? – spytał, kręcąc drobiazgowo głowa i zaśmiał się pod nosem. Upił łyk wody i oparł się wygodnie o krzesło, strzykając kośćmi. Wydawał się spokojny niczym morze w upalny dzień. Nic nie wskazywało na to, że wybuchnie. Przez moment miała wrażenie, że kompletnie go to nie obchodziło. Podjął ten temat, jakby od niechcenia.
Milczała. Nie potrafiła ułożyć w myślach odpowiedniego wyjaśnienia. Niby co miała mu powiedzieć? Że to nie tak jak myśli ; że to nic nie znaczyło? A co jeśli było zupełnie inaczej? Ostatnimi czasy Misty zaczęła gubić się we własnych uczuciach. Coraz częściej przyłapywała się na tym, że jej myśli nieustannie krążą wokół jednej osoby. Justina. I szczerze nienawidziła się za to.
Nie potrafiła spojrzeć w oczy Ryana. Bała się tego, co może tam dojrzeć. Złość, a może cierpienie? Czuła się tak, jak na dywaniku u dyrektora. Spocone dłonie ulokowała na drżących kolanach, tępy wzrok wbiła w swoje paznokcie i wpatrywała się w nie, jakby były najbardziej ciekawą rzeczą na świecie. Czy tylko ona odniosła wrażenie, że w pomieszczeniu zrobiło się cholernie gorąco?
- Zabrakło ci czegoś? Nie wystarczałem ci? – mruknął, podpierając brodę na splecionych dłoniach. Tymi słowami wzbudził w niej jeszcze większe poczucie winy. Chciała się rozpłakać, ale nie mogła pęknąć przed nim. Łzy cisnęły się do oczy Misty, więc zacisnęła mocno powieki, aby nie znalazły ujścia. Przełknęła nerwowo ślinę. – Spojrzysz na mnie wreszcie? Czy będzie udawać idiotkę do końca? – temperatura jego głosu spadła do poniżej zera. Szatynka znała go i wiedziała, że tylko stwarza pozory opanowanego. W rzeczywistości w środku niemal płonął ze złości i brakowało paru chwil, aby to ujawnił. Dla własnego spokoju, uniosła wzrok i zerknęła na niego. Napływające łzy utrudniały jej widoczność. Rozchyliła usta i przeszyło ją gorące, nieprzyjemne uczucie.
- Prze-przepraszam… Ryan… j-ja… - wychlipała, niezdarnie pociągając nosem. Głos dziewczyny drżał i łamał się. Chłopak nawet nie drgnął, jego twarz nadal nie wyrażała żadnych emocji. – Nie chciałam…
Skinął głową.
- Więc zmusił cię do tego? – spytał z powagą, bębniąc w blat stołu swoimi długimi, kościstymi palcami.
Oczywiście już kilka razy przemknęło jej przez myśl, aby skłamać i wszystko zrzucić na Biebera. W kłamaniu przecież była niemal mistrzynią. Gdyby rozdawali za to nagrody, nie mogłaby ich pomieścić w domu. Mimo wszystko miała serce i nie mogła mu tego zrobić. Zawiniła i musi ponieść konsekwencje. Pokręciła przecząco głową.
Usta chłopaka rozchyliły się, a po chwili wydostało się z nich długie, ciężkie westchnięcie.
- W moim życiu codziennie spotykam miliony dziewczyn, które mógłbym pieprzyć – zaczął. Zaciekawione spojrzenie Misty od razu skupiło się na rysach jego twarzy. Szczęka mu drgała, a niebieskie tęczówki straciły dawny blask. Zmierzał do czegoś? Też ją zdradził? – I wiesz ile razy cię zdradziłem? – pokręciła głową. Nawet nie chciała o tym myśleć. Rozbolał ją brzuch. Raz? Dziesięć? Zrozumiała, jak źle musiał się z tym czuć. Zagryzła wargę, aż poczuła w ustach metaliczny smak krwi. – Zero! Ani jednego pieprzonego razu, rozumiesz!? – wrzasnął.
Najwidoczniej był to kulminacyjny moment tej sytuacji. Gwałtownie wstał, odpychając się od stołu. Klatka piersiowa Ryana szybko unosiła się i opadała. Dostrzegła przelotnie obrzydzenie w błękicie tęczówek chłopaka. Zacisnął mocno szczękę i zmrużył oczy. Miał głęboko w poważaniu fakt, że wzrok wszystkich klientów zwrócił się ku ich dwójce. Czuł każdy nerw w ciele. Złość do cna przesiąkła umysł McCartneya i potrzebował wreszcie dać jej upust.
- Bo kiedy z kimś jestem, to jestem mu wierny – napomknął pod nosem. Z trudem go usłyszała. Nagle całe poczucie winy i strach, które próbowała od siebie odepchnąć, zalały ją niczym powódź. Nie panowała już nad sobą, dlatego łzy zaczęły spływać po jej rozgrzanych policzkach. Nie dbała o to, że porywają ze sobą makijaż, nad którym pracowała kilkanaście minut. Szlochała, co chwile łapiąc głębsze oddechy.
Pierwszy raz Ryan nie przejął się zapłakaną dziewczyną. Napawał się cierpieniem Misty, z nadzieją, że to choć w połowie wynagrodzi mu ból. Wyglądał na twardziela, ale nikt tak naprawdę nie miał pojęcia o tym, że jego serce rozpadło się na maleńkie kawałeczki.
Nawet na nią nie zerknął. Po prostu odszedł w tylko sobie znanym kierunku.

Justin wyłonił się z własnej jaskini, w której spędził pół dnia. Pokój wydawał się oazą. Miał okazję porządnie się wyspać, zapominając o bólu każdej części ciała. Teraz, gdy wybiła dziewiętnasta, rozpierała go energia i nie wyobrażał sobie, że za parę godzin znów powinien szykować się do snu. Postawił bose stopy na kafelkach i szybko przemknął do kuchni, przelotnie przeczesując dłonią i tak zmierzwione już włosy.
Zdziwił się, że o tej porze w mieszkaniu była tylko Laurel, przygotowująca ciepły posiłek. Zazwyczaj w tych godzinach dom tętnił życiem. Christian siedział na swoim ulubionym fotelu, przeglądając prasę, a Misty narzekała na życie.
Oparłszy się o blat, skupił spojrzenie na kobiecie i obserwował każdy jej ruch.
- Gdzie podziali się wszyscy? – spytał zaciekawiony. W tym samym czasie jego brzuch zaburczał, przez co musiał się za niego złapać. Nie jedzenie śniadań i obiadów dało się we znaki. A zapachy, które unosiły się w kuchni, wcale mu nie pomagały. Wręcz przeciwnie, wzmagały apetyt chłopaka. Mógłby zjeść konia z kopytami.
Laurel zaśmiała się cicho, schylając się do piekarnika, by sprawdzić co z jej specjałem.
- Jak widzisz jesteśmy na siebie dziś skazani – chichot kobiety niósł się echem, odbijając się od ścian. Wyprostowała się i zerknęła na młodzieńca. Dojrzała fioletowego sińca pod jego okiem, ale nie zamierzała zadawać pytań. Nie była przecież matką Justina. Nie miała prawda wtykać nosa w jego sprawy.
Nagle w umyśle szatyna zaświeciła żarówka. Uśmiechnął się chytrze pod nosem. Laurel zawsze mówiła prawdę i brzydziła się kłamstwem. Dlatego też postanowił wykorzystać fakt, że mogą cieszyć się swoją obecnością. Zagryzł lekko wargę i obdarował blondynkę spojrzeniem szerokich źrenic.
- Znałaś moją mamę? – zagadnął. Patrzył na nią intensywnie spod długich, lśniących rzęs. Na początku wyglądała na zaskoczoną jego pytaniem, ale po chwili posłała mu promienny uśmiech.
- Nigdy nie miałam okazji jej poznać – westchnęła i machnęła ręką. – Ale to musiała być wspaniała kobieta, skoro wychowała cię na takiego młodzieńca – nie mogła się powstrzymać, podeszła do Justina i objęła go ramieniem. Po części traktowało go jak syna. Pewnie powodem tego było to, że odezwał się w niej dawno uśpiony instynkt macierzyński. Przeleciała w umyśle każde wspomnienie ze szkoły średniej, chcąc przypomnieć sobie rodzicielkę Justina. I wtedy też, niespodziewanie o czymś sobie przypomniała. Niemal wrzasnęła z podniecenia. – Poczekaj tu chwileczkę! – poleciła, a sama pognała do małej biblioteczki w kącie salonu. Przez moment wodziła opuszkiem palca po okładkach książek, aż wreszcie wyciągnęła jakiś album i wróciła do Biebera. Otworzyła go na odpowiedniej stronie i podsunęła pod nos szatyna. – To jedyne zdjęcie Christiana z twoją matką – powiedziała.
Faktycznie, fotografia przedstawiała trójkę, uśmiechniętych ludzi. Po lewej stronie znajdował się chłopak o kruczoczarnych włosach i tandetnej fryzurze. Jego twarz była znajoma i Justin od razu rozpoznał w nim Christiana. Obok niego niewątpliwie siedziała Pattie. Miała wtedy długie, kasztanowe włosy, sięgające do pasa. Po lewej natomiast znajdował się ktoś, z kim Justin nigdy nie miał styczności. Nawet gdyby chciał, nie mógł rozpoznać tego chłopaka. Jasnobrązowe włosy postawione miał do góry i odstawały na każdą stronę. W ciemnych tęczówkach migotały złote rozbłyski. Biała koszulka na ramiączkach, opinała się na mięśniach szatyna, a jedno z jego ramion zdobił tatuaż.
- Wiedziałam, ze gdzieś widziałam to zdjęcie… - kontynuowała Laurel, ale Bieber już jej nie słuchał. Potrząsnął głową, wciąż badawczo przyglądając się obcemu facetowi. Nie miał pojęcia kim był i przez to czuł się zaintrygowany.
- Kto to? – wskazał palcem na mężczyznę, tym samym przerywając kobiecie monolog. Oprzytomniała i wlepiła wzrok w młodszego Drakea.
- Oh, Stefan jest bratem Christiana – machnęła ręką.
- Co się z nim stało? – uniósł brwi, widocznie zaciekawiony. Nie miał pojęcia skąd się to u niego wzięło, ale pragnął wiedzieć wszystko na temat Stefana. Kimkolwiek był.
- Wyjechał kilkanaście lat temu. Odwiedza nas od czasu do czasu. Pewnie będziesz miał okazję go poznać – kąciki jej ust drgnęły i powędrowały ku górze.
Kilkanaście lat temu? Czy to nie było podejrzane? Znał Pattie, a Ryan wyraźnie przyznał, że ojciec Justina wyjechał po jego narodzinach. Jakie było prawdopodobieństwo, że to Stefan był jego ojcem, a nie Christian? W umyśle chłopaka znów pojawiły się kolejne pytania, zwiększające mętlik, jaki tam panował. Przeklął się w myślach. Cała ta sprawa była cholernie zagmatwana i czasem ręce mu opadały.
Nadszedł czasy, aby wszystko wyjaśnić i poznać prawdę. 

*
Cześć wszystkim! Na starcie chciałabym wam podziękować za ogromną ilość komentarzy pod rozdziałem! Było ich ponad 50! Zupełnie tak jak na początku opowiadania! Jesteście wielcy! Tak myślę, że mogłaby publikować rozdziały częściej, na przykład co wtorki i piątki. Piszecie się na to? Wszystko zależy od was! :) 

Wielu z was pisało, że z chęcią poczytałoby opowiadanie o Justinie jako striptizerze. Jak na razie założyłam tylko bloga, więc możecie zapoznać się z bohaterami (striptease-club). Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to premierę przewiduję jakoś na czerwiec! Cieszycie się tak bardzo jak ja? :D 
Jeśli macie ochotę, możecie zadawać mi pytania na tt, z dopiskiem #fakedboyPL :) 
Komentujcie i obserwujcie. Kocham was! xoxo 

25 komentarzy:

  1. Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle wspaniały rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie jest coraz bliżej poznania prawdy Justin. A Misty współczuje :c
    Świetny pomysł z publikowaniem dwóch rozdziałów tygodniowo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Auć biedna Misty ;( szkoda mi jej No a ja się osobiście karambol twoim drugim blogiem!!!
    @JustinowaLova

    OdpowiedzUsuń
  5. genialne! <3 ta końcówka mega intrygująca... może faktycznie to Stefan jest ojcem Justina? jestem tego cholernie ciekawa... :)
    + cieszę się, że zdecydowałaś się na drugi blog! czekam na premierę! <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, nareszcie coś się może wyjaśnić ;) z niecierpliwością czekam na następny ;)
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny <3 Jestem strasznie ciekawa kto jest jego ojcem . Popieram pomysl z dodawaniem rozdzialow 2 razy w tygodniu <3 Aww a co do opowiadania o Justinie jako striptizerze genialny :-) Bede czekac <3 Mam nadzieje ze bedzie rownie genialny jak faked boy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Szkoda mi Ryana, szkoda mi Misty. Jedynie u Justina wszystko ok, bo jest coraz bliżej poznania prawdy. Tylko ciekawe co zrobi teraz Misty. Ryan zostawił ją w tej restauracji całą załamaną. :( Co do rozdziałów dwa razy w tygodniu - 3 razy TAK!!

    OdpowiedzUsuń
  9. $wietny :o szkoda mi Misty. Miałam nadzieje, że powie, że Justin skłamał, chociaż w sumie nie powiedział, że to on powiedział. W każdym bądź razie świetny tylko trosku krótki ale to nic. Czekam na następny tak świetny rozdział. Oby tak dalej! :* weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jeju, cudowny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uu ale sie porobiło :c
    @_swaggy1994

    OdpowiedzUsuń
  12. omg, cuuuuuudny *-* sjdfhiuskjdfhjsudhf

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda mi Misty ; ( Rozdział rewelacyjny jak zawsze z resztą ! Co do dodawania rozdziałów dwa razy w tygodniu to jak najbardziej ! Już nie mogę doczekać się następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. biedna Misty :( swietny rozdzial
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh... cudowny! Zżera mnie ciekawosc co sie okaże w zwiazku z ojcem Justina! Uwielb iam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow:) Tego to się nie spodziewałam...Serio ten cały Stefan to niezła zagadka :D
    Oby wszystko jakoś się ułożyło:)) Kurcze szkoda mi Misty, ale nie oszukujmy się miała chwilę słabości, za którą musi ponieść konsekwencje:(((
    Jestem ciekawa co dalej między nimi x.x
    Czekam i życzę weny :))
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdzial !!
    @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  18. Oh pewnie Stefan jest ojcem Justina. Jeszcze do tego blondyn :3 czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny ! Duzo sie dzieje szkoda mi Misty i mam nadzieje ze bedzie z Justinem ! Co do rozdzialow 2 razy w tygodniu to tak tak tak !

    OdpowiedzUsuń
  20. Po prostu cudooo < 3 Strasznie się cieszę że piszesz to opowiadanie :) Czekam na następny < 3 Co do rozdziałów 2 razy w tygodniu to jestem za : )

    OdpowiedzUsuń
  21. smutno mi sie zrobilo przez Ryana.. za moało Biebera i Misti

    OdpowiedzUsuń
  22. Super chce juz nn <3

    OdpowiedzUsuń