Jak widzicie to już 15 rozdział tego opowiadania! Dodatkowo faked-boy ma już 50 tysięcy wejść, z czego jestem przeogromnie szczęśliwa. Nawet nie wiem jak wam dziękować. To dla mnie wielki sukces. Dlatego też, z tej okazji zorganizowałam małą akcję na twitterze. Jestem wdzięczna każdej osobie, która wzięła w niej udział.
Będzie mi miło, jeśli wciąż będziecie tweetować: #50TysięcyWejśćNaFakedBoy.
Niech dowie się o tym jak najwięcej osób, żebyśmy mogli razem świętować.
Wiem, że pomagając, potraficie osiągnąć naprawdę wielkie rzeczy! Jesteście wspaniali!
Liczę na waszą pomoc! :*
Komentujcie & Obserwujcie
***
Drobne ciało
szatynki unosiło się na ogromnym dmuchanym materacu, który spoczywał na środku
basenu. Lewą dłoń zatopiła w lodowatej wodzie, chcąc, aby jej ciało choć na
chwilę odtajało. Mimo, że miała na sobie firmowe okulary przeciwsłoneczne,
przymknęła powieki. Przez moment napawała się kompletną ciszą, która wreszcie
została przerwana przez śpiew ptaków. Oprócz tego dało się usłyszeć chodzące
zraszacze z przodu domu i chichot szczęśliwych z ciepła dzieci sąsiadów.
Nastał
wyjątkowo gorący dzień w Phoenix, dlatego Misty postanowiła odprężyć się, po
przepłakanej nocy. Wskoczyła w strój kąpielowy i wraz z przyjaciółką udały się
nad basen. Powietrze było suche i nie dało się zauważyć choćby najmniejszego wiatru. Nastolatka bała się nawet
spojrzeć na termometr, w obawie co może tam zobaczyć. Promienie słońca uderzały o skórę
dwóch dziewczyn, przyprawiając ją o lekkie pieczenie.
Podczas, gdy
Drake wylegiwała się na materacu, Millie usiadła na skraju, mocząc stopy w
wodzie, która od czasu do czasu, została wzburzona przez nagły ruch jej
koleżanki. Pasma długich, rudych włosów splotła w niedbałego koka na czubku
głowy. Dzięki temu czuła się bardziej komfortowo i nie pociła się jak świnia.
Minęło
kilkanaście minut odkąd z ich ust padły ostatnie słowa. Milczały, ale żadnej z
nich to nie przeszkadzało. Znały się od wielu lat, dlatego też przyzwyczaiły
się do swojej obecności i potrafiły świetnie się bawić, nawet jeśli żadna z
nich się nie odzywała.
- Nie bądź
taka, Mis! – mruknęła w końcu Blake. Ciekawość rozsadzała ją od środka.
Spojrzała na przyjaciółkę, odrywając wzrok od magazynu o modzie. Twarz Drake
nie wyrażała, żadnych uczuć. Szatynka parę razy otwierała usta, a później
zamykała je, jakby nagle się wycofała. – O Mój Boże! – pisnęła rudowłosa,
zakrywając usta dłonią. Wybałuszyła gały i odrzuciła na bok gazetę. Nagle przestała
ją interesować. – Ty naprawdę z nim spałaś!
- Cicho,
Millie! – krzyknęła nastolatka, przykładając palec do ust. Oczywiście Millie
Blake podekscytowała się, praktycznie bez powodu. Szczerze mówiąc rudowłosa
okazała się niezłą panią detektyw. Potrafiła rozszyfrować Misty w przeciągu
sekundy. Choć każdy uważał ją za głupiutką dziewczynę, to Drake wiedziała, że
jest cholernie bystra.
Problem w tym,
że teraz jej tajemnica była zagrożona. Millie często paplała jęzorem na prawo i
lewo, a dopiero później myślała o konsekwencjach.
Zmarszczyła
brwi, gdy do jej uszu wkradł się dźwięk, przypominający gwizdanie. Uniosła się
i usiadła na materacu okrakiem, powodując, że ciesz gwałtownie uderzyła o
brzuch. Wzdrygnęła się natychmiastowo, ale po chwili zdołała się przyzwyczaić.
Rzuciła wzrokiem dookoła, zatrzymując go na umięśnionej sylwetce, zmierzającej
w ich kierunku. Zmrużyła oczy, jakby chciała nabrać ostrości. No tak, Bieber.
Nie miał na sobie koszulki. Krótkie spodenki stanowiły jedyną garderobę Justina
i ledwo trzymały się na jego tyłku. Z daleka można było zauważyć tatuaż na
łydce szatyna. Była oczarowana ruchem mięśni jego brzucha, kiedy podążał przed
siebie i nie zrobił nic prócz przeczesania dłonią swoich seksownych włosów.
Westchnęła i miała ochotę walnąć się w czoło z otwartej dłoni. Dlaczego znów
myślała o nim w ten sposób?
Zatrzymał się
tuż nad Millie i wyszczerzył białe zęby w firmowym uśmiechu. Zajął miejsce obok
rudowłosej, po czym zanurzył rękę pod wodą. Przez moment przyglądał się jej pod
gładką powierzchnią cieczy.
- Może
powinienem się do was przyłączyć? – zaproponował entuzjastycznie, poruszając
zabawnie brwiami. Czuł jak słońce pali go w plecy. Millie od razu pokiwała
głową. Przystojnych chłopaków nigdy dość. Szczególnie mokrych i bez koszulki!
Szatynka od
razu wywróciła teatralnie oczami. Bieber był ostatni na liście osób, z którymi
chciałaby spędzić choć odrobinę czasu. Zeskoczyła z materaca i szybko popędziła
do drabinki, po czym chwyciła za ręcznik i owinęła go wokół ciała.
- Poradzimy sobie
bez ciebie – syknęła, wycierając ciało w puchowy materiał.
- Ktoś tu źle
spał, huh? – zagadnął Bieber, śmiejąc się pod nosem. Niemal się w niej
zagotowało. Miała ochotę udusić go własnymi rękoma i może jeszcze wyrwać
wszystkie włosy z czubka głowy pana idealnego. Jak on w ogóle śmiał? Millie od
razu zachichotała pod nosem, łapiąc metaforę.
- Cokolwiek –
mruknęła pod nosem Misty tak, że pozostała dwójka z trudem to dosłyszała.
Rzuciła ręcznikiem prosto w Biebera i po prostu udała się w głąb mieszkania.
Nagle cały
dobry humor prysł, niczym bańka mydlana.
Dwudziestojednolatek
krążył niespokojnie po swoim obszernym gabinecie, który znajdował się w jednym
z biurowców. Wreszcie zatrzymał się tuż przed ogromnych rozmiarów oknem,
rozciągającym się na szerokości całej ściany. Nie odzywał się słowem, tylko
tępo wpatrywał się w krajobraz przed nim. Jakiś mężczyzna w garniturze parkował
samochód pod budynkiem, kobieta dźwigała zakupy, trzymając małą dziewczynkę za
rękę… jednym słowem nuda. Ryan postanowił się odwrócić i stanąć twarzą w twarz
ze znajomym z pracy. Nie mógł nazwać go przyjacielem, ale zawsze chodzili razem
na piwo i mecz w piątkowe wieczory.
- Jesteś
pewny, że to podpalenie? – westchnął blondyn, przejeżdżając dłonią po zmęczonej
twarzy. Usiadł półdupkiem na krawędzi biurka tak, że jedna noga stykała się z
podłogą, a druga wisiała swobodnie. Obserwował jak mimika twarzy jego kolegi
diametralnie się zmienia. Widział współczucie w jego zielonych tęczówkach. A
przecież nie prosił się o litość. Minęło parę długich sekund, zanim Richmond
skinął głowa, by potwierdzić podejrzenia McCartneya.
Ryan
momentalnie wyprostował się i zgarniając bluzę z krzesła, ruszył ku wejściu.
Zatrzymał się dopiero przy szklanych drzwiach, gdy ściskał już klamkę.
- Nie będzie mnie
już dzisiaj – mruknął. Machinalnie skierował się do windy. Musiał poczekać
kilka chwil, zanim dotarła na odpowiednie piętro i mógł spokojnie do niej
wsiąść. Na szczęście nikogo nie było w środku. Odetchnął z ulgą, wciskając
klawisz z cyferką 0. Następnie zacisnął dłoń w pięść i z całej siły, jaką w
sobie zebrał, uderzył nią o ścianę. Nawet nie poczuł bólu, bo przysłoniła go
czysta złość.
Znalazłszy się
na parterze, uprzejmie pożegnał się z ochroniarzem i opuścił budynek.
Pośpiesznie wsiadł do zastępczego auta i ruszył na oślep, przez co spowodował
zamęt na ulicy. Jednak nie to teraz się liczyło.
Znał na pamięć
drogę do wyznaczonego miejsca. Dojechanie pod dom państwa Drake zajęło mu
dziesięć minut. Pokonał tą trasę nadzwyczaj szybko, ponieważ jechał, jak
najmocniej dociskając pedał gazu. Przez to samochód osiągnął prędkość około stu
pięćdziesięciu km/h, jak nie więcej.
Czuł każdy
nerw w ciele, a jego mięśnie napięły się do granic możliwości. Wpadł do
mieszkania, niczym tornado. Błękitne tęczówkach Ryana od razu zarejestrowały
Biebera, który krzątał się po kuchni. Dopadł do niego w ułamku sekundy, od razu
zaciskając dłonie na materiale koszulki chłopaka. Następnie uniósł go
delikatnie do góry i przycisnął do ściany. Justin był tak zdezorientowany i
zszokowany za razem, że musiał zamrugać parę razy, aby jego mózg zrozumiał co
właśnie się dzieje. Przełknął ślinę. Nie bał się. Wiedział, że koniec końców,
Ryan go odwiedzi. Spojrzał na niego, zadzierając dumnie podbródek do góry i… w
oczach blondyna dojrzał coś, czego wcześniej nie mógł zauważyć. Nie
przypominały one już bezchmurnego nieba, a bardziej szturm na morzu. Płonęły
czystą furią.
- Boże,
mówiłem ci, żebyś trzymał się z daleka – wrzasnął prosto w jego twarz.
Przeniósł jedną dłoń na szyję szatyna, utrudniając mu oddychanie. – Dlaczego
jesteś taki uparty? – nawet gdyby chciał, Justin nie miał możliwości
odpowiedzieć. Dusił się i za wszelką cenę starał się złapać choć jeden oddech.
Do tego próbował się wyrwać, lub chociaż dosięgnąć dłonią do koszulki Ryana, by
go odepchnąć. Wykorzystując chwilę nieuwagi Ryana, kopnął go prosto w piszczel.
Blondyn od razu zgiął się, łapiąc za obolałe miejsce i syknął cicho. Gdy się
wyprostował, podkurczył rękę, a następnie uderzył prosto w nos Biebera, z
którego natychmiastowo pociekł strumień krwi. Justin starł lepką ciesz palcami.
Nie zamierzał się poddać, o nie. Zebrał w sobie siły i rzucił się na przeciwnika,
powalając go na ziemię. McCartney usłyszał jak coś strzeliło mu w kręgosłupie.
Nim zdążył się zorientować, został zaatakowany z każdej strony przez pięści
osiemnastolatka. Instynktownie zakrył twarz.
Bieber
siedział na Ryanie okrakiem, szukając odpowiedniego miejsca, by zadać mu ból.
Wreszcie zdecydował się wymierzyć cios prosto w żebra, powodując, że chłopak
zgiął się w pół. Przewrócił się na kolana i schylił głowę ku dołowi. Wstał z
ziemi, z jeszcze bardziej morderczym wzrokiem niż wcześniej.
- Dobra,
Bieber! Chcesz prawdy? – spytał, unosząc ręce w obronnym geście. Oczy Justina
momentalnie się rozszerzyły. Skinął głową od nie chcenia. Zrobił kilka kroków
ku niemu, po czym złapał go za włosy i poderwał jego głowę do góry. Justin
musiał utrzymywać z nim kontakt wzrokowy. – Twoja matka była małą zdzirą. Nic
dziwnego, że wpadła. Problem w tym, że z niewłaściwym facetem, który miał ją
głęboko w dupie. Wybrał lepsze życie i teraz jest daleko stąd. Dlatego jesteś
sierotą. Dlatego nie powinieneś go szukać, bo… - wysyczał przez zaciśnięte żeby
i roześmiał się szyderczo. – Nigdy go nie poznasz, nawet się nie spotkacie. Dopilnuję
tego.
Szatyn zaczął
się wiercić. Czuł, że wystarczy moment, a eksploduje ze złości, dlatego musiał
znaleźć dla niej ujście. Nie potrafił nad sobą zapanować, nawet nie próbował.
Pragnął dać temu kutasowi porządny wycisk. Zaciskał pięści tak mocno, że
pobielały mu kłykcie. Wydawałoby się, że kości zaraz przebiją mu skórę. Zaczął
ciężko dyszeć i niemal poczerwieniał na twarzy.
- Chcesz mi
jeszcze coś powiedzieć? – dodał McCartney i wyszczerzył białe zęby w szerokim,
drwiącym uśmieszku. Bieber odwzajemnił ten gest.
- Fajnie
pieprzy się twoją laskę – syknął, niczym żmija przed ukąszeniem. Widać było, że
owe słowa zszokowały Ryana. Myślał, że się przesłyszał. Nie tego się
spodziewał. Puścił chłopaka i przejechał palcami po swoich włosach.
- Co powiedziałeś?
- Nie
zrozumiałeś? – szatyn uniósł do góry brwi. – FAJNIE. PIEPRZY. SIĘ. TWOJĄ. LASKĘ
– powtórzył, akcentując każde słowo z osobna, by nabrały większego znaczenia. –
Byłem tak głęboko w niej, że nawet ci się o tym nie śniło… - wyszeptał prosto w
twarz przeciwnika.
Mógł zniszczyć
jego ukochane auto, ale nie miał prawa tykać Misty.
Dwa szybkie
kroki i ponownie dzieliły ich zaledwie centymetry. Uderzył Justina pięścią w
brzuch, później wyprowadził cios w podbródek, aż szczęka rywala zazgrzytała.
Miał rozciętą wargę. Krew ciekła strumieniami po jego brodzie i szyi,
szkarłatnie barwiąc koszulkę.
Mimo bólu,
przeszywającego ciało nastolatka, wysilił się na ostatni triumfalny uśmiech.
Musiał wyglądać jak idiota, kiedy tak szczerzył się, nie wiedząc, że jego zęby
również zalała krew.
genialne :) ale Misty się dostanie. czekam na kolejny, @iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńaaa czekam na nowy <3 cudowny!
OdpowiedzUsuńJezus Ty jesteś genialna ! Uwielbiam Cię ; ) Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału !
OdpowiedzUsuńOMG ! Cudooo :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńo bhbvfhbfv ostro fbv ALE JUSTIN HALO NIE TRAKTUJ JEJ JAK JAKIEGOŚ ŚMIECIA bdshbvh kurwa chce więcej hahah:( @kissjuu i #50TysięcyWejśćNaFakedBoy
OdpowiedzUsuńA jaaaaa... Masz Misty radzę uciekać. Kurde... Justin nie ładnie nie ładnie. .
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńDobra Jus przesadzil ze powiedzual ze pieprzyl Misty
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
ale nie mam nic przeciwko zeby znowu byl taki rozdzial xD
haha :p
genialny
OdpowiedzUsuńołłł...
OdpowiedzUsuńZajebisty!
@SwaglandJB
Aa boze to jest epickie..
OdpowiedzUsuńOjj Misty sie oberwie.
Czekam na nastepny.. Xx
@aga_belieber
Noo zarąbisty ;D
OdpowiedzUsuń@_swaggy1994
Heheheheeheheehehe to jedyne co mogę powiedzieć po tym rozdziale :D działo się! :D
OdpowiedzUsuńLexi
ZAJEBISTE!!!
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NASTĘPNY, A BIEBER.. NO CÓŻ :D
FAJNIE ŻE FAJNIE SIĘ JĄ PIEPRZYŁO.
HAHAHAH CO XD
I czskac tydzien jak ja juz sie doczekac nie moge !! Aaaaaa!!
OdpowiedzUsuńO Kurde, COO? Powiedział mu, hahahah genialne. Czekam nn xx
OdpowiedzUsuńaz sie boje co bedzie przy spotkaniu Misty z Ryanem jxjxjsjuwiiwksow
OdpowiedzUsuńjeju... boję się o Misty :( ale Ryan jej chyba nic nie zrobi, co? :( mam nadzieję, że nie.
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze boski, zresztą Ty to doskonale wiesz. <3
już się nie mogę doczekać NN. :*
no i... aż trudno uwierzyć, że to już 50tys. wyświetleń! pamiętam początki tego opowiadania, a tu już... WOW. <3
@saaalvame
Jezu wspaniałe!
OdpowiedzUsuńOmb Justin spieprzyl sprawe. Oby się jakoś poukladalo ;) czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńHahahah końcówka była epicka hahhhah dobrze że mu powiedział teraz się misty oberwie, ojej xd
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie reakcja Misty jak się dowie że Ryan wie że spała z Justinem. Końcówka mnie rozwaliła XD
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny ;)
@daria_222
OMG <333
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Nad basem najlepsze lmao. I dobrze, że Justin powiedział Ryanowi prawdę. Ciekawe co teraz powie Misty. Nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńHhahaha o jezu :D nie sądziłam, że Bieber to powie hahha
OdpowiedzUsuńCUDOWNE OPOWIADANIE <3
Hmm nie podoba mi się to że to Justin zawsze obrywa :c
OdpowiedzUsuńTemu drugiemu się bardziej należało :o
Oprócz tego jestem zadowolona i chcę więcej *.*
Pozdrawiam i gratuluję sukcesu ;*
O Jezu, hahahahahahahahaha. Dojebał z tym. Brawa dla Justina, mistrza dissu, haha.
OdpowiedzUsuńCudowne *.* czekam na nn :* buzi
OdpowiedzUsuńCudooo :) Skoro jest już ponad 50 tysięcy wejść , to może dodałabyś jakiś bonusowy rozdział z tej okazji :) Kooocham tego bloga < 3
OdpowiedzUsuńWow!!! Tego się nie spodziewałam. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuństandardowo we wtorek ;)
Usuńhahha, o Jezu, ale mu dojebał :0 świetny !!! kocham Cię dziewczyno,pisz dalej i nnie marnuj talentu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam @RembiszRembisz :*
o cholera ! co tu się dzieję.. no ładnie ..
OdpowiedzUsuń:)
@magda_nivanne
omfg cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuń