8.4.14

[11]. Sojusz



 Przeczytajcie notkę pod rozdziałem, proszę!

Ryan przekroczywszy próg mieszkania swojego chrzestnego, rzucił niechluje czarną bluzę z kapturem na wieszak i wszedł do salonu. Na skórzanej kanapie siedział Christian i co sekundę przełączał kanały w kilkudziesięciu calowym telewizorze. Słysząc trzask drzwi, spojrzał w kierunku, z którego dochodził hałas. Od razu dojrzał zdenerwowanie malujące się na twarzy chrześniaka, dlatego poderwał się z miejsca. Ryan krążył po pokoju, zastanawiając się od czego zacząć. Wciąż uparcie wpatrywał się w kominek, nie odrywając od niego wzroku choćby na moment. Westchnął przeciągle, oparł się o ścianę i zanim wsunął ręce do kieszeni, przeczesał dłonią swoje włosy.
- Myślę, że Bieber coś wie – powiedział w końcu. Chris z wrażenia rozchylił usta. Ponownie usiadł na wypoczynku, na wszelki wypadek, gdyby McCartney chciał mu przekazać jakieś szokujące informacje. – Był dzisiaj w szpitalu. Chyba rozmawiał z Thomasem. Wpadłem tam na jego przydupasa, ale na szczęście jest zbyt głupi, żeby coś podejrzewać – wzruszył ramionami blondyn i roześmiał się swobodnie. Nagle całe to zdenerwowanie uszło z niego jak powietrze z balona. To oni tutaj rządzili. Żaden Bieber czy Harper nie mieli prawa z nimi wygrać.
- Dlaczego go nie powstrzymałeś? – warknął Drake, najwyraźniej tracąc kontrolę. Znów wstał i wyjrzał przez okno, chcąc upewnić się, czy żaden z domowników nie pojawi się zaraz w domu.
- A niby jak miałbym to zrobić? – Ryan wywrócił oczami i odepchnął się od ściany. – Chyba jasno wyraziłeś się z tym, że mam go nie dotykać – stanął naprzeciw wujka i spojrzał mu prosto w oczy. McCartney posiadał ten typ spojrzenia, które potrafi natychmiastowo sparaliżować drugą osobę. Gdyby Christian nie znał go od dziecka, pewnie przestraszyłby się tych zimnych ogników w szarobłękitnych tęczówkach chłopaka.
- Nieważne – machnął ręką Drake i zrobił krok do tyłu. – Zajmij się tym – szepnął, wymijając blondyna. Ryan w odpowiedzi westchnął. Czasami żałował, że zgodził się na odwalanie całej brudnej roboty w tym syfie.
Niespodziewanie poczuł jak ktoś uderza go lekko w biodro.
- Cześć przystojniaku – to była Misty. Stała parę centymetrów od niego i puściła mu oczko. Nie mógł się dłużej powstrzymać, więc przyciągnął ją do siebie i brutalnie wpił się w jej usta. Następnie wepchnął swój język do środka, penetrując nim podniebienie dziewczyny. Wreszcie objął ją w talii i przyparł do ściany. Nie miał najmniejszej ochoty wypuszczać młodej Drake z rąk. Zszedł nieco niżej, by móc zacząć całować i ssać jej szyję, zostawiając po sobie czerwone ślady.
Mniej więcej w tym samym czasie Justin chciał iść do kuchni i ku jego nieszczęściu po drodze trafił na tą dwójkę. Skrzywił się od razu i wydał z siebie odgłos, przypominający odruch wymiotny.
- Nie przeszkadzajcie sobie – mruknął, idąc dalej. Dzięki temu McCarney oderwał się od swojej dziewczyny i wzdychnął głęboko. Misty ułożyła dłonie na szybko poruszającej się klatce piersiowej chłopaka i spojrzała na niego. Ledwo sięgała mu do ramion, dlatego musiała zadrzeć głowę do góry, by móc zajrzeć mu w oczy.
- Poczekaj chwilę, muszę z nim pogadać – sapnęła i nim zdążył się zorientować, zmierzała w kierunku Biebera. Szybko chwycił ją za nadgarstek i siłą odwrócił tak, aby stała twarzą do niego.
- Żartujesz? – mruknął. – Jestem tu dla ciebie, cały do dyspozycji – wskazał na siebie ręką i uśmiechnął się szeroko. – Możesz to załatwić potem – szepnąwszy, przyciągnął ją do swojego ciała i cmoknął jej włosy.
- To tylko kilka minut – jęknęła.
- Rób co chcesz – warknął i lekko odepchnął od siebie. – Ja wychodzę – chwycił w dłonie bluzę i założył ją na siebie. Stracił kontrolę. Nienawidził, kiedy ktoś mu się sprzeciwiał. Choć w sumie nie chodziło tutaj o nieposłuszeństwo Misty, ale o to, że znów wybrała Biebera.
Wzięła Ryana za ręka i splotła ich palce.
- Proszę zostań – mówiła cichutko.
- Jasne. A ty kurwa idź do tego kutasa… - uderzyła go w bark, a później sama nie mogła uwierzyć, ze to zrobiła. Wiedziała, że McCartney zawsze działa pod wpływem chwili. A wtedy był zły, do granic możliwości.
- Jesteś palantem – wygarnęła mu i puściła jego rękę. Chyba pierwszy raz w życiu odważyła się powiedzieć mu prosto w twarz, co o nim myślała. Jasne, byli parą i zależało jej na Ryanie, ale czasem traciła do niego cierpliwość.
- Ale to ty robisz z sobie idiotkę, prowadzając się z tym gówniarzem – wzruszył ramionami.
- Auć, to naprawdę zabolało! – wyłonił się z kuchni Justin. Widać było, że świetnie się bawił, podsłuchując ich kłótnię. Ze śmiechu musiał złapać się za brzuch, który go rozbolał. – Kłopoty w raju, co?
Mało brakowało, a cała złość Ryana znalazłaby ujście. Mimo wszystko powstrzymał się. Stanął jedynie naprzeciw niego, spojrzał mu głęboko w oczy i zacisnął szczękę.
- Nie zmuszaj mnie, aby musiał pokazać ci kto tu jest górą – splunął na ziemię z obrzydzeniem i odwrócił się na pięcie. Może znów wyszedł na tchórza, ale ciągle powtarzał sobie, że jeszcze kiedyś nadarzy się okazja, by odegrać się na Bieberze. – Zadzwoń, jak będziesz potrzebować prawdziwego faceta – rzucił do Misty, a następnie nasunął na głowę kaptur i zniknął z zasięgu ich wzroku.
Dziewczyna poszła w ślady Justina i powędrowała za nim do kuchni. Usiadła na blacie i obserwowała jak chłopak powoli opróżnia zawartość litrowej butelki wody. Czuł się nieco niekomfortowo, kiedy tak mu się przyglądała. Przestał wykonywać wcześniejszą czynność i zerknął na nią z ukosu.
- Czego chcesz? – spytał oschle. W ciągu mrugnięcia okiem, znalazł się przy niej, opierając dłonie na krańcach blatu. Co za ironia, że po raz kolejny uwięził ją między swoimi rękami.
- Ryan rozmawiał o tobie z moim ojcem – powiedziała, starając się ukryć drżenie głosu. Nadal nie rozszyfrowała dlaczego Bieber tak na nią działał. Słysząc to, jego źrenice rozszerzyły się nienaturalnie. Odkaszlnął.
- To znaczy?
- Mówili coś o jakimś szpitalu i Thomasie. Naprawdę nie wiem o co chodziło, ale tata wydawał się zdenerwowany. Ryan myśli, że coś wiesz…
Nie dokończyła, bowiem Justin wybiegł z mieszkania.

Miał szczęście. Gdy znalazł się na zewnątrz, Ryan opierał się o maskę swojego BMW. Swoją postawą okazywał pogardę wobec innych.  Był lekko zgarbiony, jedną rękę schowaną miał w kieszeni spodni, natomiast w drugiej trzymał odpalonego papierosa. Co parę sekund przykładał go do ust, by móc się nim zaciągnąć. Chwilę później wypuszczał z ust idealne kłęby dymu.
McCartney dojrzawszy Biebera, machnął ręką, w geście przywoływania. Nawet bez zaproszenia, Justin musiał z nim porozmawiać, więc wzruszył ramionami i dołączył do blondyna. Nie liczył czasu, gdy oboje wpatrywali się przed siebie bez celu.
- Wiesz Bieber – zaczął Ryan, wymachując tą dłonią, w której obracał szluga. Do nozdrzy szatyna od razu dotarł zapach nikotyny. Musiał odkaszlnąć, ponieważ woń ta zaczęła go dusić. – Gdyby nie fakt, że dobierasz się do mojej dziewczyny, to mógłbym cię polubić – stwierdził, wydymając usta. Justin słysząc to, zamrugał z wrażenia. Przesłyszało mu się?
Przekręcił głowę, by swobodnie spojrzeć na towarzysza.
- Tez bym cię polubił, gdybyś nie był takim chujem – powiedział żartobliwie, na co Ryan roześmiał się, jednocześnie wypuszczając białą chmurkę przez wąską szczelinę między wargami. Przyglądał się przez moment jak dym unosi się ku górze, aż wreszcie znika w ciemności.
Uzmysłowiając sobie, że McCartney już ochłonął, a jego humor jest w miarę w porządku, postanowił ponownie się odezwać.
- Wiesz coś w sprawie mojego ojca, prawda?
Oh, jak żałośnie musiał zabrzmieć? Był w czarnej dupie, dlatego łapał się każdej możliwej okazji. Nawet jeśli oznaczało to, że musi płaszczyć się przed blondynem.
- Wiem tylko tyle, że nie żyje – poruszył ramionami i zrzucił na ziemię peta, po czym przycisnął go butem.
- Kłamiesz – wysyczał przez zaciśnięte zęby Bieber. Gdyby Ryan nic nie wiedział w tej sprawie, to nie szeptałby na boku o tym z Christianem. Coś tu śmierdziało. I nie chodziło tutaj o wciąż unoszący się w powietrzu zapach spalonego tytoniu.
- Albo nie żyje, albo był pierdolonym tchórzem, bo cię zostawił – mruknął McCartney. Odepchnął się od maski samochodu i zaczął szukać w kieszeni kluczyków. Nie miał najmniejszej ochoty znów rozmawiać o ojcu Biebera. Przecież cały świat nie kręcił się wokół tej sieroty. Ryan potrząsnął głowa zirytowany. Kątem oka zauważył, jak przez twarz szatyna przebiega mnóstwo emocji. Od zdziwienia, poprzez podziw, do czystego gniewu. Widząc ostatnie z tych uczuć, kąciki ust blondyna uniosły się w najbardziej arogancki sposób. No cóż, Ryan już taki był. Uwielbiał prowokować innych. Kiedy już zaczął, nie potrafił przestać. – A może nie był tchórzem, tylko nie chciał cię znać. Jest wiele możliwości – stwierdził.
Nie musiał długo czekać na reakcje Biebera. Momentalnie zacisnął dłoń w pięść tak mocno, że pobielały mu kłykcie. Pragnął porządnie przyłożyć McCartneyowi, aby wreszcie zamknął tą niewyparzoną gębę. Jednak gdy tylko spróbował wymierzyć pierwszy cios, spotkał się z jakimś oporem. Ryan miał niezły refleks, dlatego chwycił nadgarstek Biebera w powietrzu, a następnie wykręcił mu rękę i przywarł do samochodu.
- Kiedy wreszcie przestaniesz się rzucać, co? – pociągnął go za krańce bluzki i popchnął z taką siłą, że Justin wylądował na trawniku. Wtedy też Ryan zobaczył jego oczy. Brązowe tęczówki, w których lśnił gniew. Stanął nad nim, uśmiechnął się z wyższością i kopnął go prosto w brzuch. Ból jaki poczuł chłopak, wstrząsnął jego ciałem. Machinalnie zgiął się w pół i wypluł z ust krew. Zaczął kaszleć.
Przed odjazdem, McCartney kucnął tuż przy nim i szepnął:
- Nie mieszaj się w to gówno, Bieber. Prawda jest gorsza niż myślisz. 

***
Wielu z was domaga się jakiejś sceny Justy, ale musicie poczekać do następnego rozdziału. Jak zauważyliście trochę zaczęło się wyjaśniać! :) Co myślicie o sojuszu Chrisa z Ryanem? 
Blog ma już grubo ponad 35 tysięcy wyświetleń. Sama nie mogę w to uwierzyć. Nigdy nie pomyślałabym,że tyle osób będzie to czytać, bo szczerzę mówiąc faked-boy był kompletnie spontanicznym pomysłem. Został mi do napisania ostatni rozdział, a co za tym idzie niedługo wezmę się za kolejne opowiadanie, tym razem pójdę w stronę horroru, thirllera :) Poza tym zaczęłam pisać trochę o piłkarzach, ale pewnie nikt by tego nie czytał! :) 
Przypominam, że możecie zaobserwować na twitterze konto poświęcone moim opowiadaniom (@md_stories) lub moje prywatne konto jeśli chcecie(@MalikDrug). Miło byłoby także gdybyście pisali tweety na temat opowiadania z dopiskiem #fakedboy. Chętnie poczytam wasze domysły, albo odpowiem na pytania! 

PROSZĘ SKOMENTUJCIE ROZDZIAŁ & ZAOBSERWUJCIE BLOGA!!!! 

EDIT: Popatrzcie tylko, właśnie ukazał się pierwszy 'artykuł' o tym blogu -> klik <- DZIĘKUJĘ BARDZO! :')  To wiele dla mnie znaczy! ♥

44 komentarze:

  1. Rozdział genialny *-* Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami bawi mnie zachowanie Justina, oczywiście w pozytywny sposób hahha x końcówka mnie trochę przeraziła... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski. Nie mogę się doczekac sceny Justy ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie wszystko skomplikowane, ale podoba mi się :)
    Czekam na następny rozdział
    buźki @iamunlocked

    OdpowiedzUsuń
  6. ta końcówka... iuaghsdkjsbxi *_______*
    mało Justy, no ale cóż.... poczekam do następnego rozdziału <3
    no i... kurde chcę wiedzieć o co chodzi... z rozdziału na rozdział jestem coraz bardziej ciekawa tej prawdy o ojcu Justina.

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  7. rejkdlflkkgmgklhegki świetny, cudny, omg ksdfhjkhfkshfhksi czekam na nn *o*
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  8. asdfghjkasdfghj zajebisty *,* czekam na następny - @thisswaggirl_JB

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow <3 @camilla_kama

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny nsosis8hdowo

    OdpowiedzUsuń
  11. Akjdgalsld
    @_swaggy1994

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG ! ALE EMOCJE :) JESTEM STRASZNIE CIEKAWA CO BĘDZIE DALEJ :) KOOCHAM < 3333

    OdpowiedzUsuń
  13. Tyle się wyjaśnia że ja już nie ogarniam ! :D Czekam w takim razie na całkowite rozwinięcie <3
    @justbemyromeo

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow..takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałam...;) Hahhh..jaki bunt..o raju;D
    Jest Genialnieee!!!;} ale nadal czekam na wyjaśnienie..;))Ufam ci w pełni..jeśli piszesz, że musimy poczekać to tak zrobie*-*
    Pozdrawiam i życzę weny;D
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest takie pogmatwane ale tak bardzo zarabiste*,*
    To Ile ten blog będzie mieć rozdziałów? ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak to został ci do napisania ostatni rozdział? Już nieeeee... ja się uzależniłam!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie jeszcze dużo czasu do ostatniego rozdziału! :)

      Usuń
  17. NIE PRZESTAWAJ :D

    OdpowiedzUsuń
  18. To opowiadanie jest cudowne, za każdym razem mnie zaskakuje, pozytywnie oczywiście : ) Uwielbiam sposób w jaki piszesz ! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajne, cały czas nic nie wiadomo. Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny ! opowiadanie pełne tajemnic i niespodzianek <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzisiaj sa moje urodzinki i ten rozdzial to taki jakby prezent hah xd czekam na nn :*♥♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zwykle cudowny <3 dziękuję, że to piszesz i na pewno kolejne, które będziesz pisać ja będę czytać z zamiłowaniem <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Bo i mu przypierdolił ups... RoDzial zajebisty <333 kc ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny. <3 Podoba mi się, że na początku było troche śmiesznie, potem troche strasznie. I jeszcze ta końcówka.. Jest cudownie i czekam na więcej ;33 @myluvx_xbiebs

    OdpowiedzUsuń
  25. zapraszam na konkurs na najlepsze fan fiction
    http://want-cant-must.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. świetny! isdkjfhsjdgfs <3 czekam na następny. xx

    OdpowiedzUsuń
  27. podoba mi sie :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudo jak zawsze @peaceonpluton

    OdpowiedzUsuń
  29. Nic już nie rozumiem, ale czekam na rozwój akcji. Pisz dalej, uwielbiam twojego bloga @94Team

    OdpowiedzUsuń
  30. Chciałabym zgłosić reklamację odnośnie zakończonego przez Ciebie bloga.
    http://posing-pretense.blogspot.com/
    Nie możesz tego tak zakończyć. Proszę Cie zrób drugą część. Proszę, proszę, proszę :* Naprawdę świetnie to pisałaś i jestem załamana, że go zakończyłaś. Zresztą pewnie nie tylko ja :c Więc mam WIELKĄ prośbę. Przemyśl to. Bo naprawdę jest ono świetne.
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    A wracając do tego bloga to rozdział ciekawy. Czekam na następny :* ~Nicole.

    OdpowiedzUsuń
  31. Rozdział świetny jak zawsze !
    Zapraszam na konkurs fan fiction
    http://want-cant-must.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Koocham to ! Juz sie nie moge doczekac nastepnego rozdzialu ! <33 @Blo_odyy

    OdpowiedzUsuń
  33. OMG !!!! Świetny ten rozdział. W ogóle zakochałam się w tym opowiadaniu, to w jaki sposób piszesz jest boskie.
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt
    @rzepcia17

    OdpowiedzUsuń