Zajrzawszy do
środka przez maleńkie okienko w drzwiach, dojrzał posiwiałego mężczyznę w kącie
pokoju. Przez parę chwil wahał się, wciąż kurczowo trzymając klamkę. Wreszcie
pod nagłym przypływem odwagi otworzył drzwi, ówcześnie upewniwszy się, że nikt
go nie widzi. Wślizgnął się do sali niezauważalnie.
Thomas
najwyraźniej nawet nie zauważył obecności Justina, bowiem wciąż szkicował coś w
dużym zeszycie z grubą okładką. Z pozoru wyglądał na normalnego człowieka w
podeszłym wieku. Kosmyki jego siwych włosów opadały mu na twarz, a wokół ust i
oczu pojawiły się zmarszczki. Dopiero, kiedy Bieber przyjrzał się zachowaniu
mężczyzny, zrozumiał, że coś jest z nim nie tak.
Zamknął za
sobą drzwi i usiadł obok staruszka. Tak naprawdę, zabrakło mu słów. Zupełnie
tak, jakby ktoś za pomocą różdżki specjalnie wykasował z jego umysłu wszystkie
myśli. Nie miał pojęcia od czego powinien zacząć. Odchrząknął nieznacznie,
chcąc zwrócić na siebie uwagę Johansona. Tak też się stało, bowiem w ułamku
sekundy Thomas przeniósł spojrzenie swoich zielonych tęczówek wprost na
młodzieńca. Wpatrywał się w niego intensywnie, próbując rozpoznać znajomą
twarz. Na marne.
- Wybacz, nie
pamiętam cię – powiedział, spuszczając głowę. W głosie staruszka dało się
wyczuć skruchę. Znów zaczął bazgrolić coś w swoim zeszycie. Brakowało mu tylko
magicznego ołówka, dzięki któremu wszystkie malunki mogłyby ożyć.
- Naturalnie –
odpowiedział spokojnie Justin i zaplótł ze sobą swoje dłonie. – Osiemnaście lat
temu był pan przy moim porodzie. Chciałbym dowiedzieć się czegoś o swoim ojcu –
mruknął. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, jak absurdalnie to zabrzmiało.
Dopiero, kiedy wypowiedział myśli na głos, zrozumiał, że to niemożliwe. Nie
było opcji, aby Thomas pamiętał cokolwiek sprzed tylu lat, zważywszy na to, że
wylądował w wariatkowie. Mimo wszystko ciągnął to dalej, kurczowo trzymając się
resztek nadziei. – Nazywam się Justin Bieber. Pamięta coś pan z tego okresu?
Oblizał usta
ze stresu. A narastająca cisza wcale nie pomagała mu zwalczyć zdenerwowania.
Johanson spojrzał na Justin z współczuciem, malującym się na starej twarzy.
Kilka razy otwierał usta, jakby chciał coś powiedzieć, a następnie zamykał je i
dalej patrzył na nastolatka. Justin miał wrażenie, że minęła wieczność, zanim
starzec uniósł rękę, w nagłym przypływie olśnienia.
- To była
dziwna sprawa – wymamrotał. Mówił tak cicho, że Bieber ledwo zdołał go
usłyszeć. – Bardzo dziwna… Oj, już wtedy myślałem, że to jakiś przekręt –
pokręcił głową staruszek. Justin nie mógł uwierzyć własnym uszom.
To ten
przełomowy moment, w którym dowiaduje się całej prawdy?
- Co ma pan na
myśli?
- Pamiętam jak
przez mgłę. Przywieźli twoją matkę w nocy. Jeden z nich był kompletnie
roztrzęsiony. Wyglądał młodo, może na siedemnaście lat? – westchnął i zrobił
znaczącą pauzę na głębszy oddech. – Ale to ten drugi z nich podpisał się jako
twój ojciec. To było bardzo, bardzo dziwne – przechylił głowę na bok i wytknął
język, dorysowując jakiś szczegół na kartce papieru. – A może to tylko sen? –
wzruszył ramionami. – Kochanie mógłbyś zawołać, Mery? – spytał, zwracając się
pieszczotliwie do chłopaka. Justin zmarszczył brwi. – NIE! MÓWIŁEM CI, ŻE
NIENAWIDZĘ, KIEDY TO ROBISZ! – krzyknął starzec, powodując, że Bieber niemal
zleciał z krzesła. Poderwał się z miejsca i w szoku ruszył ku wyjściu.
- Dziękuję –
mrugnął do staruszka i wysilił się na szeroki uśmiech.
Thomas
Johanson bez wątpienia był szurniętym staruszkiem. Jakie więc były szansę na
to, że mówił prawdę w sprawie narodzin Biebera?
Wyszedłszy z
pomieszczenia, zamknął powoli drzwi, by nie zostać zauważonym przez personel.
Przeszedł długi korytarz, aż znalazł się przy tylnym wejściu. Tym samym, przez
który się tutaj dostał. Rozejrzał się na boki. Roya nie było w pobliżu, a co za
tym szło musiał pewnie czekać już w samochodzie.
Na zewnątrz od
razu zimny wiatr uderzył o rozgrzaną twarz Biebera, wywołując dreszcz na końcu
jego kręgosłupa. Chłopak wzdrygnął się i chuchnął na dłonie, w celu ogrzania
ich. Nie spodziewał się, że na dworze zostanie go taki mróz. Pheonix zazwyczaj
było ciepłym miastem, ale czasami zdarzały się wyjątki.
Nie chcąc
dalej marznąć, szybko pokonał dystans dzielący go do samochodu i wsiadł na
miejsce pasażera. Czując przyjemne ciepło wewnątrz auta, usadowił się wygodnie
w fotelu i spojrzał porozumiewawczo na przyjaciela. Harper od razu odczytał
przekaz i wsunął kluczyki do stacyjki, po czym odpalił auto. Ruszył z piskiem
opon, pozostawiając po sobie smugę dymu.
Roy od samego
początku zastanawiał się jak powiedzieć Justinowi, o tym, że spotkał w szpitalu
Ryana. Oczywiście to było dość niezręczne i nieco podejrzane. Z drugiej strony
McCartney mógł mówić prawdę. Po upływie paru sekund Harper zdecydował, że
walnie prosto z mostu, zamiast owijać w bawełnę. Już otwierał usta, aby coś
powiedzieć, jednak zastygły one w bezruchu, bowiem szatyn go uprzedził.
- Thomas jest
szurnięty, ale wspominał o dwóch chłopakach przy moim porodzie – wyrzucił z
siebie na jednym tchu. Miał tyle do powiedzenia, że sam nie wiedział od czego
zacząć. – Jeden był podobno młodszy. Myślę, że to mógł być mój ojciec.
- A Christian?
– spytał Roy, marszcząc brwi. Pozwolił sobie spojrzeć na kolegę, tym samym na
ułamek sekundy odwracając swoja uwagę od trasy.
Bieber
wzruszył ramionami w odpowiedzi. Cała ta sprawa była bardziej poplątana, niż
myślał. W dodatku za każdym razem, kiedy wydawało mu się, że jest coraz bliżej
rozwiązania, okazywało się, że jest wręcz przeciwnie. Ta tajemnica otwierała
przed nim kolejne drzwi, zachęcając go do dalszej zabawy.
W samochodzie
zapadła cisza. Justin próbował poskładać do kupy wszystkie informacje, które
zdobył. Roy natomiast zbierał się, aby rozpocząć temat o chrześniaku
Christiana.
- Ryan był w
szpitalu – mruknął, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Słowa te od
razu zdobyły uwagę Biebera i jednocześnie zaciekawiły go. Milczenie Justina,
skłoniło Roya do kontynuacji tematu.
- Nie wiem co
ten skurwiel tam robił, ale szczerze mówiąc myślę, że coś kręci – stwierdził,
zaciskając mocniej dłonie na kierownicy. Nie żeby nie lubił Ryana. Ten koleś po
prostu działał mu na nerwach bardziej niż ktokolwiek inny. Blondyn nie rozumiał
dlaczego większość ludzi wpatrywało się w McCartneya jak w najwspanialszy obraz
świata.
- Dlaczego
mówisz mi o tym dopiero teraz? – powiedział Bieber, starając się zachować
spokój. Harper jednak znał go na tyle i natychmiastowo rozpoznał jego
zdenerwowanie, poprzez zaciskanie i rozprostowywanie palców. Po dłuższym
przyglądaniu, można było też dostrzec ogniki w tęczówkach szatyna.
- Nie było
okazji – wzruszył ramionami Roy i zaczął wiercić się w fotelu. Bieber niemal od
razu spiorunował go wzrokiem. – Wyluzuj – potrząsnął głowa, poirytowany. –
Spotkanie z nim mogłoby zaprzepaścić szansę na spotkanie z Thomasem.
Harper czasami
odnosił wrażenie, że w tej przyjaźni to on jest tym, który myśli racjonalnie.
Minęła minuta,
podczas której Justin rozmyślał nad czymś gorączkowo. Świadczyła a tym lwia
zmarszczka, jaka pojawiła się na jego czole. Później niespodziewanie walnął
pięścią o deskę rozdzielczą. W tym samym momencie z ust Roya wydostała się
wiązanka przekleństw. Odruchowo złapał dłoń Biebera w powietrzu i wykręcił ją
lekko. Szatyn syknął cicho.
- Kurwa
Bieber, błagam cię, panuj nad złością – warknął, puszczając nadgarstek
przyjaciela. – To Porsche jest warte kilkaset tysięcy…
I jak zwykle
wszystko kręciło się wokół najukochańszego auta Roya Harpera.
***
Uchyliłam wam tym rozdziałem skrawek najważniejszej w tym opowiadaniu tajemnicy. Jak myślicie, Justin powinien uwierzyć Thomasowi?
Nikt nie miał do mnie żadnych pytań i nikt nie pisał swoich spostrzeżeń na twitterze. Szkoda, bo trochę na to liczyłam. Nadal macie możliwość dowiedzenia się czegoś więcej. Wystarczy dodać w tweecie #fakedboy. Często to sprawdzam, więc do dzieła!
Powstało konto, poświęcone moim fanfiction. Możecie śmiało je zaobserwować, daję fback! (@md_stories)
Komentujcie & obserwujcie bloga! :)
Coraz bardziej jestem ciekawsza tego co się będzie dalej działo. c: ta rozmowa z tym staruszkiem dvjskjdfhshkjh, w ogóle ten rozdział jkghskrhgdfsjk <3
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńBOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSKIEE!
OdpowiedzUsuńCudowny *.* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Czekam na kolejny rozdział :)♥ świetnie piszesz ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńdwóch chłopaków przy porodzie? no, no - robi się coraz ciekawiej. :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, jak zawsze! <3 czekam na NN.
@saaalvame
bmdfgjkldjgdlkgk świetny rozdział *o*
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
I jest kawalek tajemnicy ^^
OdpowiedzUsuńTylko kurwa jak na gwalt (huehuehuehue)potrzebuje czegos miedzy nimi czegos co odpiieprzy justin ;)
Czekam na nn. <3
Rąbek tajemnicy.. Jak to zachęcająco brzmi ! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń@justbemyromeo
Uuu zaciekawilas mnie :) fajnee
OdpowiedzUsuńw końcu wiemy trochę więcej na temat jego ojca. bardzo dobry rozdział @iheartblaugrana
OdpowiedzUsuńMega tylko szkoda że takie krótkie ; (
OdpowiedzUsuńWow ciekawy rozdział;) myślę, że po części może ma racje;)ale wiadomo..każdy może się pomylić a on jeszcze no nie był w zbyt dobrej formie psychicznej..
OdpowiedzUsuńOby wszystko się wyjaśniło;D
Czekam na kollejny roooozdział!!;))
@Best_faan_ever
Nono robi sie coraz ciekawiej ! :) x
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam sposób w jaki piszesz ! To jest najlepsze i najciekawsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam ; ) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńChce więcej. ;;;;;;)))<3333333
OdpowiedzUsuńJeju!Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńHu hu <3 tak <3 juz nie mg się doczekać co bd dalej
OdpowiedzUsuńomg co to bedzie dalej hdsjfhdksja nie moge sie doczekac ♥
OdpowiedzUsuńsuper rozdział <3 To blog est na prawde świetny x
OdpowiedzUsuń*Twoj blog jest na prawde świetny
Usuńale super. umarłam, pa
OdpowiedzUsuńŚwietny!<3
OdpowiedzUsuńczekam na nn
OdpowiedzUsuńfxjhdicdkvgh
kocham te opowiadanie /@KlaudiaSwaggg
Akcja sie coraz barfziej rozkreca i uchyla rąbek tajemnicy, jednak ro za mało dla tego czekam na więcej cały czas super super <3
OdpowiedzUsuńRozdział mega tylko szkoda że taki krótki, ale to tak nie szkodzi. Czekam na następny ;* @rzepcia17
OdpowiedzUsuńAle to i tak nie szkodzi*
UsuńBoski jak zawsze : ) Następny < 333
OdpowiedzUsuńświetny xx
OdpowiedzUsuńSzkoda, że rozdziały są takie krótkie, ale to nic. Uwielbiam to opowiadanie, a rozdział... brak słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Świetny
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Zajebisty.
OdpowiedzUsuńCZUJĘ NIEDOSYT JUSA I MISTY. CHCE BY CORAZ WIĘCEJ DZIALO SIE MIĘDZY NIMI. JEEJKU.
@FromBiebsPlanet.
fajny :)
OdpowiedzUsuń