W
pomieszczeniu panował istny chaos. Laurel wciąż krzątała się w kuchni, a
Christian siedział przy stole. Justin przejechał dłonią po zmęczonych
powiekach. Nie miał pojęcia jak w tak krótkim czasie, w salonie przewinęło się
tyle osób. Oparł się wygodnie o skórzaną kanapę i obserwował wszystko z
dystansu. Dostrzegł, że przy stole jest o jedno nakrycie więcej. Zaczął
gorączkowo zastanawiać się kim może być ich tajemniczy gość. I wreszcie jego
ciekawość miała zostać zaspokojona, bowiem w mieszkaniu rozległ się dźwięk,
przypominający pukanie do drzwi. Chłopak poderwał się szybko, chcąc otworzyć,
jednak został uprzedzony.
Gość
najwyraźniej czuł się jak u siebie i postanowił sam wejść do środka. Bieber
zatrzymał się w pół kroku. W przejściu stał elegancko ubrany Ryan i uśmiechał
się do niego szyderczo, jakby z wyższością. Niebieską koszulę wcisnął w ciemne
jeansy, a na nogach miał jakieś firmowe trampki za kostkę.
Obchodzili
czyjeś urodziny, o których Bieber zapomniał? Czy może tutaj ubierali się tak
odświętnie bez okazji?
Misty też
wyglądała wspaniale. Nie żeby na co dzień, nie wyglądała nieziemsko. Jej włosy
były idealnie proste i opadały kaskadą na odkryte ramiona. Miała na sobie kusą,
czarną sukienkę.
Szatyn momentalnie
spuścił wzrok, by lepiej przyjrzeć się swojemu ubraniu. Ciemna, luźna koszulka i szare dresy z niskim krokiem. Tak,
pasował do tego obrazka idealnie.
Czujecie tę
ironię?
Ryan był
dobrze wychowanym mężczyzną, dlatego od razu popędził do pani domu, ścisnął jej
dłoń, a następnie ją ucałował. Christian odruchowo wstał od stołu i przytulił
swojego jedynego chrześniaka. Obydwoje poklepali się po plecach. Justin był tak
zszokowany całą tą sytuacją, że nawet nie zorientował się, gdy McCartney kroczył
w jego stronę. Wciąż uśmiechał się w najbardziej arogancki sposób, aż w końcu
puścił do szatyna oczko. Co to do cholery miało znaczyć? Bieber potrząsnął
głową. Chyba coś mu się przewidziało.
Został
gwałtownie wyrwany z zamyśleń, gdy Ryan przyciągnął go do swojej piersi,
również klepiąc po plecach. Osiemnastolatek z wrażenia wybałuszył gały tak, że
wielkością przypominały spodek filiżanki. Blondyn nachylił się niezauważalnie i
rozchylił usta.
- Myślę, że
źle zaczęliśmy naszą znajomość – mruknął. – Powinniśmy być dla siebie mili,
skoro będziemy widywać się tak często – powiedział i odsunął się od chłopaka.
Gdy Justin skinął głową i chciał odejść, Ryan chwycił go za nadgarstek i
przyciągnął do siebie. – Trzymaj jednak te obślizgłe łapska z dala od mojej
dziewczyny – warknął, groźnie mrużąc oczy. – Proszę.
Jakim cudem
McCartney się o tym dowiedział?
Po godzinie
spędzonej przy stole, Justin mógł spokojnie stwierdzić, że to najgorsza
kolacja, w jakiej brał udział przez całe swoje życie. Nie żeby często spożywał
posiłki w podobnych okolicznościach. Zazwyczaj ograniczało się to do jedzenia
tylko z mamą lub w mieszkaniu Roya.
Bieber grzebał
właśnie widelcem w rozmiękłej marchewce, którą wyciągnął na brzeg talerza.
Przez cały ten czas nie miał okazji odezwać się choćby słowem. Spowodowane to
było tym, że Ryan non stop nawijał o swoich sukcesach w pracy lub w boksie. Z
całej tej rozmowy osiemnastolatek wywnioskował, że McCartney pracuje w firmie
Christiana i w każdy wtorek oraz czwartek uczęszcza na siłownię. W między czasie
też trenuje boks.
Ryan miał
zaledwie dwadzieścia jeden lat i w tak młodym wieku osiągnął wszystko, o czym
Justin mógł tylko marzyć. Szatyn sam nie wiedział czy poczuł zawód względem
siebie, czy może złość. Mimowolnie zacisnął dłonie w pięści, ale nikt nie mógł
tego dojrzeć, bowiem skrył ręce pod stołem. Kątem oka pozwolił sobie zerknąć na
Ryana, który swobodnie rozmawiał z Chrisem i Laurel, a do swojej piersi
przytulał drobne ciało Misty.
Czy tylko
Justin odniósł dziwne wrażenie, że kompletnie tutaj nie pasuje?
Odchrząknął
nieznacznie, przez co zwrócił na siebie uwagę wszystkich zgromadzony.
- Pójdę do
siebie – oznajmił. – Źle się czuję – przejechał dłonią po twarzy i odsunął się
od stołu, po czym wstał. Na twarzy Laurel momentalnie pojawił się lekki grymas.
Widać było, że przejęła się tym faktem. Justin kiwnął głową w kierunku kobiety,
aby się nie kłopociła. Miał przecież osiemnaście lat, potrafił o siebie zadbać.
Nie mógł jednak powstrzymać się przed posłaniem blondynce szczerego uśmiechu. W
głowie mu się nie mieściło jak obcy ludzie mogą być tacy troskliwi w stosunku
co do niego.
Wszedł do
swojego pokoju. Nie kłamał. Naprawdę źle się czuł. Serce kołatało mu w piersi.
Poczuł suchość w ustach i niespodziewanie wszystko wokół niego zaczęło wirować.
Z trudem dotarł do torby i wyciągnął z niej maleńkie pudełeczko. Pośpiesznie
otworzył je i wysypał na dłoń jedną, biała tabletkę. Następnie ułożył ją na
języku i odchylił głowę do tyłu, by móc ją przełknąć.
Efekt
oczywiście nie był natychmiastowy, ale Justin momentalnie poczuł się sto razy
lepiej. Serce zaczęło bić w swoim poprzednim tempie, a zawroty głowy minęły.
Chłopak zdołał się przyzwyczaić do tych nagłych napadów i z czasem nauczył się
żyć z tą chorobą, choć lubiła uprzykrzać mu życie.
Wzdrygnął się,
gdy usłyszał znajomą melodię, oznajmiającą mu, że ktoś próbuje się do niego
dodzwonić. Rozejrzał się dookoła, ale był zbyt roztargniony, aby zorientować
się, z której strony dochodzi odgłos. Minęło parę sekund zanim odnalazł telefon
i odebrał go, nawet nie zerknąwszy na wyświetlacz.
- Słucham –
miał oschły ton. Jego głos nie wyrażał żadnych emocji.
- Justin,
kochanie… - usłyszał na drugiej linii tak bardzo znane i utęsknione brzmienie.
Momentalnie zmiękły mu kolana. Musiał być jednak czujny, dlatego rozejrzał się
podejrzliwie na boki, upewniając się, że nikt nie zdoła go usłyszeć.
- Mamo…
mówiłem ci, żebyś nie dzwoniła – wyszeptał cicho.
- Chciałam
tylko sprawdzić co u ciebie – powiedziała. W głosie Pattie dało wyczuć się
zawód. Nie musiał jej widzieć, aby wiedzieć, że właśnie wykrzywiła twarz w
grymasie. – Dobrze się bawisz?
- Tak, jest
wspaniale. Gramy w kosza i… - podrapał się po karku, próbując wymyślić kolejne
kłamstwo, w których powoli tonął. – Tak czy siak, świetnie się bawię. Chyba
zostanę tu na dłużej – wymusił śmiech i usiadł na skraju łóżka. – Muszę
kończyć, za chwilę mamy trening.
- Poczekaj –
usłyszał, zanim się rozłączył. Wykonał polecenie mamy i niecierpliwie czekał na
to, co zamierzała mu przekazać. – Kocham cię, Jus… - słyszał jak bardzo łamał
się jej z głos i sam próbował przełknąć gulę, która pojawiła się w jego gardle,
naciskając na struny głosowe.
- Ja ciebie
też – wymamrotał. – I tęsknie.
Sekundę
później wcisnął czerwoną słuchawkę i
rzucił telefon na łóżko.
Jedyne czego
teraz potrzebował to długa, ciepła kąpiel. Łudził się na próżno, że w ten
sposób pozbędzie się choć połowy zmartwień, które wciąż się mnożyły.
Tego dnia
Misty czuła się kompletnie wykończona. Poza tym nie miała zielonego pojęcia,
gdzie straciła tyle siły. Przecież nie zrobiła nic, co potrzebowałoby choć
odrobinę wysiłku. Szła w kompletnych ciemnościach, wzdłuż korytarza, który miał
zaprowadzić ją do pokoju. Od pomieszczenia dzieliło ją zaledwie kilka metrów.
Nie ukrywała, że jedyne o czym marzyła w tamtej chwili to położyć się do łóżka
i przespać dzień, a może nawet i dwa.
Dotarłaby do
sypialni znacznie szybciej, gdyby nie to, że zupełnie przez przypadek usłyszała
szept Justina. Nie wiedziała czy kierował te słowa do niej, dlatego odwróciła
się w tamtą stronę. Była przekonana, że stoi za nią, ale nikogo tam nie
zastała. Zrozumiała, że musiał rozmawiać z kimś przez telefon i wszystko byłoby
w normie, gdyby nie fakt, że mówił ściszonym głosem. Misty od samego początku
miała wiele wątpliwości co do tego chłopaka, więc zatrzymała się tuż przy jego
drzwiach.
- Tak, jest
wspaniale. Gramy w kosza i… Tak czy siak, świetnie się bawię. Chyba zostanę tu
na dłużej… Muszę kończyć, za chwilę mamy trening… Ja ciebie też… I tęsknie.
Nagle wszystko
ucichło. Misty nie słyszała już ochrypłego głosu Justina. Niepewnie weszła do
pokoju. Kolejny raz los się do niej uśmiechnął. Bieber znów brał prysznic.
Rzuciła spojrzeniem dookoła, aż wreszcie zatrzymała je na komórce, która leżała
na środku łóżka. Ręce Drake trzęsły się, gdy wzięła telefon do ręki i weszła w
spis połączeń. Szybko spisała ostatni numer z listy i odłożyła urządzenie na
miejsce.
W mgnieniu oka
znalazła się w swoim pokoju, wpisując w iPhona dziewięć cyfr. Ulokowała komórkę
między uchem, a barkiem. Jeden sygnał, drugi, trzeci… Żołądek Misty ściskał się
coraz bardziej z każdą sekundą. Wreszcie ktoś odebrał. Dziewczyna zassała
powietrze, czując jak jej płuca zmniejszają się. To był kobiecy głos, bez
wątpienia.
- Em… - akurat
teraz nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. – Z kim rozmawiam?
Przez moment
wsłuchiwała się w jakiś szum.
- Pattie –
powiedziała kobieta najbardziej spokojnym tonem, jaki Misty kiedykolwiek
słyszała. – Pattie Bieber.
Po tych
słowach Misty wybałuszyła gały i poczuła nagłą suchość w gardle. Siedziała jak
w amoku, nie dowierzając zaistniałej sytuacji. Nawet nie zorientowała się,
kiedy telefon wyleciał z jej roztrzęsionych dłoni, prosto na podłogę, robiąc
przy tym nie mały hałas.
Misty miała
wrażenie, że ktoś próbuję ją wkręcić. Tylko gdzie do cholery były te kamery?
***
I jak wam się podoba kolejne starcie Justin-Ryan? Jak myślicie, skąd McCartney wiedział o małym romansie Biebera z Misty? Zaskoczeni chorobą Justina?
Rozdział nieco dłuższy. Tak jak obiecałam trochę się rozwiązało, choć w sumie może... bardziej namieszało? O tak, lubię wam robić mętlik w głowie!
Ogromne podziękowania lecą do...WAS! BO JESTEŚCIE WSPANIALI, WCIĄŻ CZYTACIE I KOMENTUJECIE. TAKIEJ MOTYWACJI NIGDY DOŚĆ! KOCHAM WAS ♥
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń@SwaglandJB
Nie rozumiem po co ona dzwonila do mamy Justina... jest az tak ciekawa? ;D czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńo mój boże! jest coraz ciekawiej...kocham to opowiadanie jak i ciebie !
OdpowiedzUsuńweeeny! <3
Rozdział świetny, trochę się wyjaśniło, ale też namieszało i nic nie rozumiem :P haha Do następnego :)
OdpowiedzUsuń@daria_222
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajnie :) Kolega Justina >>>
OdpowiedzUsuńHaha xD
+Zapraszam do siebie :D
Fanfiction o Demi, Niallu, Miley, Zaynie, Selenie i Justinie :)
Chłopacy spędzają urodziny Nialla w klubie burleski gdzie tańczą Miley i Demi.Justin uwielbia się droczyć z chłopakami.Jakie pytanie męczy Zayna po zobaczeniu występu dziewcząt ? :D Co stanie się Demi ? I co Justin kombinuje ?
PRZECZYTAJ i się dowiedź ♥
http://burlesqueclublosangelesff.blogspot.com/
@KsiezniczkaJusa :)
fdsuifoswfhsdkjfhk omg, rozdział świetny *o* nie moge sie już doczekać nn ;)
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Sliczny
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuństarcie Ryan - Justin. najlepsze!
ciekawe skąd Ryan wie o TYM...?
no i mega zaskoczyła mnie ta choroba.. :(
czekam na dalszy rozwój wydarzeń <3
@saaalvame
To opowiadanie jest genialne! Jest wciągające i to bardzo, Justin jest taki tajemniczy. Trochę można się pogubić, ale mam nadzieję, że z czasem będzie to się wyjaśniało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Merci // @LibertyWalk_99
Wow.Choroba?!jaka choroba?oby nic groźnego;)Ehhh..no właśnie skąd się dowiedział o Misty i Justinie ?!;)haa dziwna ta kolacja a rozdział GENIALNY !!;D Strasznie dziwnie...myślałam, że mama Biebera nie żyje a tu takie booom..;))Rajuuu..co ten chłopak jeszcze ukrywa ?!;(Nie mogę doczekać się kolejnego świetnego rozdziału;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny *-*
@Best_faan_ever
Jestem zmartwoina :'( jejciu Justin jest samotny.. rozwin historie i pozwól Mu zbliżyć się do Misty :'o jjagwjdkeejkwbd czekam na nn
OdpowiedzUsuńBoski . ♥ Kocham to :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJejciu no po prostu Kocham twojego bloga. Rozdział boski *.* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Super rozdział, akcja się rozwija i wciąga coraz bardziej. Bardzo mi się podoba, dużo rzeczy mnie zaskoczyło, fajnie by było jakbyś napisała cos wiecej o tej jego chorobie. :) Nie mogę sie doczekać nn. ;33 @myluvx_xbiebs
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńświetny ! rivnskjvfnefn v
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńSuper czekan na nn💕💕
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Bardzo zaskoczyła mnie choroba Justina. Teog się nie spodziewałam. No i ta rozmowa z jego mamą. Eh, co on kombinuje? Misty oczywiście musiała zaspokoić swoją ciekawość. Ciekawa jestem co zrobi skoro poznała rąbek tajemnicy ;)
OdpowiedzUsuńSię porobiło aż się kolejnego doczekać nie mogę ! :D <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
@justbemyromeo
super rozdział, czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział , tyle emocji ! Nie mogę doczekać się następnego ; )
OdpowiedzUsuńBoski :) Kazdy rozdzial trzyma w napieciu ;) Kooocham to :** Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńUuuuu miazgaaaa !
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńTo jest świetne <3 cóż tu dużo pisać... Ryan chyba lubi uprzykrzać ludziom życie xd a Misty jest nadzwyczaj ciekawska, troszkę jak ja xd czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.. jestem ciekawa co będzie z Jussem i Misty... i co ona ma wspólnego z mamą Justina... zapraszam również do siebie: http://life-is-brutaal.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńHahahahaha. Ciekawe co Misty zrobi z informacją, którą zdobyła haha
OdpowiedzUsuńo cholera.. :O uwielbiam..*___*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Śiwetne *_*
OdpowiedzUsuńhttp://lifedreamscometrue.blogspot.com/
Super rozdział<3
OdpowiedzUsuńniesamowity xx
OdpowiedzUsuńTo jego matka żyje???? No a Ryan to już w ogóle...
OdpowiedzUsuń@JustinowaLova
Szybko mi się to przeczytało, za szybko :P ale bardzo fajny rozdział, chociaż Juju mógł przyłapać Mist, byłoby ciekawiej :D
OdpowiedzUsuńNo cóż.. ja już nie przynudzam, bye, do następnego :3
@reasonyy