18.3.14

[8]. Odebrane połączenie



W pomieszczeniu panował istny chaos. Laurel wciąż krzątała się w kuchni, a Christian siedział przy stole. Justin przejechał dłonią po zmęczonych powiekach. Nie miał pojęcia jak w tak krótkim czasie, w salonie przewinęło się tyle osób. Oparł się wygodnie o skórzaną kanapę i obserwował wszystko z dystansu. Dostrzegł, że przy stole jest o jedno nakrycie więcej. Zaczął gorączkowo zastanawiać się kim może być ich tajemniczy gość. I wreszcie jego ciekawość miała zostać zaspokojona, bowiem w mieszkaniu rozległ się dźwięk, przypominający pukanie do drzwi. Chłopak poderwał się szybko, chcąc otworzyć, jednak został uprzedzony.
Gość najwyraźniej czuł się jak u siebie i postanowił sam wejść do środka. Bieber zatrzymał się w pół kroku. W przejściu stał elegancko ubrany Ryan i uśmiechał się do niego szyderczo, jakby z wyższością. Niebieską koszulę wcisnął w ciemne jeansy, a na nogach miał jakieś firmowe trampki za kostkę.
Obchodzili czyjeś urodziny, o których Bieber zapomniał? Czy może tutaj ubierali się tak odświętnie bez okazji? 
Misty też wyglądała wspaniale. Nie żeby na co dzień, nie wyglądała nieziemsko. Jej włosy były idealnie proste i opadały kaskadą na odkryte ramiona. Miała na sobie kusą, czarną sukienkę.
Szatyn momentalnie spuścił wzrok, by lepiej przyjrzeć się swojemu ubraniu. Ciemna, luźna  koszulka i szare dresy z niskim krokiem. Tak, pasował do tego obrazka idealnie.
Czujecie tę ironię?
Ryan był dobrze wychowanym mężczyzną, dlatego od razu popędził do pani domu, ścisnął jej dłoń, a następnie ją ucałował. Christian odruchowo wstał od stołu i przytulił swojego jedynego chrześniaka. Obydwoje poklepali się po plecach. Justin był tak zszokowany całą tą sytuacją, że nawet nie zorientował się, gdy McCartney kroczył w jego stronę. Wciąż uśmiechał się w najbardziej arogancki sposób, aż w końcu puścił do szatyna oczko. Co to do cholery miało znaczyć? Bieber potrząsnął głową. Chyba coś mu się przewidziało.
Został gwałtownie wyrwany z zamyśleń, gdy Ryan przyciągnął go do swojej piersi, również klepiąc po plecach. Osiemnastolatek z wrażenia wybałuszył gały tak, że wielkością przypominały spodek filiżanki. Blondyn nachylił się niezauważalnie i rozchylił usta.
- Myślę, że źle zaczęliśmy naszą znajomość – mruknął. – Powinniśmy być dla siebie mili, skoro będziemy widywać się tak często – powiedział i odsunął się od chłopaka. Gdy Justin skinął głową i chciał odejść, Ryan chwycił go za nadgarstek i przyciągnął do siebie. – Trzymaj jednak te obślizgłe łapska z dala od mojej dziewczyny – warknął, groźnie mrużąc oczy. – Proszę.
Jakim cudem McCartney się o tym dowiedział?

Po godzinie spędzonej przy stole, Justin mógł spokojnie stwierdzić, że to najgorsza kolacja, w jakiej brał udział przez całe swoje życie. Nie żeby często spożywał posiłki w podobnych okolicznościach. Zazwyczaj ograniczało się to do jedzenia tylko z mamą lub w mieszkaniu Roya.
Bieber grzebał właśnie widelcem w rozmiękłej marchewce, którą wyciągnął na brzeg talerza. Przez cały ten czas nie miał okazji odezwać się choćby słowem. Spowodowane to było tym, że Ryan non stop nawijał o swoich sukcesach w pracy lub w boksie. Z całej tej rozmowy osiemnastolatek wywnioskował, że McCartney pracuje w firmie Christiana i w każdy wtorek oraz czwartek uczęszcza na siłownię. W między czasie też trenuje boks.
Ryan miał zaledwie dwadzieścia jeden lat i w tak młodym wieku osiągnął wszystko, o czym Justin mógł tylko marzyć. Szatyn sam nie wiedział czy poczuł zawód względem siebie, czy może złość. Mimowolnie zacisnął dłonie w pięści, ale nikt nie mógł tego dojrzeć, bowiem skrył ręce pod stołem. Kątem oka pozwolił sobie zerknąć na Ryana, który swobodnie rozmawiał z Chrisem i Laurel, a do swojej piersi przytulał drobne ciało Misty.
Czy tylko Justin odniósł dziwne wrażenie, że kompletnie tutaj nie pasuje?
Odchrząknął nieznacznie, przez co zwrócił na siebie uwagę wszystkich zgromadzony.
- Pójdę do siebie – oznajmił. – Źle się czuję – przejechał dłonią po twarzy i odsunął się od stołu, po czym wstał. Na twarzy Laurel momentalnie pojawił się lekki grymas. Widać było, że przejęła się tym faktem. Justin kiwnął głową w kierunku kobiety, aby się nie kłopociła. Miał przecież osiemnaście lat, potrafił o siebie zadbać. Nie mógł jednak powstrzymać się przed posłaniem blondynce szczerego uśmiechu. W głowie mu się nie mieściło jak obcy ludzie mogą być tacy troskliwi w stosunku co do niego.
Wszedł do swojego pokoju. Nie kłamał. Naprawdę źle się czuł. Serce kołatało mu w piersi. Poczuł suchość w ustach i niespodziewanie wszystko wokół niego zaczęło wirować. Z trudem dotarł do torby i wyciągnął z niej maleńkie pudełeczko. Pośpiesznie otworzył je i wysypał na dłoń jedną, biała tabletkę. Następnie ułożył ją na języku i odchylił głowę do tyłu, by móc ją przełknąć.
Efekt oczywiście nie był natychmiastowy, ale Justin momentalnie poczuł się sto razy lepiej. Serce zaczęło bić w swoim poprzednim tempie, a zawroty głowy minęły. Chłopak zdołał się przyzwyczaić do tych nagłych napadów i z czasem nauczył się żyć z tą chorobą, choć lubiła uprzykrzać mu życie.
Wzdrygnął się, gdy usłyszał znajomą melodię, oznajmiającą mu, że ktoś próbuje się do niego dodzwonić. Rozejrzał się dookoła, ale był zbyt roztargniony, aby zorientować się, z której strony dochodzi odgłos. Minęło parę sekund zanim odnalazł telefon i odebrał go, nawet nie zerknąwszy na wyświetlacz.
- Słucham – miał oschły ton. Jego głos nie wyrażał żadnych emocji.
- Justin, kochanie… - usłyszał na drugiej linii tak bardzo znane i utęsknione brzmienie. Momentalnie zmiękły mu kolana. Musiał być jednak czujny, dlatego rozejrzał się podejrzliwie na boki, upewniając się, że nikt nie zdoła go usłyszeć.
- Mamo… mówiłem ci, żebyś nie dzwoniła – wyszeptał cicho.
- Chciałam tylko sprawdzić co u ciebie – powiedziała. W głosie Pattie dało wyczuć się zawód. Nie musiał jej widzieć, aby wiedzieć, że właśnie wykrzywiła twarz w grymasie. – Dobrze się bawisz?
- Tak, jest wspaniale. Gramy w kosza i… - podrapał się po karku, próbując wymyślić kolejne kłamstwo, w których powoli tonął. – Tak czy siak, świetnie się bawię. Chyba zostanę tu na dłużej – wymusił śmiech i usiadł na skraju łóżka. – Muszę kończyć, za chwilę mamy trening.
- Poczekaj – usłyszał, zanim się rozłączył. Wykonał polecenie mamy i niecierpliwie czekał na to, co zamierzała mu przekazać. – Kocham cię, Jus… - słyszał jak bardzo łamał się jej z głos i sam próbował przełknąć gulę, która pojawiła się w jego gardle, naciskając na struny głosowe.
- Ja ciebie też – wymamrotał. – I tęsknie.
Sekundę później  wcisnął czerwoną słuchawkę i rzucił telefon na łóżko.
Jedyne czego teraz potrzebował to długa, ciepła kąpiel. Łudził się na próżno, że w ten sposób pozbędzie się choć połowy zmartwień, które wciąż się mnożyły.

Tego dnia Misty czuła się kompletnie wykończona. Poza tym nie miała zielonego pojęcia, gdzie straciła tyle siły. Przecież nie zrobiła nic, co potrzebowałoby choć odrobinę wysiłku. Szła w kompletnych ciemnościach, wzdłuż korytarza, który miał zaprowadzić ją do pokoju. Od pomieszczenia dzieliło ją zaledwie kilka metrów. Nie ukrywała, że jedyne o czym marzyła w tamtej chwili to położyć się do łóżka i przespać dzień, a może nawet i dwa.
Dotarłaby do sypialni znacznie szybciej, gdyby nie to, że zupełnie przez przypadek usłyszała szept Justina. Nie wiedziała czy kierował te słowa do niej, dlatego odwróciła się w tamtą stronę. Była przekonana, że stoi za nią, ale nikogo tam nie zastała. Zrozumiała, że musiał rozmawiać z kimś przez telefon i wszystko byłoby w normie, gdyby nie fakt, że mówił ściszonym głosem. Misty od samego początku miała wiele wątpliwości co do tego chłopaka, więc zatrzymała się tuż przy jego drzwiach.
- Tak, jest wspaniale. Gramy w kosza i… Tak czy siak, świetnie się bawię. Chyba zostanę tu na dłużej… Muszę kończyć, za chwilę mamy trening… Ja ciebie też… I tęsknie.
Nagle wszystko ucichło. Misty nie słyszała już ochrypłego głosu Justina. Niepewnie weszła do pokoju. Kolejny raz los się do niej uśmiechnął. Bieber znów brał prysznic. Rzuciła spojrzeniem dookoła, aż wreszcie zatrzymała je na komórce, która leżała na środku łóżka. Ręce Drake trzęsły się, gdy wzięła telefon do ręki i weszła w spis połączeń. Szybko spisała ostatni numer z listy i odłożyła urządzenie na miejsce.
W mgnieniu oka znalazła się w swoim pokoju, wpisując w iPhona dziewięć cyfr. Ulokowała komórkę między uchem, a barkiem. Jeden sygnał, drugi, trzeci… Żołądek Misty ściskał się coraz bardziej z każdą sekundą. Wreszcie ktoś odebrał. Dziewczyna zassała powietrze, czując jak jej płuca zmniejszają się. To był kobiecy głos, bez wątpienia.
- Em… - akurat teraz nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. – Z kim rozmawiam?
Przez moment wsłuchiwała się w jakiś szum.
- Pattie – powiedziała kobieta najbardziej spokojnym tonem, jaki Misty kiedykolwiek słyszała. – Pattie Bieber.
Po tych słowach Misty wybałuszyła gały i poczuła nagłą suchość w gardle. Siedziała jak w amoku, nie dowierzając zaistniałej sytuacji. Nawet nie zorientowała się, kiedy telefon wyleciał z jej roztrzęsionych dłoni, prosto na podłogę, robiąc przy tym nie mały hałas.
Misty miała wrażenie, że ktoś próbuję ją wkręcić. Tylko gdzie do cholery były te kamery?

***
I jak wam się podoba kolejne starcie Justin-Ryan? Jak myślicie, skąd McCartney wiedział o małym romansie Biebera z Misty? Zaskoczeni chorobą Justina?

Rozdział nieco dłuższy. Tak jak obiecałam trochę się rozwiązało, choć w sumie może... bardziej namieszało? O tak, lubię wam robić mętlik w głowie! 
Ogromne podziękowania lecą do...WAS! BO JESTEŚCIE WSPANIALI, WCIĄŻ CZYTACIE I KOMENTUJECIE. TAKIEJ MOTYWACJI NIGDY DOŚĆ! KOCHAM WAS ♥

38 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem po co ona dzwonila do mamy Justina... jest az tak ciekawa? ;D czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o mój boże! jest coraz ciekawiej...kocham to opowiadanie jak i ciebie !
    weeeny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, trochę się wyjaśniło, ale też namieszało i nic nie rozumiem :P haha Do następnego :)
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie :) Kolega Justina >>>
    Haha xD
    +Zapraszam do siebie :D

    Fanfiction o Demi, Niallu, Miley, Zaynie, Selenie i Justinie :)
    Chłopacy spędzają urodziny Nialla w klubie burleski gdzie tańczą Miley i Demi.Justin uwielbia się droczyć z chłopakami.Jakie pytanie męczy Zayna po zobaczeniu występu dziewcząt ? :D Co stanie się Demi ? I co Justin kombinuje ?

    PRZECZYTAJ i się dowiedź ♥

    http://burlesqueclublosangelesff.blogspot.com/

    @KsiezniczkaJusa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. fdsuifoswfhsdkjfhk omg, rozdział świetny *o* nie moge sie już doczekać nn ;)
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział. <3
    starcie Ryan - Justin. najlepsze!
    ciekawe skąd Ryan wie o TYM...?
    no i mega zaskoczyła mnie ta choroba.. :(
    czekam na dalszy rozwój wydarzeń <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie jest genialne! Jest wciągające i to bardzo, Justin jest taki tajemniczy. Trochę można się pogubić, ale mam nadzieję, że z czasem będzie to się wyjaśniało.
    Pozdrawiam.
    Merci // @LibertyWalk_99

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow.Choroba?!jaka choroba?oby nic groźnego;)Ehhh..no właśnie skąd się dowiedział o Misty i Justinie ?!;)haa dziwna ta kolacja a rozdział GENIALNY !!;D Strasznie dziwnie...myślałam, że mama Biebera nie żyje a tu takie booom..;))Rajuuu..co ten chłopak jeszcze ukrywa ?!;(Nie mogę doczekać się kolejnego świetnego rozdziału;))
    Pozdrawiam i życzę weny *-*
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem zmartwoina :'( jejciu Justin jest samotny.. rozwin historie i pozwól Mu zbliżyć się do Misty :'o jjagwjdkeejkwbd czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Boski . ♥ Kocham to :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejciu no po prostu Kocham twojego bloga. Rozdział boski *.* Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział, akcja się rozwija i wciąga coraz bardziej. Bardzo mi się podoba, dużo rzeczy mnie zaskoczyło, fajnie by było jakbyś napisała cos wiecej o tej jego chorobie. :) Nie mogę sie doczekać nn. ;33 @myluvx_xbiebs

    OdpowiedzUsuń
  16. Super czekan na nn💕💕

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział! Bardzo zaskoczyła mnie choroba Justina. Teog się nie spodziewałam. No i ta rozmowa z jego mamą. Eh, co on kombinuje? Misty oczywiście musiała zaspokoić swoją ciekawość. Ciekawa jestem co zrobi skoro poznała rąbek tajemnicy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Się porobiło aż się kolejnego doczekać nie mogę ! :D <3
    Pozdrawiam ;*
    @justbemyromeo

    OdpowiedzUsuń
  19. super rozdział, czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny rozdział , tyle emocji ! Nie mogę doczekać się następnego ; )

    OdpowiedzUsuń
  21. Boski :) Kazdy rozdzial trzyma w napieciu ;) Kooocham to :** Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  22. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  23. To jest świetne <3 cóż tu dużo pisać... Ryan chyba lubi uprzykrzać ludziom życie xd a Misty jest nadzwyczaj ciekawska, troszkę jak ja xd czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział.. jestem ciekawa co będzie z Jussem i Misty... i co ona ma wspólnego z mamą Justina... zapraszam również do siebie: http://life-is-brutaal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Hahahahaha. Ciekawe co Misty zrobi z informacją, którą zdobyła haha

    OdpowiedzUsuń
  26. o cholera.. :O uwielbiam..*___*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  27. Śiwetne *_*
    http://lifedreamscometrue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Super rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
  29. To jego matka żyje???? No a Ryan to już w ogóle...
    @JustinowaLova

    OdpowiedzUsuń
  30. Szybko mi się to przeczytało, za szybko :P ale bardzo fajny rozdział, chociaż Juju mógł przyłapać Mist, byłoby ciekawiej :D
    No cóż.. ja już nie przynudzam, bye, do następnego :3
    @reasonyy

    OdpowiedzUsuń