25.6.14

[24]. Tylko flirt

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem. To ważne. 



Nastolatek , przechodząc przez długi hol, zatrzymał się w pół kroku przed dużym lustrem. Przez dłuższy moment podziewał swoje odbicie. Prawą ręką poprawił żółty krawat, a lewą zaś przeczesał włosy, ciągnąc je od ich nasady. Pozostawił je w nieładzie, bowiem uważał, że wtedy wygląda nadzwyczaj seksownie. Zmusił się, aby zapiąć biała koszulę do ostatniego guzika. Czuł się z tym niekomfortowo, a w dodatku dusił go kołnierzyk. Wywrócił oczami. Miał na sobie marynarkę w odcieniu grafitu i spodnie w podobnym kolorze. Jak zawsze zwisały mu w kroku, choć tym razem zabezpieczył je paskiem. Chyba nigdy w życiu nie wyglądał tak elegancko.
Pochwalił się w duchu i zaczął kiwać głową z uznaniem. Jeśli ktoś obserwowałby go z boku, pewnie uznałby go za wariata. Chłopak przylepił do swojej młodej, aczkolwiek mocno zarysowanej twarzy, sztuczny uśmieszek. Zanim ponownie ruszył, puścił oczko do własnego odbicia.
Przekroczył próg i od razu w jego oczy rzuciła się ogromna choinka, znajdująca się na środku salonu. Przyozdobiona była najróżniejszymi bombkami w czerwono-złotych barwach. Lampki mieniły się wszystkimi możliwymi kolorami. Łańcuchy z daleka przypominały węże, wijące się między gałęziami. W powietrzu unosił się zapach świerku i pomarańczy.
Justin mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Były to pierwsze święta, które spędzał bez matki. Czuł żal i obiecał sobie, że zadzwoni do niej zaraz po kolacji. Wspomnienia młodszych lat, uderzyły w niego wartką falą. Do jedenastego roku życia, uparcie wierzył w istnienie świętego Mikołaja. Potrafił przesiedzieć całą noc i poranek, aby dowieść, że ten staruszek żyje. Chłopak potrząsnął głową, odpędzając z głowy obraz samego siebie w czerwonej piżamie w renifery.
Stół przyozdobiony był równie pięknie, jak cały dom i wspomniana wcześniej choinka. Laurel krzątała się po kuchni, przygotowując ostatnie z listy posiłki. Przy ławie siedział już Christian, ubrany równie elegancko co Justin, oraz Stefan. Ten z kolei postawił na zwykłą koszulę. Podwinął jej rękawy, a dwa ostatnie guziki odpiął. Żadnej marynarki, krawatu czy chociażby muszki.
Do uszu osiemnastolatka dobiegł cichy chichot. Odwrócił się momentalnie przez ramię. Na swojej drodze napotkał Misty,w towarzystwie nikogo innego jak Ryana. Na sam jego widok, Justin wywrócił oczami i westchnął głęboko. Miał na sobie jasnobrązową marynarkę, spod której wystawała błękitna koszula i trochę ciemniejszy krawat oraz zwykłe jeansy. Natomiast Misty…
Misty wyglądała nieziemsko. Justin nie mógł wyjść z podziwu jej urody. Tego dnia musiała spędzić wiele czasu, by zrobić się na takie bóstwo. Jej czekoladowe włosy falowały lekko i z każdym ruchem dziewczyny, podskakiwały i opadały na odkryte ramiona. Miała na sobie krwistoczerwoną sukienkę bez ramiączek. Justin machinalnie oblizał usta.
Dołączyli do reszty. Ryan zajął miejsce obok swojego chrzestnego, natomiast Misty postanowiła usiąść obok Biebera. Chłopak odnosił dziwne wrażenie, że szatynka próbuję go sprowokować w zemście za ostatnią sytuację, jaka między nimi zaszła.
Laurel postawiła ostatni, gorący posiłek na czerwonym obrusie. Justin milczał, choć wszyscy dookoła głośno ze sobą dyskutowali. Ręce mu się pociły. Ulokował je na kolanach i podrygiwał nogą. Czuł się nieswojo.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk, przypominający uderzanie sztućcem o kieliszek. Christian Drake wstał, pragnąc zwrócić na siebie uwagę gości. Tak też się stało. W ułamku sekundy wzrok wszystkich zgromadzonych, spoczął na mężczyźnie. Przełknął ślinę i odchrząknął cicho.
- W tym roku dołączył do nas nowy członek rodziny! – powiedział i kiwnął brodą na Justina. Chłopak miał ochotę zapaść się pod ziemię. Nienawidził być w centrum uwagi, szczególnie w sytuacjach takich jak ta. Miał nadzieję, że nie poczerwieniał na twarzy. – Mamy dla ciebie mały prezent, Jus – dodał po chwili. Zza pleców wyciągnął średnich rozmiarów pudełeczko, przewiązane wstążką. Podał je młodzieńcowi i uśmiechnął się półgębkiem. Bieber niechętnie przyjął podarunek. Pragnął odłożyć go na bok, ale czuł jak spojrzenia wszystkim wbijają się w niego. Westchnął. Szybko uniósł wieczko i zajrzał do środka.
Zaparło mu dech w piersiach. Nie zdawał sobie sprawy, że oczy mu zabłyszczały. Przez dłuży moment wpatrywał się w jeden punkt, nie dowierzając w to co widzi. Tego na pewno się nie spodziewał. Christian podarował mu jeden z najdroższych zegarków. Złoty w dodatku. Położył pudełko na stole i przesunął je do bruneta.
- Nie mogę tego przyjąć – potrząsnął głową. Mina Drake zdawała się mówić, że nic z tego.
- Nie przyjmuję odmowy – wydął wargi i usiadł na poprzednim miejscu.
- Przecież to kosztowało fortunę – jęknął. W tym samym momencie, Misty nachyliła się ku niemu. Jej ciepło oddech, uderzył o skórę na szyi chłopaka.
- Stać nas – mruknęła, jakby od niechcenia.
Justin się poddał. Nie było szans, że z nimi wygra. Mieszkając z nimi nauczył się wiele rzeczy. Przede wszystkim zrozumiał, że są uparci jak osły! Westchnął. Nim się zorientował pozostali zaczęli jeść, ale on sam nie był głodny. Zdecydował się jedynie na kawałek pieczonego indyka, by nie robić przykrości gospodyni domu. Każdy kieliszek z osobna do połowy napełniony był czerwonym winem. Justin chwycił za swój, chcąc zaspokoić pragnienie i jednocześnie popić posiłek. Przechylił naczynie do ust. Poczuł gorycz napoju na wargach. Nie zdążył zrobić porządnego łyka.
Poczuł jak czyjaś dłoń ściska jego udo. Przerwał wcześniej wykonywaną czynność. Ręka, trzymająca kieliszek zastygła w powietrzu, niedaleko jego ust. Dyskretnie spuścił wzrok. To była Misty. Później zdezorientowany spojrzał na jej twarz. Nie zdradzała żadnych emocji. Oddychała spokojnie, a na ustach igrał delikatny uśmiech. Niespodziewanie sunęła dłonią w górę, zatrzymując się niebezpiecznie blisko członka Justina. Zacisnęła w tamtym miejscu palce.
Oczy Biebera momentalnie się rozszerzyły. Zachłysnął się winem. Kieliszek zachwiał się w ręce, a jego zawartość spłynęła na koszulę chłopaka, zabarwiając ją na ciemno czerwony kolor. Wszyscy zerknęli na szatyna, za zdziwieniem na twarzy. Misty uśmiechnęła się triumfalnie. Szatyn nie wiedząc co robić, wzdrygnął się i wstał momentalnie. Jęknął widząc plamę na ubraniach.
-Ja… um… pójdę się przebrać – rzucił niemrawo i szybko zniknął w swoim pokoju.

Wpadł do pomieszczenia, niczym tornado. Trzasnął drzwiami i zaczął szarpać za końcówki miodowych włosów. Wyszedł na kompletnego idiotę! I pomyśleć, ze wszystko to było zasługą jednej, upartej dziewczyny, która wciąż mieszała mu w głowie. Jeśli chciała się nad nim odegrać, to jej się udało. W sposób wspaniały skompromitowało go przed całą rodziną.
Zrzucił z siebie marynarkę, a następnie począł rozpinać koszulę. Ówcześnie zdjął krawat i cisnął nim przed siebie, powodując, że wylądował w połowie na łóżku, a w połowie na podłodze. Warknął coś niezrozumiałego pod nosem. Jakże rozwścieczony był! Z tego całego zdenerwowania, nie potrafił nawet odpiąć pieprzonego guzika. Usiadł na skraju łóżka, wciąż siłując się z tym głupim mechanizmem. Gdyby tylko założył zwykłą, rozciągniętą bluzkę, nie byłoby żadnego problemu.
Niespodziewanie drzwi zaskrzypiały cicho, tym samym uchylając się. Justin leniwie przeniósł wzrok w tamtym kierunku. Misty wsunęła głowę do środka, jakby czekała na zgodę. Chłopak skinął lekko głową i wypuścił z ust powietrze. Szatynka sprawnie zatrzasnęła drzwi, nogą. Niepewnie zrobiła parę kroków w przód.
Wciąż wyglądała tak samo zniewalająco jak wcześniej. Tym razem Bieber miał lepszą okazję, aby się jej przyjrzeć. Lustrował młodą Drake spojrzeniem, niczym najlepszy na świecie rentgen. Co parę sekund oblizywał spierzchnięte wargi.
Sam nie wiedział czy chce się z nią kłócić, czy godzić. Może obie rzeczy na raz…
Zrozumiał, że pragnie jej więcej i bez względu na to, co się między nimi wydarzy. Choć brzmiało to absurdalnie szaleńczo, Misty Drake stawała się cząstką Justina i ten fakt go przerażał.
Pod nagłym przypływem pewności siebie wstał i przekręcił kluczyk w zamku. Misty spojrzała na niego przerażona i przełknę gulę w gardle. Justin chce się odegrać?
- C-co robisz? – jęknęła, instynktownie cofając się. Niestety jej zgrabne nogi napotkały przeszkodę, jaką było łóżko. Straciła równowagę i upadła prosto na materac. Nie spuszczała wzroku z osiemnastolatka. Bała się, że gdy tylko to zrobi, może pożałować. Bieber wyglądał jak zahipnotyzowany. Czuła się jak ofiara. On był drapieżnikiem, który polował.
- Biorę to, co mi się należy – powiedział niezwykle ochrypłym głosem, co tylko spotęgowało uwodzicielski ton. Poruszył zabawnie brwiami. W międzyczasie zdarł z siebie koszulę. Ironia, bo tym razem poradził sobie z guzikami błyskawicznie. I tak oto stał przed nią w samych spodniach jeansowych. A ona się zacięła. Nie potrafiła wydusić z siebie słowa, nawet jeśli bardzo by chciała. Wargi jej drżały, gdy czekała na dalsze poczynania nastolatka. Myślała, że nie zauważył, gdy ukradkiem podziwiała ruch jego mięśni, kiedy stawiał kolejne kroki naprzód. Justin jednak widział wszystko doskonale. Dlatego też na jego ustach od razu zawitał łobuzerski, triumfalny uśmieszek.
- Ża-żartujesz… Przecież…Moi…Rodzice… Och – wymamrotała. Miała jakiś obcy głos. Potrząsnęła głową. Mogła próbować szukać wyjścia, ale od początku wiedziała, że nie ma żadnej ucieczki. Z resztą, nie mogła drgnąć, choćby palcem, a co dopiero resztą kończyn.
Justin rozejrzał się po pomieszczeniu. Brązowe tęczówki skupiły się na żółtym materiale.
- Spokojnie, nie usłyszą nas – dodał, uśmiechając się jeszcze szerzej. Jakby to w ogóle było możliwe. Znalazł się tak blisko dziewczyny, że musiała zaczerpnąć powietrza. Sama myśl o kontakcie fizycznym z chłopakiem, wywoływała ciarki na jej ciele. Nagle rozchylił kolanem nogi szatynki i zwinnie ślizgnął się w nie. Zwisał nad nią z rękoma umiejscowionymi po obu stronach głowy Misty. Pochylił się i gwałtownie wpił się w jej pełne wargi, tym samym pozbawiając ją tlenu.
Nie myślał nawet o grze wstępnej. Był napalony i chciał to zrobić jak najszybciej. Nie miał zamiaru przecież owijać w bawełnę i się pieścić.
Pośpiesznie rozpiął swoje spodnie, powodując, że zsunęły się do kostek. Następnie chwycił za biodra towarzyszki, uniósł je do góry i podciągnął jej kusą sukienkę, aż do pępka. Zgarnął swój żółty krawat i uśmiechając się półgębkiem, włożył go w usta dziewczyny. Musiał mieć pewność, że nikt ich nie usłyszy. Spojrzał na nią przelotnie. W jego tęczówkach kryło się pożądanie. Misty była przytłoczona, przez wszystko co wydarzyło się przed chwilą. Nie mogła tego rozszyfrować. Miała spóźniony zapłon, zdecydowanie. Nawet nie protestowała, gdy palce szatyna zahaczyły o materiał jej majtek. Strzelił z nich parę razy, ale zamiast bólu, czuła przyjemność.
Postradała zmysły? Bieber ją tak odurzał? W zasadzie w obecności Justina czuła się jak naćpana. Wtedy wszystko postrzegała z zupełnie innej perspektywy. Lepszej. Otworzył jej oczy na świat.
Złapał zimną dłonią wewnętrzną cześć uda dziewczyny, przez co zadrżała. Jednym, szybkim ruchem, pozbawił ją dolnej części bielizny. Zachichotał cicho, jednocześnie uwalniając z bokserek, swojego członka. Misty zagryzła wargę. Justin ustawił się w odpowiednim miejscu i wszedł w nią płynnie. Zamruczała niczym kotka, przez co roześmiał się radośnie. Napiął wszystkie mięśnie i nadał odpowiednie tempo. Biodra dziewczyny poruszały się równo z nim. Dopiero wtedy ponownie się pochylił by pocałować ją soczyście. Wplotła dłoń w jego bujne włosy, mierzwiąc je delikatnie. Drugą zaś zacisnęła na zbudowanych plecach szatyna. Wbiła w nie paznokcie i zjechała ku dołowi, zostawiając po sobie czerwone ślady, gdy zwolnił, aby po sekundzie przyśpieszyć. W jej podbrzuszu zawitało przyjemne uczucie. Nogi Misty powoli się zaciskały, ale Justin nie chciał tak łatwo dać za wygraną. Musiała ponieść karę.
Ni stąd ni zowąd, wysunął się z jej wnętrza i opadł obok niej. Zaczął nucić pod nosem melodię, która dziwnym trafem siedziała mu w głowie od paru dni. Wsunął na tyłek bokserki, a następnie spodnie. Drake na nowo poczuła się kompletnie zdezorientowana i rozczarowana zarazem. Jęknęła z niezadowolenia. Justin jedynie wzruszył ramionami.
- Ubieraj się – rozkazał stanowczym tonem. – Kolacja ci wystygnie – puścił do niej perskie oko i stanął przed komodą, wybierając odpowiednią bluzkę. Postawił na zwykłą czarną koszulkę w jakieś azteckie wzory.
Chwyciwszy za klamkę już miał otwierać, drzwi gdy nieoczekiwanie światło w pokoju zgasło. Zmarszczył brwi. Oddech chłopaka momentalnie przyśpieszył.
Ciemność otaczała go z każdej strony.

Rozdział trochę świąteczny i o wiele dłuższy niż poprzednie. Domagaliście się scenu Justy i proszę bardzo! Jak wam się podobało? :) 

A teraz kilka ważnych wiadomości dla was.
1. Postanowiłam, że kończę z tym blogiem, zaraz po tym jak wyjaśni się sprawa z ojcem Justina. Wybaczcie, ale kompletnie odeszła mi ochota na kontynuowanie go. Musicie mnie zrozumieć. Włożyłam w tego bloga całe serce. Nawet nie wiecie jak bardzo cieszyła mnie ilość komentarzy pod początkowymi rozdziałami. 100 komentarzy po prologiem? - WOW! Tylko tyle byłam w stanie wykrztusić. To było największe osiągnięcie w całej mojej 'karierze'. A teraz? Ledwo 20 komentarzy. To przykre, że taka ilość z was odeszła. 
2. Jak może już wiecie, 30 czerwca oficjalnie ruszam z nowym opowiadaniem! (striptease-club). Jeśli macie twittera proszę dajcie RT, w tym linku -> KLIK <- jak widzicie chciałabym dotrzeć do dużej ilości czytelników. Wiem, że jesteście w stanie wiele zrobić, więc pomóżcie! Będę wam bardzo, bardzo widzęczna! 
3. Po długim namyśle, postanowiłam również publikować opowiadanie, nie dotyczące Justina. Ugh - pewnie jękniecie. Rozumiem, że wolicie, kiedy on jest głównym bohaterem, ale jeżeli lubicie moją twórczość... Dlaczego nie zajrzycie na opowiadanie o kimś innym? Wystarczy, że wejdziecie na prometido-prestado i przeczytacie kilka pierwszych linijek. Zrozumiem jeśli wtedy nie będziecie chcieli tego czytać, ale chociaż spróbujcie! Proszę! Wiem, że nie zdobędę tam tyle czytelników co na ff o Justinie, ale się staram! A może dzięki temu sami polubicie tą postać, choć zawsze podchodziliście do niej dość sceptycznie? 

To tyle, dziękuję za uwagę. Mam nadzieję,że postanowicie mi pomóc! :)

27 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa co sie stanie, czekam na kolejny rozdzial 💗

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój Boże, co za rozdział <3
    taki.. taki.. kurcze nie wiem jak to określić :( uwielbiam Twoje opowiadania (zresztą to wiesz :*)
    szkoda, że chcesz zakończyć tak szybko to opowiadanie, ale rozumiem Cię..
    proszę o więcej scen Justy <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin to jednak kutas, jak on mógł w takim momencie... lol brawa za samodyscyplinę :)
    Szkoda, że chcesz skrócić (?) opowiadanie, ale tak to już jest z komentarzami, raz są, raz ich nie ma... Mam nadzieję, że jednak zmienisz zdanie, bo lubię twoją historię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki rozdzial ;o omg chce wiedziec co sie stalo, szkoda ze chcesz szybciej skonczyc, ale to ze malo komemtarzy nie znaczy ze nikt nie czyta po protstu nie chce sie komentowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. awww..ciekawe co dalej, co sie stanie..podoba mi sie bardzo *_* ..
    kurcze, wielka szkoda że chcesz to kończyć wcześniej :c strasznie zżyłam sie z tą historią
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  6. No szkoda ale rozumiem :c
    @_swaggy1994

    OdpowiedzUsuń
  7. ehhh ;(
    świetne
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam się bez bicia, że jestem strasznym leniem i nie komentuje wszystkich rozdziałów. Od teraz to sie zmieni. Uwierz mi, że wiele osób czyta to fanfiction, ale nie chce im sie pisać. Co do rozdziału to był świetny. Jaki niedobry Justin, że nie dał jej dojść xd Ale kara musi być!

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaha, mistrzowski rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham tego bloga i nie chcę, by się tak szybko skończył :C
    rozdział jak zawsze cudowny a te ich sceny zawsze najlepsze <3
    kocham Cię miśku i na pewno będe czytać też drugiego bloga <3
    pozdrawiam, zawsze wierna fanka @RembiszRembisz xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, ja uwielbiam teg bloga. Szkoda, że go kończysz (zgwałcę cię za to hehe). Poza tym rozdział jest przegenialny. Masz naprawdę ogromny talent. A scena Justy poprostu kjsdghjfgvbjhdsfgvhc. Brak słów i to dosłownie. Tak z ciekawości, ile jeszcze zostało rozdziałów do końca jednego z najlepszego blogów jakich czytam. Naprawdę Faked Boy zawładnął moim sercem. Chyba będę płakać bo chcesz zakończyć te wspaniałe opowiadaie. Wszystkie blogi są takie same, a twój? Twój jest inny ( w dobrym sensie oczywiście) i niezwykły. Miałaś naprawdę niesamowity pomysł na fabułę, a twój talent genialnie pomógł ci go zrealizować. Na pewno będę czytać twoje pozostałe blogi, ponieważ chcę podziwiać, twój niesamowity talent pisarski ( no i mieć co robić w wolnym czasie). Myślę, że jesteś niesamowitą pisarką, i w 100% powinnaś się rozwijać, a twoje blogi powinny mieć o wiele więcej czytelników, fanów i komentarzy. Bardzo cię kocham i Podziwiam.
    xxxxxxx @w_zawadzka

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaki genialny rozdział. Nareszcie scena z Justinem i Misty! Z niecierpliwością czekam na następny.
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  14. Boskie <3 Czekam na kolejny! I nie kończ tego, proszę :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaje*isty *.* czekam na nn <3 szkoda że już kończysz :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny <3 czekam na następny :-D

    OdpowiedzUsuń
  17. jestem pod wrażeniem, masz ogromny talent :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow kocham ten rozdzial !! ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. O matko, Misty diablica :D I to jeszcze przy takiej okazji tak Justina podchodzić... Hah, nie dziwię się mu, że potem jej odpłacił. Zasłużyła sobie ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny rozdział ! <3
    szkoda, że już kończysz, ale również bardzo się cieszę, że będziesz pisała striptease-club i już nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału :) xx

    OdpowiedzUsuń
  21. NIE KONCZ TEGO!! JA TO KOCHAM NAJBARDZIEJ NA SWIECIE DZIEWCZYNO! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetne opowiadanie mam nadzieje że będzie szczęśliwe zakończenie ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. agghh, Misty jest taka głupiutka. Dziwię się, że nikt tego jeszcze nie napisał :')
    Zdradza swojego chłopaka notorycznie, a potem ryczy i udaje wielce poszkodowaną, a tak naprawdę zachowuje się jak zwykła... no właśnie. Sama prowokuje Justina, dotyka go a potem udaje, że niczego nie rozumie. No błaaaagam... nie rozumiem logiki tego opowiadania i wykreowanej przez ciebie bohaterki. Ten jej chłopak też mało lepszy. To zwykły frajer. Jest taki oh ah a daje się robić w balona w taki żałosny sposób.
    I nie chciałam cię obrazić, wyraziłam po prostu swoją opinię. Well...

    OdpowiedzUsuń