{muzyka}
Nastolatek ,
przechodząc przez długi hol, zatrzymał się w pół kroku przed dużym lustrem.
Przez dłuższy moment podziewał swoje odbicie. Prawą ręką poprawił żółty krawat,
a lewą zaś przeczesał włosy, ciągnąc je od ich nasady. Pozostawił je w
nieładzie, bowiem uważał, że wtedy wygląda nadzwyczaj seksownie. Zmusił się,
aby zapiąć biała koszulę do ostatniego guzika. Czuł się z tym niekomfortowo, a
w dodatku dusił go kołnierzyk. Wywrócił oczami. Miał na sobie marynarkę w
odcieniu grafitu i spodnie w podobnym kolorze. Jak zawsze zwisały mu w kroku,
choć tym razem zabezpieczył je paskiem. Chyba nigdy w życiu nie wyglądał tak
elegancko.
Pochwalił się
w duchu i zaczął kiwać głową z uznaniem. Jeśli ktoś obserwowałby go z boku,
pewnie uznałby go za wariata. Chłopak przylepił do swojej młodej, aczkolwiek
mocno zarysowanej twarzy, sztuczny uśmieszek. Zanim ponownie ruszył, puścił
oczko do własnego odbicia.
Przekroczył
próg i od razu w jego oczy rzuciła się ogromna choinka, znajdująca się na
środku salonu. Przyozdobiona była najróżniejszymi bombkami w czerwono-złotych
barwach. Lampki mieniły się wszystkimi możliwymi kolorami. Łańcuchy z daleka
przypominały węże, wijące się między gałęziami. W powietrzu unosił się zapach
świerku i pomarańczy.
Justin
mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Były to pierwsze święta, które spędzał bez
matki. Czuł żal i obiecał sobie, że zadzwoni do niej zaraz po kolacji.
Wspomnienia młodszych lat, uderzyły w niego wartką falą. Do jedenastego roku
życia, uparcie wierzył w istnienie świętego Mikołaja. Potrafił przesiedzieć
całą noc i poranek, aby dowieść, że ten staruszek żyje. Chłopak potrząsnął
głową, odpędzając z głowy obraz samego siebie w czerwonej piżamie w renifery.
Stół
przyozdobiony był równie pięknie, jak cały dom i wspomniana wcześniej choinka.
Laurel krzątała się po kuchni, przygotowując ostatnie z listy posiłki. Przy
ławie siedział już Christian, ubrany równie elegancko co Justin, oraz Stefan.
Ten z kolei postawił na zwykłą koszulę. Podwinął jej rękawy, a dwa ostatnie
guziki odpiął. Żadnej marynarki, krawatu czy chociażby muszki.
Do uszu
osiemnastolatka dobiegł cichy chichot. Odwrócił się momentalnie przez ramię. Na
swojej drodze napotkał Misty,w towarzystwie nikogo innego jak Ryana. Na sam jego
widok, Justin wywrócił oczami i westchnął głęboko. Miał na sobie jasnobrązową
marynarkę, spod której wystawała błękitna koszula i trochę ciemniejszy krawat
oraz zwykłe jeansy. Natomiast Misty…
Misty
wyglądała nieziemsko. Justin nie mógł wyjść z podziwu jej urody. Tego dnia
musiała spędzić wiele czasu, by zrobić się na takie bóstwo. Jej czekoladowe
włosy falowały lekko i z każdym ruchem dziewczyny, podskakiwały i opadały na
odkryte ramiona. Miała na sobie krwistoczerwoną sukienkę bez ramiączek. Justin
machinalnie oblizał usta.
Dołączyli do
reszty. Ryan zajął miejsce obok swojego chrzestnego, natomiast Misty
postanowiła usiąść obok Biebera. Chłopak odnosił dziwne wrażenie, że szatynka
próbuję go sprowokować w zemście za ostatnią sytuację, jaka między nimi zaszła.
Laurel
postawiła ostatni, gorący posiłek na czerwonym obrusie. Justin milczał, choć
wszyscy dookoła głośno ze sobą dyskutowali. Ręce mu się pociły. Ulokował je na
kolanach i podrygiwał nogą. Czuł się nieswojo.
Nagle w
pomieszczeniu rozległ się dźwięk, przypominający uderzanie sztućcem o
kieliszek. Christian Drake wstał, pragnąc zwrócić na siebie uwagę gości. Tak
też się stało. W ułamku sekundy wzrok wszystkich zgromadzonych, spoczął na
mężczyźnie. Przełknął ślinę i odchrząknął cicho.
- W tym roku
dołączył do nas nowy członek rodziny! – powiedział i kiwnął brodą na Justina.
Chłopak miał ochotę zapaść się pod ziemię. Nienawidził być w centrum uwagi, szczególnie
w sytuacjach takich jak ta. Miał nadzieję, że nie poczerwieniał na twarzy. – Mamy
dla ciebie mały prezent, Jus – dodał po chwili. Zza pleców wyciągnął średnich
rozmiarów pudełeczko, przewiązane wstążką. Podał je młodzieńcowi i uśmiechnął
się półgębkiem. Bieber niechętnie przyjął podarunek. Pragnął odłożyć go na bok,
ale czuł jak spojrzenia wszystkim wbijają się w niego. Westchnął. Szybko uniósł
wieczko i zajrzał do środka.
Zaparło mu
dech w piersiach. Nie zdawał sobie sprawy, że oczy mu zabłyszczały. Przez dłuży
moment wpatrywał się w jeden punkt, nie dowierzając w to co widzi. Tego na
pewno się nie spodziewał. Christian podarował mu jeden z najdroższych zegarków.
Złoty w dodatku. Położył pudełko na stole i przesunął je do bruneta.
- Nie mogę tego
przyjąć – potrząsnął głową. Mina Drake zdawała się mówić, że nic z tego.
- Nie
przyjmuję odmowy – wydął wargi i usiadł na poprzednim miejscu.
- Przecież to
kosztowało fortunę – jęknął. W tym samym momencie, Misty nachyliła się ku
niemu. Jej ciepło oddech, uderzył o skórę na szyi chłopaka.
- Stać nas –
mruknęła, jakby od niechcenia.
Justin się
poddał. Nie było szans, że z nimi wygra. Mieszkając z nimi nauczył się wiele
rzeczy. Przede wszystkim zrozumiał, że są uparci jak osły! Westchnął. Nim się
zorientował pozostali zaczęli jeść, ale on sam nie był głodny. Zdecydował się
jedynie na kawałek pieczonego indyka, by nie robić przykrości gospodyni domu.
Każdy kieliszek z osobna do połowy napełniony był czerwonym winem. Justin
chwycił za swój, chcąc zaspokoić pragnienie i jednocześnie popić posiłek.
Przechylił naczynie do ust. Poczuł gorycz napoju na wargach. Nie zdążył zrobić
porządnego łyka.
Poczuł jak
czyjaś dłoń ściska jego udo. Przerwał wcześniej wykonywaną czynność. Ręka,
trzymająca kieliszek zastygła w powietrzu, niedaleko jego ust. Dyskretnie
spuścił wzrok. To była Misty. Później zdezorientowany spojrzał na jej twarz.
Nie zdradzała żadnych emocji. Oddychała spokojnie, a na ustach igrał delikatny
uśmiech. Niespodziewanie sunęła dłonią w górę, zatrzymując się niebezpiecznie
blisko członka Justina. Zacisnęła w tamtym miejscu palce.
Oczy Biebera
momentalnie się rozszerzyły. Zachłysnął się winem. Kieliszek zachwiał się w
ręce, a jego zawartość spłynęła na koszulę chłopaka, zabarwiając ją na ciemno
czerwony kolor. Wszyscy zerknęli na szatyna, za zdziwieniem na twarzy. Misty
uśmiechnęła się triumfalnie. Szatyn nie wiedząc co robić, wzdrygnął się i wstał
momentalnie. Jęknął widząc plamę na ubraniach.
-Ja… um… pójdę
się przebrać – rzucił niemrawo i szybko zniknął w swoim pokoju.
Wpadł do pomieszczenia, niczym tornado. Trzasnął drzwiami i zaczął szarpać za końcówki
miodowych włosów. Wyszedł na kompletnego idiotę! I pomyśleć, ze wszystko to
było zasługą jednej, upartej dziewczyny, która wciąż mieszała mu w głowie. Jeśli
chciała się nad nim odegrać, to jej się udało. W sposób wspaniały
skompromitowało go przed całą rodziną.
Zrzucił z
siebie marynarkę, a następnie począł rozpinać koszulę. Ówcześnie zdjął krawat i
cisnął nim przed siebie, powodując, że wylądował w połowie na łóżku, a w
połowie na podłodze. Warknął coś niezrozumiałego pod nosem. Jakże rozwścieczony
był! Z tego całego zdenerwowania, nie potrafił nawet odpiąć pieprzonego guzika.
Usiadł na skraju łóżka, wciąż siłując się z tym głupim mechanizmem. Gdyby tylko
założył zwykłą, rozciągniętą bluzkę, nie byłoby żadnego problemu.
Niespodziewanie
drzwi zaskrzypiały cicho, tym samym uchylając się. Justin leniwie przeniósł
wzrok w tamtym kierunku. Misty wsunęła głowę do środka, jakby czekała na zgodę.
Chłopak skinął lekko głową i wypuścił z ust powietrze. Szatynka sprawnie
zatrzasnęła drzwi, nogą. Niepewnie zrobiła parę kroków w przód.
Wciąż
wyglądała tak samo zniewalająco jak wcześniej. Tym razem Bieber miał lepszą
okazję, aby się jej przyjrzeć. Lustrował młodą Drake spojrzeniem, niczym
najlepszy na świecie rentgen. Co parę sekund oblizywał spierzchnięte wargi.
Sam nie
wiedział czy chce się z nią kłócić, czy godzić. Może obie rzeczy na raz…
Zrozumiał, że
pragnie jej więcej i bez względu na to, co się między nimi wydarzy. Choć
brzmiało to absurdalnie szaleńczo, Misty Drake stawała się cząstką Justina i
ten fakt go przerażał.
Pod nagłym
przypływem pewności siebie wstał i przekręcił kluczyk w zamku. Misty spojrzała
na niego przerażona i przełknę gulę w gardle. Justin chce się odegrać?
- C-co robisz?
– jęknęła, instynktownie cofając się. Niestety jej zgrabne nogi napotkały
przeszkodę, jaką było łóżko. Straciła równowagę i upadła prosto na materac. Nie
spuszczała wzroku z osiemnastolatka. Bała się, że gdy tylko to zrobi, może pożałować.
Bieber wyglądał jak zahipnotyzowany. Czuła się jak ofiara. On był
drapieżnikiem, który polował.
- Biorę to, co
mi się należy – powiedział niezwykle ochrypłym głosem, co tylko spotęgowało
uwodzicielski ton. Poruszył zabawnie brwiami. W międzyczasie zdarł z siebie
koszulę. Ironia, bo tym razem poradził sobie z guzikami błyskawicznie. I tak
oto stał przed nią w samych spodniach jeansowych. A ona się zacięła. Nie
potrafiła wydusić z siebie słowa, nawet jeśli bardzo by chciała. Wargi jej
drżały, gdy czekała na dalsze poczynania nastolatka. Myślała, że nie zauważył,
gdy ukradkiem podziwiała ruch jego mięśni, kiedy stawiał kolejne kroki naprzód.
Justin jednak widział wszystko doskonale. Dlatego też na jego ustach od razu
zawitał łobuzerski, triumfalny uśmieszek.
-
Ża-żartujesz… Przecież…Moi…Rodzice… Och – wymamrotała. Miała jakiś obcy głos.
Potrząsnęła głową. Mogła próbować szukać wyjścia, ale od początku wiedziała, że
nie ma żadnej ucieczki. Z resztą, nie mogła drgnąć, choćby palcem, a co dopiero
resztą kończyn.
Justin
rozejrzał się po pomieszczeniu. Brązowe tęczówki skupiły się na żółtym
materiale.
- Spokojnie,
nie usłyszą nas – dodał, uśmiechając się jeszcze szerzej. Jakby to w ogóle było
możliwe. Znalazł się tak blisko dziewczyny, że musiała zaczerpnąć powietrza.
Sama myśl o kontakcie fizycznym z chłopakiem, wywoływała ciarki na jej ciele.
Nagle rozchylił kolanem nogi szatynki i zwinnie ślizgnął się w nie. Zwisał nad
nią z rękoma umiejscowionymi po obu stronach głowy Misty. Pochylił się i
gwałtownie wpił się w jej pełne wargi, tym samym pozbawiając ją tlenu.
Nie myślał
nawet o grze wstępnej. Był napalony i chciał to zrobić jak najszybciej. Nie
miał zamiaru przecież owijać w bawełnę i się pieścić.
Pośpiesznie
rozpiął swoje spodnie, powodując, że zsunęły się do kostek. Następnie chwycił
za biodra towarzyszki, uniósł je do góry i podciągnął jej kusą sukienkę, aż do
pępka. Zgarnął swój żółty krawat i uśmiechając się półgębkiem, włożył go w usta
dziewczyny. Musiał mieć pewność, że nikt ich nie usłyszy. Spojrzał na nią
przelotnie. W jego tęczówkach kryło się pożądanie. Misty była przytłoczona,
przez wszystko co wydarzyło się przed chwilą. Nie mogła tego rozszyfrować.
Miała spóźniony zapłon, zdecydowanie. Nawet nie protestowała, gdy palce szatyna
zahaczyły o materiał jej majtek. Strzelił z nich parę razy, ale zamiast bólu,
czuła przyjemność.
Postradała
zmysły? Bieber ją tak odurzał? W zasadzie w obecności Justina czuła się jak
naćpana. Wtedy wszystko postrzegała z zupełnie innej perspektywy. Lepszej.
Otworzył jej oczy na świat.
Złapał zimną
dłonią wewnętrzną cześć uda dziewczyny, przez co zadrżała. Jednym, szybkim
ruchem, pozbawił ją dolnej części bielizny. Zachichotał cicho, jednocześnie
uwalniając z bokserek, swojego członka. Misty zagryzła wargę. Justin ustawił
się w odpowiednim miejscu i wszedł w nią płynnie. Zamruczała niczym kotka,
przez co roześmiał się radośnie. Napiął wszystkie mięśnie i nadał odpowiednie
tempo. Biodra dziewczyny poruszały się równo z nim. Dopiero wtedy ponownie się
pochylił by pocałować ją soczyście. Wplotła dłoń w jego bujne włosy, mierzwiąc
je delikatnie. Drugą zaś zacisnęła na zbudowanych plecach szatyna. Wbiła w nie
paznokcie i zjechała ku dołowi, zostawiając po sobie czerwone ślady, gdy
zwolnił, aby po sekundzie przyśpieszyć. W jej podbrzuszu zawitało przyjemne
uczucie. Nogi Misty powoli się zaciskały, ale Justin nie chciał tak łatwo dać
za wygraną. Musiała ponieść karę.
Ni stąd ni
zowąd, wysunął się z jej wnętrza i opadł obok niej. Zaczął nucić pod nosem
melodię, która dziwnym trafem siedziała mu w głowie od paru dni. Wsunął na
tyłek bokserki, a następnie spodnie. Drake na nowo poczuła się kompletnie
zdezorientowana i rozczarowana zarazem. Jęknęła z niezadowolenia. Justin
jedynie wzruszył ramionami.
- Ubieraj się
– rozkazał stanowczym tonem. – Kolacja ci wystygnie – puścił do niej perskie
oko i stanął przed komodą, wybierając odpowiednią bluzkę. Postawił na zwykłą
czarną koszulkę w jakieś azteckie wzory.
Chwyciwszy za
klamkę już miał otwierać, drzwi gdy nieoczekiwanie światło w pokoju zgasło.
Zmarszczył brwi. Oddech chłopaka momentalnie przyśpieszył.
Ciemność
otaczała go z każdej strony.
*
Rozdział trochę świąteczny i o wiele dłuższy niż poprzednie. Domagaliście się scenu Justy i proszę bardzo! Jak wam się podobało? :)
A teraz kilka ważnych wiadomości dla was.
1. Postanowiłam, że kończę z tym blogiem, zaraz po tym jak wyjaśni się sprawa z ojcem Justina. Wybaczcie, ale kompletnie odeszła mi ochota na kontynuowanie go. Musicie mnie zrozumieć. Włożyłam w tego bloga całe serce. Nawet nie wiecie jak bardzo cieszyła mnie ilość komentarzy pod początkowymi rozdziałami. 100 komentarzy po prologiem? - WOW! Tylko tyle byłam w stanie wykrztusić. To było największe osiągnięcie w całej mojej 'karierze'. A teraz? Ledwo 20 komentarzy. To przykre, że taka ilość z was odeszła.
2. Jak może już wiecie, 30 czerwca oficjalnie ruszam z nowym opowiadaniem! (striptease-club). Jeśli macie twittera proszę dajcie RT, w tym linku -> KLIK <- jak widzicie chciałabym dotrzeć do dużej ilości czytelników. Wiem, że jesteście w stanie wiele zrobić, więc pomóżcie! Będę wam bardzo, bardzo widzęczna!
3. Po długim namyśle, postanowiłam również publikować opowiadanie, nie dotyczące Justina. Ugh - pewnie jękniecie. Rozumiem, że wolicie, kiedy on jest głównym bohaterem, ale jeżeli lubicie moją twórczość... Dlaczego nie zajrzycie na opowiadanie o kimś innym? Wystarczy, że wejdziecie na prometido-prestado i przeczytacie kilka pierwszych linijek. Zrozumiem jeśli wtedy nie będziecie chcieli tego czytać, ale chociaż spróbujcie! Proszę! Wiem, że nie zdobędę tam tyle czytelników co na ff o Justinie, ale się staram! A może dzięki temu sami polubicie tą postać, choć zawsze podchodziliście do niej dość sceptycznie?
To tyle, dziękuję za uwagę. Mam nadzieję,że postanowicie mi pomóc! :)
Jestem ciekawa co sie stanie, czekam na kolejny rozdzial 💗
OdpowiedzUsuńo mój Boże, co za rozdział <3
OdpowiedzUsuńtaki.. taki.. kurcze nie wiem jak to określić :( uwielbiam Twoje opowiadania (zresztą to wiesz :*)
szkoda, że chcesz zakończyć tak szybko to opowiadanie, ale rozumiem Cię..
proszę o więcej scen Justy <3
@saaalvame
Justin to jednak kutas, jak on mógł w takim momencie... lol brawa za samodyscyplinę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że chcesz skrócić (?) opowiadanie, ale tak to już jest z komentarzami, raz są, raz ich nie ma... Mam nadzieję, że jednak zmienisz zdanie, bo lubię twoją historię :)
Jaki rozdzial ;o omg chce wiedziec co sie stalo, szkoda ze chcesz szybciej skonczyc, ale to ze malo komemtarzy nie znaczy ze nikt nie czyta po protstu nie chce sie komentowac ;)
OdpowiedzUsuńawww..ciekawe co dalej, co sie stanie..podoba mi sie bardzo *_* ..
OdpowiedzUsuńkurcze, wielka szkoda że chcesz to kończyć wcześniej :c strasznie zżyłam sie z tą historią
@magda_nivanne
No szkoda ale rozumiem :c
OdpowiedzUsuń@_swaggy1994
ehhh ;(
OdpowiedzUsuńświetne
@SwaglandJB
Przyznam się bez bicia, że jestem strasznym leniem i nie komentuje wszystkich rozdziałów. Od teraz to sie zmieni. Uwierz mi, że wiele osób czyta to fanfiction, ale nie chce im sie pisać. Co do rozdziału to był świetny. Jaki niedobry Justin, że nie dał jej dojść xd Ale kara musi być!
OdpowiedzUsuńhahaha, mistrzowski rozdział ♥
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział, czekam z niecierpliwością na kolejny !
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga i nie chcę, by się tak szybko skończył :C
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze cudowny a te ich sceny zawsze najlepsze <3
kocham Cię miśku i na pewno będe czytać też drugiego bloga <3
pozdrawiam, zawsze wierna fanka @RembiszRembisz xx
Boże, ja uwielbiam teg bloga. Szkoda, że go kończysz (zgwałcę cię za to hehe). Poza tym rozdział jest przegenialny. Masz naprawdę ogromny talent. A scena Justy poprostu kjsdghjfgvbjhdsfgvhc. Brak słów i to dosłownie. Tak z ciekawości, ile jeszcze zostało rozdziałów do końca jednego z najlepszego blogów jakich czytam. Naprawdę Faked Boy zawładnął moim sercem. Chyba będę płakać bo chcesz zakończyć te wspaniałe opowiadaie. Wszystkie blogi są takie same, a twój? Twój jest inny ( w dobrym sensie oczywiście) i niezwykły. Miałaś naprawdę niesamowity pomysł na fabułę, a twój talent genialnie pomógł ci go zrealizować. Na pewno będę czytać twoje pozostałe blogi, ponieważ chcę podziwiać, twój niesamowity talent pisarski ( no i mieć co robić w wolnym czasie). Myślę, że jesteś niesamowitą pisarką, i w 100% powinnaś się rozwijać, a twoje blogi powinny mieć o wiele więcej czytelników, fanów i komentarzy. Bardzo cię kocham i Podziwiam.
OdpowiedzUsuńxxxxxxx @w_zawadzka
Jaki genialny rozdział. Nareszcie scena z Justinem i Misty! Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuń@daria_222
Boskie <3 Czekam na kolejny! I nie kończ tego, proszę :(
OdpowiedzUsuńZaje*isty *.* czekam na nn <3 szkoda że już kończysz :(
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam na następny :-D
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem, masz ogromny talent :)
OdpowiedzUsuńWow kocham ten rozdzial !! ♥
OdpowiedzUsuńPisz jak najdluzej, cudo!
OdpowiedzUsuńO matko, Misty diablica :D I to jeszcze przy takiej okazji tak Justina podchodzić... Hah, nie dziwię się mu, że potem jej odpłacił. Zasłużyła sobie ^^
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńszkoda, że już kończysz, ale również bardzo się cieszę, że będziesz pisała striptease-club i już nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału :) xx
NIE KONCZ TEGO!! JA TO KOCHAM NAJBARDZIEJ NA SWIECIE DZIEWCZYNO! <3
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to.!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie mam nadzieje że będzie szczęśliwe zakończenie ;*
OdpowiedzUsuńagghh, Misty jest taka głupiutka. Dziwię się, że nikt tego jeszcze nie napisał :')
OdpowiedzUsuńZdradza swojego chłopaka notorycznie, a potem ryczy i udaje wielce poszkodowaną, a tak naprawdę zachowuje się jak zwykła... no właśnie. Sama prowokuje Justina, dotyka go a potem udaje, że niczego nie rozumie. No błaaaagam... nie rozumiem logiki tego opowiadania i wykreowanej przez ciebie bohaterki. Ten jej chłopak też mało lepszy. To zwykły frajer. Jest taki oh ah a daje się robić w balona w taki żałosny sposób.
I nie chciałam cię obrazić, wyraziłam po prostu swoją opinię. Well...